----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 stycznia 2010

Udostępnij znajomym:

Trzęsienie ziemi o sile 7.0 stopni w skali Richtera, które w ubiegły wtorek uderzyło w haitańską stolicę, Port-au-Prince, podważyło zdolność międzynarodowych organizacji humanitarnych do szybkiej i skutecznej pomocy. Pomimo napływu środków i wsparcia przez amerykańskie wojsko, setki tysięcy mieszkańców oczekuje na żywność, wodę i opiekę medyczną. Rozmiar tragedii, jaka nawiedziła Haiti jest większy niż początkowo przypuszczano. Władze haitańskie szacują, że w ubiegłotygodniowym trzęsieniu ziemi zginęło 200 tysięcy ludzi, a półtora miliona zostało bez dachu nad głową. Brak infrastruktury i problemy logistyczne sprawiają jednak, że pomoc nie dociera do setek tysięcy mieszkańców Port-au-Prince. Napływ dostaw i pracowników ratunkowych sparaliżował lotnisko w Port-au-Prince, posiadające zaledwie jeden pas startowy, a zablokowane przez gruzy drogi opóźniają dostawę środków do okolic najbardziej potrzebujących.

Do pomocy zgłosiły się duże organizacje międzynarodowe, jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, ale są one w stanie nakarmić jedynie cztery tysiące z szacunkowo trzech milionów ludzi potrzebujących dostaw żywności. W niecałą dobę po trzęsieniu ziemi, Czerwony Krzyż ogłosił, że zebrał $800,000 z samych wiadomości tekstowych. Ale potrzebne jest wiele więcej.

Jednakże trzeba mieć się na baczności, bo kiedy dochodzi do tragedii, zaczynają również działać złodzieje. FBI wystosowało już ostrzeżenia do ofiarodawców, by ostrożnie rewidowali prośby o zbiórki przesyłane przez internet lub sieci towarzyskie. Należy trzymać się organizacji, które znamy i oferować pieniądze bezpośrednio do nich, a nie do pośredników. Poniżej zamieszczamy listę wiarygodnych grup zbierających fundusze dla ofiar trzęsienia ziemi. Na jej czele znajduje się tradycyjnie Red Cross. Można oferować donację w wysokości $10 tekstując wiadomość „Haiti” pod numer telefonu: 90999. Więcej informacji na temat American Red Cross można uzyskać pod adresem ich portalu internetowego – redcorss.org lub pod telefonem – 800-HELP-NOW.

Catholic Relief Services, główna organizacja kościoła rzymsko-katolickiego świadcząca pomoc w sytuacji kataklizmów, zgromadziła już na potrzeby Haiti około $5 milionów. CRS reaguje na nieszczęścia żywiołowe na Haiti od czasu huraganu Hazel w roku 1954, więc dysponowała już zespołem około 315 osób w czasie, kiedy doszło do trzęsienia ziemi, co oznaczało zasadniczo ten sam zespół, który borykał się z huraganami w kraju w roku 2008. Dostawy pomocy zostały zgromadzone w magazynach w Port-au-Prince, Les Cayes i sąsiedniej Republice Dominikańskiej. CRS już rozprowadziła żywność i inne zapasy z magazynu w Port-au-Prince, więc polega obecnie na statkach i ciężarówkach z Republiki Dominikańskiej. Z każdym mijającym dniem bezpieczeństwo tych środków transportowych staje się coraz większym problemem, jako że ludzie stają się coraz bardziej zrozpaczeni. Rzecznik CRS, Tom Price, oznajmia, że wiele osób z personelu zostało uwięzionych pod gruzami wraz z innymi ofiarami. Jedna z pracownic, uwięziona przez osiem godzin w sklepie, gdzie robiła zakupy kiedy doszło do trzęsienia ziemi, stwierdziła, że jedynie puszki żywności wokół niej utrzymywały ciężar budynku przed zawaleniem się na nią. „W dużym stopniu zespół ratowniczy musi działać przemieszczając się”, informuje rzecznik Catholic Relief Services. „Siedziba Organizacji Narodów Zjednoczonych została zawalona, podobnie jak lokalne kościoły na Haiti. Więc ratownicy muszą być ściągnięci ze Stanów Zjednoczonych.”

Do wiarygodnych organizacji, które zbierają środki na pomoc ofiarom w Haiti należy także Doctors Without Borders – wieloletnia organizacja humanitarna, przyjmująca pomoc za pośrednictwem swej strony internetowej - doctorswithoutborders.org i przez telefon 888-392-0392. Wśród innych są: UNICEF – unicefusa.org, 800-4UNICEF; CARE – walcząca z ubóstwem agencja posiadająca osiągnięcia w zakresie pomocy w Haiti przyjmuje donacje pod adresem care.org i przez telefon 800-422-7385 i AmeriCares Foundation – americares.org, 800-486-4357.

World Food Program, w gestii Narodów Zjednoczonych, dostarcza gotowe do spożycia posiłki i gromadzi żywność dla ofiar trzęsienia. Witryna programu oferuje również więcej informacji o potrzebach Haiti.

Stand With Haiti, jest częścią Partners in Health, grupy z Bostonu, świadczącej opiekę medyczną w Haiti przez ponad dwadzieścia lat.

Mercy Corps, amerykańska organizacja niedochodowa, która jednoczy różnorodnych profesjonalistów do pracy na całym świecie, również przyjmuje donacje na rzecz Haiti. Organizacja była zaangażowana w pomoc po trzęsieniach ziemi w wielu krajach.

Center for International Disaster Information, które jest wspierane przez U.S. Agency for International Development, oferuje listę miejsc przyjęć bezpośrednich donacji, włączając GlobalGiving.

InterAction, koalicja pozarządowych organizacji, przekaże podstawowe informacje na temat tego jaki rodzaj pomocy jest najbardziej skuteczny w sytuacji kryzysu.

By donacje zostały właściwie wykorzystane, zalecana jest jednak wyjątkowa ostrożność w określeniu czy wybrana przez nas organizacja funkcjonuje praworządnie. W ciągu kilku dni od trzęsienia ziemi pojawiło się ponad 400 portali ze słowem „Haiti” w adresie interetowym. Eksperci oferują następujące wskazówki dotyczące ewaluacji organizacji.

Po pierwsze, zalecają sprawdzenie reputacji agencji na stronach takich jak bbb.org/us/haiti czy charitywatch.org należącego do American Institute of Philanhropy. Oba portale oferują analizy organizacji zaangażowanych w wysiłki pomocy na rzecz Haiti.

Należy wybierać organizacje charytatywne posiadające osiągnięcia w pomocy na rzecz regionu, sugeruje American Institute of Philanthropy. Można również znaleźć listę 65 agencji, które już znajdują się na terenie Haiti pod adresem InterAction.org.

Nie należy ufać taktykom zmuszania do dokonania kontrybucji przez telefon. Niektórzy spryciarze wymuszą na ofiarodawcach natychmiastową kontrybucję. Próba skłonienia do oferowania donacji już stanowi dla nas ostrzeżenie. Należy zapisać nazwę organizacji charytatywnej, po czym sprawdzić jej renomę przed dokonaniem kontrybucji.

Ostrożność należy również zachować w trakcie dokonywania donacji za pośrednictwem internetu: przez portale towarzyskie, poprzez tekstowanie na telefonie komórkowym czy w odpowiedzi na email. „Oszust może łatwo podać się za ofiarę i otrzymać pieniądze”, sugeruje Daniel Borochoff, prezydent chicagowskiego instytutu filantropii. „Nawet jeśli jest on ofiarą, może otrzymać niesprawiedliwą ilość pieniędzy.”

Wystrzegać się także należy agencji, które oświadczają, że wykorzystują 100 procent ze swych donacji na cele pomocy. Takie stwierdzenia są po prostu niezgodne z prawdą, ponieważ wszystkie organizacje mają koszty ogólne. Z drugiej strony unikać należy tych organizacji, które przeznaczają zbyt dużą część donacji na koszty administracyjne. Instytut filantropii sugeruje, że organizacja charytatywna powinna poświęcać co najmniej 75 procent swego budżetu na usługi programowe. Finansową sytuację agencji można sprawdzić pod adresem guidestar.org.

Jeśli to możliwe należy oferować pieniądze zamiast dóbr czy ubrania. Gotówka umożliwia organizacjom charytatywnym zakup najbardziej potrzebnej żywności, lekarstw i materiałów, jednocześnie redukując koszty przesyłek.

Oprzeć się także należy impulsowi by wyjechać na Haiti i zgłosić się na ochotnika do pracy społecznej. „To zrozumiała, ludzka odpowiedź by dostać się na samolot, polecieć tam i coś zrobić”, stwierdza Sam Worthington, prezydent i CEO InterAction, koalicji amerykańskich, pozarządowych organizacji międzynarodowych. „Na nieszczęście, im więcej osób pokaże się na Haiti bez doświadczenia w pomocy międzynarodowej, tym trudniej będzie pomóc”.

„Weź głęboki oddech”. Obrazy zniszczeń mogą się przesuwać przed twymi oczami, ale nie musisz oferować donacji natychmiast. „Będzie wiele długo-terminowych potrzeb”, informuje Borochoff, prezydent chicagowskiego instytutu filantropii. „Cierpienia będą trwały, jeśli ludzie skoncentrują się tylko na potrzebach w sytuacji kryzysowej i pozostawią Haiti”, dodaje.

Tymczasem pomimo wielotorowej pomocy docierającej do Haiti, rozmiar tragedii, który jest większy niż początkowo przypuszczano sprawia, że wielu nie może doczekać się pomocy. Według władz haitańskich w ubiegłotygodniowym trzęsieniu ziemi zginęło około 200 tysięcy ludzi. Brak infrastruktury sprawia, że nadsyłana pomoc nie dociera do setek tysięcy mieszkańców Port-au-Prince. Przedstawiciele Światowego Programu Żywności ONZ szacują, że w ciągu najbliższego miesiąca potrzeba będzie 100 milionów porcji jedzenia. Jednak w tej chwili organizacja ta rozdziela zaledwie 100 tysięcy dziennie. Jak przyznaje szef misji humanitarnych ONZ, John Holmes, wciąż nie udało się uruchomić wszystkich z 15 planowanych punktów dystrybucji żywności. Tam, gdzie woda i żywność są dostarczane, dochodzi do bójek. Samoloty wojskowe ze Stanów Zjednoczonych zmuszone były do zrzucania żywności z powietrza ze względów bezpieczeństwa.

Liczba rannych, szacowana wcześniej na ponad 200 tysięcy, obecnie osiągnęła 250 tysięcy. Wielu z nich wciąż nie może uzyskać pomocy lekarskiej, bo szpitali jest za mało i wszystkie są przeciążone.

Jak zawsze w krajach rozwijających się, priorytetem będzie czysta woda. W sytuacji, w której systemy dystrybucji wody pitnej zostały zniszczone, a ocaleni wypełniają obozy nie posiadające urządzeń sanitarnych, dostawy wody mogą szybko zostać zanieczyszczone. Może to prowadzić do przenoszonych przez wodę infekcji jak cholera czy dyzenteria, które mogą zapanować w obozach dla uchodźców.

Mając do dyspozycji odpowiednią ilość wody można uniknąć najgorszego. Świat rzadko ogląda obecnie wybuch chorób zakaźnych w rezultacie katastrof. Nawet w przypadku tsunami w roku 2004, które zabiło ponad 200,000 ludzi, szybka i gruntowna pomoc zapobiegła temu, co mogłoby być olbrzymią liczbą ofiar śmiertelnych po katastrofie. Rzeczywiście olbrzymi rozmiar międzynarodowego zainteresowania Haiti może ostatecznie poprawić jego system opieki zdrowotnej – jak miało miejsce w indonezyjskiej prowincji Aceh w następstwie tsunami.

Generał broni amerykańskiej armii, P.K. Keen stwierdził w ubiegłą niedzielę w wypowiedzi do CNN, że 1,000 amerykańskich żołnierzy przebywa na terenie Haiti, a dodatkowo 3,600 pracuje na okrętach marynarki, włączając w to lotniskowiec Carl Vinson, wyposażony w 19 helikopterów, używanych do przewozu dóbr i sprzętu. Na początku obecnego tygodnia liczba amerykańskiego wojska wzrosła do 12,000.

Już we wtorek bieżącego tygodnia wojsko amerykańskie przygotowywało nowe lotniska w prowincjonalnym mieście Jacmel i w Santo Domingo, stolicy Republiki Dominikańskiej. Jednakże dostawy pomocy zostały zahamowane przez braki benzyny, które uniemożliwiają uruchomienie ciężarówek i samochodów dostawczych. Odnotowano przypadki, kiedy przez półtora dnia pojazdy wodne i ciężarówki z dostawami leków, żywności i wody stały nie wykorzystane.

Wojsko amerykańskie przejęło kontrolę na Port-au-Prince, ale organizacje humanitarne skarżą się, że priorytet jest oferowany lotom wojskowym i dyplomatycznym. Organizacja Doctors Without Borders stwierdziła, że pięć samolotów z dostawami leków i ratownikami zostało zawróconych w ostatniej chwili, a pozwolenie na lądowanie przyznano lotom dyplomatycznym.

Tymczasem dziesiątki tysięcy mieszkańców Port-au-Prince opuszczają stolicę w poszukiwaniu żywności i wody. Exodus, który rozpoczął się wkrótce po trzęsieniu ziemi, obejmuje coraz większą liczbę mieszkańców, którzy wyznają, że nie mają innego wyjścia jak wyruszyć w kierunku prowincji, gdzie żywność i schronienie są bardziej obfite. Mogą tam korzystać z produktów z farm i awocado. Władze haitańskie początkowo przewidziały, że 200,000 z 3 milionów mieszkańców opuści stolicę przynajmniej na jakiś czas. Ale lokalni przedsiębiorcy szacują, że liczba ta jest bliższa 700,000.

Rząd Haiti poinformował w środę bieżącego tygodnia, że pochowano ponad 70,000 osób, jakkolwiek nie sposób zorientować się ilu mieszkańców zginęło w trzęsieniu ziemi. Załogi z ciężkim sprzętem rozpoczęły wdzieranie się w tysiące zapadniętych budynków na terenie całego miasta Port-au-Prince.

Najbardziej szokującą rzeczą dotyczącą nieszczęścia w Haiti nie było to, że było ono tak nagłe, gwałtowne i przerażające jeśli chodzi o liczbę ofiar. Szokujące było to, że zniszczenia były przewidywalne. I można było im zapobiec. Sejsmolodzy ostrzegali, że kraj wystawiony był na ryzyko już dwa lata temu. Haiti jest ostatnim w serii niemal corocznych nieszczęść obejmujących całą ostatnią dekadę, klęsk pochłaniających dodatkowo dziesiątki tysięcy istnień ludzkich, ponieważ ubóstwo i siły natury spowodowały przewidywalnie tragiczne konsekwencje. Haiti jest tylko ostatnim przykładem problemów nękających ubogie kraje, którym społeczność międzynarodowa poświęciła zbyt mało uwagi i zbyt mało środków. Weźmy pod uwagę każdy atak terrorystyczny w ostatnich 20 latach. Dodajmy do tego katastrofy lotnicze. I SARS, a także H1N1. I wiele innych nieszczęść, których przyczyny nagłaśniały szeroko reklamowane telefony i imprezy dobroczynne. Liczba ich ofiar blednie z porównaniu ze skutkami mega-nieszczęść. Przed Haiti szacunkowo 70,000 ludzi zginęło w trzęsieniu ziemi w Sichuan, w Chinach. Przedtem niemal 150,000 zmarło, kiedy cyklon Nargis nawiedził Burmę. W roku 2005 liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi w górach Kaszmiru sięgnęła 90,000. Rok wcześniej, w największej katastrofie tego typu, w wyniku tsunami na Oceanie Indyjskim zginęło prawdopodobnie 230,000.

O ile te wydarzenia wydają się odmienne, to przejawiają charakterystyczne cechy. Słabe grupy najbardziej bezradnych społeczeństw zostały zmuszone przez warunki życia do zakorzenienia się na niebezpiecznych i zdradliwych terenach – w pobliżu wybrzeży, albo poniżej lub zbyt blisko poziomu morza, w górach i w miastach usytuowanych w pobliżu uskoków tektonicznych. Tak jak w przypadku Haiti naukowcy ostrzegali, że sytuacja była niebezpieczna. I tak jak w przypadku Haiti, lokalne rządy nie zdołały –często z powodu braku środków – ustanowić czy wprowadzić w życie kodów budowlanych czy zbudować infrastruktury, która mogłaby zapewnić ostrzeżenie, ucieczkę czy ratunek.

Te przerażające nieszczęścia są niemal przewidywalnie określane jako wydarzenia nagłe, akty Boga, dowody na kaprysy losu. Ale w rzeczywistości są one klasą globalnych zagrożeń, które są tak realne i do opanowania jak pandemie czy wiele innych problemów z jakimi boryka się społeczność międzynarodowa. Można bowiem wykonać kilkanaście znaczących działań by zapobiec przekształceniu się klęsk żywiołowych w mega-nieszczęścia: poprzez ustanowienie i skuteczne promowanie najlepszych praktyk w budownictwie, inspekcje bezpieczeństwa i budownictwo naprawcze, które może działać na terenach zubożałych, poprzez dzielenie się wiedzą techniczną, dostarczenie technologii wczesnego ostrzegania, lepsze kształcenie społeczeństwa i przygotowanie agencji humanitarnych do reakcji; oferowanie zasadniczej infrastruktury i tam gdzie to konieczne przemieszczanie społeczeństw czy budowanie wałów obronnych, wsparcia strukturalne, systemy wodne i możliwości pierwszej pomocy.

Agencje humanitarne jak ONZ poczyniły wprawdzie okresowe wysiłki w celu pokonania tych problemów. Ale rezultaty w oczywisty sposób nie sprostały wymaganiom. Ile kosztowałoby wprowadzenie tych zmian w większym stopniu? Dziesiątki miliardów? Setki miliardów? W porównaniu z kosztami wojny w Iraku czy wykupieniem Wall Street to tylko ułamek. A w zestawieniu z kosztami katastrof, jest to nieprzewidywalnie mniej.

Na podst. „Newsweek”, „Chicago Tribune” i internetu oprac. E.Z.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor