„Drew Peterson, były policjant z Bollingbrook, przewrócił żonę na podłogę, złapał ją za gardło i powiedział, że mógłby ją zabić tu i teraz” – zeznał Issam Karam, były współpracownik Kathleen Savio, trzeciej żony Petersona, którą znaleziono martwą we własnym domu w 2004 r. Świadek powtarzał słowa usłyszane od Savio na kilka miesięcy przed jej śmiercią. W ten sposób rozpoczęły się przesłuchania sądowe będące wstępem do wyjątkowej rozprawy o morderstwo, w której oskarżonym jest Drew Peterson.
Wyjątkowej, gdyż po raz pierwszy prokuratura chce wykorzystać prawo do użycia w oskarżeniu zeznań nieżyjącej osoby. Usłyszane przez innych opisy aktów przemocy, strach przed mężem, wreszcie obawa o własne życie są głównymi i w tym przypadku jedynymi dowodami przeciw Petersonowi.
Kathleen Savio, trzecia żona policjanta, którą w 2004 r. znaleziono martwą w wannie we własnym domu będzie w ten sposób głównym świadkiem oskarżenia. Sąd ma zadecydować, czy opisywane przez innych rozmowy na temat zagrożenia ze strony męża są wystarczające do rozpoczęcia procesu o morderstwo. Zeznania złoży w sumie ponad 60 osób, które miały kontakt z Savio i wiedziały o jej sytuacji. Pojawią się też listy opisujące zagrożenie i strach, a także zeznania policjantów wzywanych 18 razy w ciągu dwóch lat przez Savio opisującą później pobicia i groźby pozbawienia życia.
Prawo zezwalające na użycie słów nieżyjącej osoby zostało wprowadzone w Illinois w 2008 r. głównie ze względu na tę właśnie rozprawę. Miało pomóc prokuraturze w postawieniu Petersona przed sądem za domniemane morderstwo Kathleen Savio.
Po raz pierwszy sąd zakwalifikował zasłyszane przez innych zeznania jako dowody w procesie. Mogą one być wykorzystane jednak tylko wtedy, gdy sąd uzna, że morderca dokonał zbrodni, by uciszyć świadka.
Prawo jest nowe, choć wywodzi się z praktyki stosowanej często na salach rozpraw. Chodzi o przypadki, gdy strona oskarżająca domaga się uznania zasłyszanych faktów za dowody i jest w stanie przekonać sąd, iż świadkowie byli zastraszani lub przekupywani w celu zatajenia tych informacji.
Nowe prawo, podobnie jak kilkadziesiąt innych już obowiązujących jest wyjątkiem od reguły mówiącej, iż każdy świadek musi zeznawać osobiście w czasie rozprawy. Należą do nich między innymi:
-Zeznania umierającej osoby, która wskazuje imię i nazwisko swego zabójcy.
-Zeznania dzieci wykorzystywanych seksualnie. Nie muszą one później osobiście potwierdzać ich w sądzie.
-Zeznania osób starszych dotyczące fizycznego i psychicznego znęcania się nad nimi. Ze względu na ich stan osoby te również nie muszą zeznawać w sądzie.
Podobnych wyjątków jest około 40 i nowe prawo zastosowane w przypadku Drew Petersona staje się jednym z nich.
Dlatego od kilku dni rodzina i znajomi Kathleen Savio opowiadają o swoich z nią rozmowach. Prawie w każdej pojawia się strach o utratę życia, przemoc i groźby.
Sędzia Stephen White po wysłuchaniu wszystkich świadków zadecyduje, czy są one wystarczające, by oskarżyć Drew Petersona o morderstwo.
Obrońcy byłego policjanta są dobrej myśli i uważają, że ich klientowi uda się uniknąc rozprawy. Przede wszystkim pytają, dlaczego żaden ze świadków nie skontaktował się z policją po wysłuchaniu opowieści Savio.
„Bo on sam był policjantem” – odpowiadają niektórzy.
Przesłuchania potrwają prawdopodobnie kilka tygodni. Na razie najwięcej informacji przekazał Issam Karam, który w 2003 r. pracował razem z Kathleen.
„Powiedziała, że pewnego wieczoru wróciła do domu gdy Drew zaatakował ją, rzucił na podłogę i przystawił nóż do gardła – mówił Karam. Przypomniał tez sobie, iż kobieta zaskoczona była nie tylko samym atakiem, ale również faktem, że Drew znajdował się wewnątrz domu, mimo, że zamki w drzwiach zostały wcześniej zmienione (było to w czasie rozwodu i obydwoje nie mieszkali już razem).
Kiedy w 2007 r. zaginęła Stacy, kolejna, czwarta żona Petersona, Karam napisał list zawierający szczegóły tamtej rozmowy i miał zamiar wysłać go do kilku lokalnych stacji telewizyjnych. Wcześniej jednak pojawili się u niego policjanci prowadzący dochodzenie i w ich ręce oddał wspomniany list.
Zresztą Stacy na wiele miesięcy przed zaginięciem też dzieliła się z bliskimi obawami o swoje życie. Prokuratura ma nadzieję, iż jej słowa też będą wykorzystane w sądzie przeciw byłemu policjantowi.
W ciągu dwóch ostatnich lat małżeństwa Kathleen Savio 18 razy wzywała policję do ich domu. Za każdym razem mówiła o pobiciu i groźbach. Pracujący w tym samym departamencie Peterson nigdy nie był aresztowany, ani o nic oskarżony. Kathleen natomiast kilka razy została oskarżona o zakłócanie spokoju i przemoc domową.
Prokuratura posiada również list z 2002 r. w którym Savio domaga się ochrony przed mężem pisząc:
„Chce mnie zabić. Jeśli będzie musiał to spali dom tylko po to, by mnie uciszyć”.
Lista świadków jest tajna. Wiadomo, że zeznawać będzie najbliższa rodzina Kathlen i jej współpracownicy. W sądzie pojawią się także przedstawiciele kościoła, do którego uczęszczała często wysłuchujący jej zwierzeń na temat sytuacji w domu.
Mimo, że prawo już funkcjonuje i właśnie po raz pierwszy jest stosowane, nie wszyscy się z nim zgadzają.
Leonard Cavise, profesor prawa z uniwersytetu DePaul uważa, że odmawia się Petersenowi podstawowego przywileju oskarżonych, jakim jest konfrontacja z oskarżającym.