Nie, na razie Chicago nie zdecydowało się na takie rozwiązanie, choć przez chwilę zastanawiało się nad nim. Poszukując oszczędności postanowiono jednak część pokazów zlikwidować, resztę przenieść w inne miejsca oraz zmienić daty.
Część radnych uważa, że najprościej byłoby całkowicie zrezygnować z pokazów. W kasie pozostałoby kilkadziesiąt milionów dolarów zaoszczędzonych nie tylko na samych fajerwerkach, ale również na policyjnej ochronie i późniejszym sprzątaniu terenu.
Takiej decyzji nie wybaczyliby jednak mieszkańcy, prawdopodobnie okazując swe niezadowolenie podczas kolejnych wyborów. Dla władz miasta to zbyt duże ryzyko.
Postanowiono więc dokonać kilku zmian, dzięki którym miasto zaoszczędzi około 2 milionów dolarów. Niewiele, ale dla tonącego w długach Chicago liczy się w tej chwili każdy grosz.
Przede wszystkim nie będzie już sztucznych ogni 3 lipca w Grant Park, w przeddzień Święta Niepodległości. Ponieważ dzień później, 4 lipca, możemy oglądać podobny, choć znacznie mniejszy pokaz nad Navy Pier, władze miasta zadecydowały o ich połączeniu i pozostawieniu tylko jednego, późniejszego i nieco skromniejszego.
Jednocześnie zorganizowany będzie pokaz na północy, w okolicach Montrose Harbor, a także na południu, w okolicach plaży przy 63rd Street. Wszystkie trzy pokazy rozpoczną się 4 lipca o tej samej porze, czyli 9 wieczorem.
Ktoś może zapytać, gdzie znaleziono wspomniane oszczędności, skoro zamiast jednego dużego, organizowane są trzy mniejsze pokazy.
Okazuje się, że najwięcej pieniędzy wydawano na policyjną ochronę Grant Park, gdzie każdego roku pojawiało się ponad 1,5 mln. mieszkańców, a i tak, jak pamiętamy, często dochodziło tam do tragicznych wydarzeń.
W tym roku nie trzeba będzie angażować do tego celu specjalnych oddziałów i ciężkiego sprzętu, gdyż w wymienionych miejscach pojawią się mniejsze grupy widzów.
„Dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy też mogli w tym samym czasie podziwiać fajerwerki na całej długości wybrzeża jeziora, od Evanston po Indianę” – mówi Megan McDonald, szefowa departamentu zajmującego się organizacją miejskich imprez.
Dodatkowe oszczędności wynikać będą z wcześniejszego zamknięcia Taste of Chicago. 3 i 4 lipca wspomniany festiwal zakończy się już o godzinie 6 po południu.
Część aldermanów, zwłaszcza z centralnych dzielnic, nie jest zadowolona z takiego rozwiązania. Według nich położone w śródmieściu biznesy, głównie bary i restauracje, zarobią w świąteczny weekend mniej, niż w latach poprzednich.
Niezadowolona jest też część mieszkańców, którzy podejrzewają, iż tegoroczne fajerwerki w związku ze zmianami będą mniej spektakularne. Poza tym większość uważa, że jest wiele innych sposobów na oszczędzanie, niż ograniczanie sztucznych ogni w Dzień Niepodległości.
Chicago poinformowało też o innych zmianach. Celtic Fest, Viva Chicago oraz Country Music Fest zostaną przeniesione z Grant Park do Millennium Park. Dzięki temu nie trzeba będzie zamykać ulicy Columbus, co ma przynieść dodatkowe oszczędności.
Przypomnijmy, iż w ubiegłym roku zlikwidowano Noc Wenecką i Chicago Outdoor Film Festival, które cieszyły się sporą popularnością wśród mieszkańców. Według nieoficjalnych wiadomości płynących z urzędu miasta liczba ograniczanych i likwidowanych w ramach oszczędności atrakcji jest dłuższa, choć decyzje nie zostały jeszcze podjęte.