----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

28 stycznia 2010

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Gdybym był bardziej zaangażowany w politykę, zwłaszcza po stronie demokratycznej, poczułbym przypływ optymizmu, nadzieję na lepsze jutro i przez chwilę przeniósłbym się w czasie, do ostatnich miesięcy prezydenckiego wyścigu. Natychmiast wybaczyłbym wszystkie błędy i niedopatrzenia i upajał się nielicznymi sukcesami ostatnich miesięcy. Odczuwałbym powrót kandydata mającego ruszyć lawinę i zburzyć układy.

  Gdybym był republikaninem, to prawdopodobnie nawet najlepiej napisane przemówienie nie podniosłoby mnie na ułamek sekundy z miejsca, nie nagrodziłbym oklaskami nawet najlepszego planu, nie przyznałbym racji nawet w obliczu niepodważalnych faktów. Dowodem niech będzie sondaż University of Minnesota przeprowadzony natychmiast po orędziu na reprezentatywnej grupie republikańskich wyborców.

90% spośród tych, którzy nie oglądali przemówienia, powiedziało, że się z nim nie zgadza i na pewno by im się nie spodobało. To dopiero wierność partyjna. Choć obiektywnie przyznać trzeba, że republikanie mieli kilka okazji do zademonstrowania poparcia prezydentowi, zwłaszcza, gdy proponował coś, co sami uważają za właściwe. Jednak ta dyscyplina...

  Jako centrysta poczułbym cichą satysfakcję, że oto bez mojego udziału prezydent jednej z partii zaczyna wyznawać moją ideologię, czyli trochę tak, trochę inaczej, wszystkim i każdemu, nikomu i niczemu.

     Gdybym nie mieszkał w tym kraju, a jedynie obserwował jego poczynania z dalekiej perspektywy, musiałbym pogratulować Amerykanom prezydenta. Dobrze mówi, konkretnie, przyznaje się do błędów, potrafi rozśmieszyć i przestraszyć. Ale to taka umiejętność obecnego prezydenta, którą już dawno wszyscy zauważyli. Wielki talent wręcz. Nie da się ukryć, że Barack Obama potrafi przemawiać i ośmiesza się tylko ten, kto twierdzi inaczej. Czy za słowami idą czyny, to już osobny temat.

Ponieważ mieszkam tu i mogę od razu porównać usłyszane słowa z tym, co mnie otacza, przestaje być mi wesoło.

   Nie jestem przedstawicielem żadnej z wymienionych wyżej stron i mogłem spokojnie, bez emocji zastanowić się nad tym, co usłyszałem. Kwiecista przemowa nie przysłoniła, niestety, szarej rzeczywistości. Następnego dnia powróciły codzienne w ostatnim czasie, niezbyt radosne tematy.

   Muszę jednak przyznać, że każdy znalazł w środę coś dla siebie. Demokratom dostało się za brak umiejętności forsowania swych pomysłów mimo przewagi w Kongresie, co spodobało się republikanom. Poza tym kiwali głowami słysząc o zapowiadanym zamrożeniu wydatków federalnych na trzy lata, mimo, że w czasie kampanii w 2008 r. taki pomysł kandydatowi Obamie wydawał się niedorzeczny.

Demokraci głośno wiwatowali przy liczbach dotyczących zadłużenia. W końcu wydatki z ostatniego roku to nic, w porównaniu z wcześniejszymi 8 latami. Warto było o tym przypomnieć, gdyż od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że jeden pakiet stymulacyjny pogrąża ten kraj na kolejnych 20 lat w długach. Zbyt szybko zapomnieliśmy o sumach wydawanych wcześniej na walkę z terroryzmem, czyli wojny na Bliskim Wschodzie, obniżenie podatków, które tak naprawdę niewiele przyniosło korzyści oraz o nadwyżce budżetowej, jaką pozostawił po sobie Clinton i która została roztrwoniona w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy.

Była mowa o elektrowniach atomowych i wydobywaniu ropy z zatoki, co według mnie jest posunięciem ryzykownym, ale w obecnej sytuacji właściwym, choć na pewno nie spodoba się obrońcom środowiska. Też wolałbym wiatraki i panele słoneczne, ale to duży kraj z ponad 300 mln. mieszkańców. Inaczej na razie się nie da, a same samochody o napędzie hybrydowym nie zapewnią bezpieczeństwa energetycznego państwa.

Nie uwierzyłem, podobnie jak wszyscy pozostali, w możliwość wykreowania w najbliższym czasie dzięki tzw. zielonym technologiom kilku milionów miejsc pracy.

Spodobała mi się natomiast zapowiedź dalszego naciskania na banki i próby reformowania tego sektora.

Najwięcej emocji wzbudza ostatnio reforma ubezpieczeń zdrowotnych i na jej temat też było kilka słów, choć prawdziwa walka toczyć się będzie w Kongresie, za zamkniętymi drzwiami. Niewiele można było na ten temat powiedzieć, poza zapowiedzią dalszych zmian i prośbą do wszystkich przeciwników o lepszy pomysł na rozwiązanie kryzysu, jeśli taki mają. Przyznam, że było to bardzo udane.

Słowa Obamy płynęły pomiędzy zgromadzonymi w Waszyngtonie i trafiały raz do ucha demokraty, raz republikanina. Starał się on znów pokazać jako prezydent wszystkich, unikał podziałów i próbował wznosić się ponad partyjne linie. Wydaje mi się, że to akurat mu się udało. Oczywiście ważone jest teraz każde zdanie, wyciągane wnioski i porównywane z zapowiedziami sprzed roku.

Gdybym miał wystawić ocenę, byłaby ona wysoka. Za styl, słownictwo i szeroki zakres poruszanych tematów. Niestety, widziałem jak wyglądają w rzeczywistości opisywane osiągnięcia, wiem też, iż z zapowiadanych planów niewiele zostanie.

Najbardziej nawet porywające przemówienie nie zmieni faktu, że obecna administracja nie bardzo panuje nad sytuacją, traci poparcie wśród polityków i wyborców, brakuje jej recepty na rządzenie. Zdaję sobie więc sprawę, że jeszcze długo nie zobaczę obiecywanej poprawy, choć wdzięczny jestem za te kilkadziesiąt minut w większości pustych obietnic.

Na koniec jeszcze jedno...

Każdy prezydent wygłasza co roku podobne przemówienie. Szczęśliwi ci, którzy robią to w czasach pokoju i dostatku. Można wtedy mówić o miłości, lotach na księżyc i podróżach w dalekie kraje. Dawno już tak nie było.

Od razu są one porównywane. Które miało wyższą oglądalność, przy którym częściej słychać było oklaski, czy było długie, nudne, ciekawe, kto robił miny, kto zasnął, kto wyszedł trzaskając drzwiami, itd.

Zestawienia tego typu są wyłącznie rozrywką i zbiorem ciekawostek. Nie oceniajmy niczego na podstawie reakcji innych, ale spróbujmy sami wyciągać wnioski. Miłego weekendu.

 

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor