Dwóch młodych mężczyzn ogląda finały rozgrywek futbolowych. Każdy kibicuje innej drużynie. Są typowe w takich sytuacjach okrzyki, jęki zawodu i wymachiwanie kończynami.
W pewnym momencie obydwaj sięgają do miski z ziemniaczanymi chipsami. Ich dłonie spotykają się, rośnie napięcie i...chwilę później widzimy jak rzucają się sobie w ramiona kończąc całą akcję głębokim pocałunkiem Wprawdzie bardziej śmiesznym, niż romantycznym, ale utrwala się on w pamięci widzów, którzy natychmiast powinni odwiedzić reklamowaną w ten sposób stronę internetową ManCrunch.com, która łączy mężczyzn z... innymi mężczyznami.
To tylko jedna ze wzbudzających najwięcej kontrowersji reklam, jaka miała pojawić się podczas tegorocznego Super Bowl. Nie pojawi się jednak.
Najpierw stacja uznała, iż stosunkowo nowej na rynku firmy nie stać na 3 miliony dolarów wydatku podczas finałów futbolowych. Następnie poinformowano, że nie ma już miejsca, a na końcu wreszcie przyznano, iż treść reklamy niezgodna jest z wartościami prezentowanymi na co dzień przez tę stację telewizyjną.
Wszyscy od początku wiedzieli, że reklamówka ta nie ukaże się na antenie, a mimo wszystko walczono o nią do końca. Dlaczego? Bo była to świetnie przemyślana promocja strony internetowej, która bazowała na odrzuceniu przez nadawcę, proteście i następującym w takich przypadkach rozgłosie w mediach.
Wspomniana strona nie wydała jeszcze ani grosza na reklamę, a już liczba odwiedzających wzrosła kilkukrotnie.
Osobiście uważam, że podobna do opisanej powyżej reklama w czasie finału rozgrywek futbolowych byłaby poważną przesadą i rozumiem stanowisko stacji. Z drugiej strony zdaję sobie, niestety, sprawę, że już niedługo, czy tego chcę, czy nie, będę podobne reklamy oglądał każdego dnia, w każdej niemal przerwie, włączając w to Super Bowl i inne, typowo męskie rozgrywki sportowe. Więc, czy to będzie w tym roku, czy za dwa lata.. nie ma już większego znaczenia. Nie jestem największym w kraju fanem futbolu amerykańskiego, ale finały zwykle śledzę i myślę, że bardzie pasują do nich samochody, łodzie, wakacje, przesyłki kurierskie, napoje i piwo. Kiedy kilku kumpli zasiada przed wielkim telewizorem z hektolitrem piwa i toną przekąsek, by kibicować swojej drużynie, ostatnim chyba obrazem na jaki czekają jest dwóch całujących się fanów futbolu. Jednak nie o tym miało być.
Chodzi o odrzucane reklamy. Każdego roku stacja nie dopuszcza do emisji kilkunastu. Z różnych powodów: braku pieniędzy, niewłaściwych treści, niezgodności z linią programową. Mimo to firmy zgłaszają je licząc na promocję. Każda zabroniona reklama oglądana jest przez miliony osób w internecie. Zwróćmy uwagę na reklamówki organizacji ochrony zwierząt PETA. Co druga ze względu na nagość występujących w nich modelek nie jest dopuszczona do emisji, a zna je cały świat. Gdyby pokazały się w regularnym programie, to nikt nie pamiętałby o nich już w kwadrans po emisji. A tak za cenę produkcji krótkiego filmu zyskuje się promocję godną kilkuset wydanych milionów. Genialne! Dziwi tylko, że pomimo upływu lat nadawcy i widzowie wciąż dają się na to nabrać.
Właściwie więcej mówi się w tej chwili o zakazanych reklamach, niż o samym meczu, który spadł chwilowo do drugiej kategorii. Warto więc przypomnieć, że przerwach pomiędzy informacjami od sponsorów wciąż gra się w piłkę. To tak na wypadek, gdyby ktoś nie pamiętał..
Skoro jesteśmy przy promocjach i reklamach to nie sposób zapomnieć o firmie Toyota, która będzie musiała w najbliższych latach sporo wydać na poprawę nadszarpniętego wizerunku.
Przypomnę w skrócie, iż chodzi o kilkanaście przypadków niekontrolowanego przyspieszenia w wyprodukowanych ostatnio modelach tych pojazdów, co związane było z wadliwym działaniem dźwigni gazu. Przez długi czas firma bagatelizowała te doniesienia i zwalała winę na niewłaściwie zamontowane wycieraczki podłogowe. Wszystko zmieniło się, gdy światło dzienne ujrzało nagranie wideo, na którym rozpędzony, niekontrolowany samochód z czterema osobami wewnątrz wypada z drogi i koziołkuje. Wszyscy giną na miejscu, a na reakcję nie trzeba długo czekać.
W ponad 10 milionach pojazdów na całym świecie fabryka wymienia właśnie wspomniane mechanizmy i liczy straty z tym związane. Nie pomaga jej w tym konkurencja, która wykorzystała nieszczęście innych do własnych celów. Szkoda tylko, że zapomniała o własnych kłopotach. Oczywiście zaniedbanie Toyoty jest wielkie i przypłaciło je życiem kilka osób. Nie sposób o tym nie myśleć. Jednak niektóre firmy motoryzacyjne powinny być w krytyce i wyśmiewaniu bardziej powściągliwe.
Na przykład Honda, która twierdzi, że ma samochody najdoskonalsze, kilka dni później po cichu przyznała się do poważnej usterki w prawie milionie swoich pojazdów pokonujących amerykańskie drogi. Przycisk do automatycznego otwierania okna iskrzy, gdy dostanie się tam woda, np. w czasie deszczu. W wyniku tego iskrzenia może zapalić się samochód, co kilka razy miało miejsce. Mało tego, w jednym z płonących pojazdów zginęło dziecko. Nie było jednak filmu i świat nie mógł pojąć grozy sytuacji. Takie czasy, że wyobraźnia juz nie wystarcza, potrzebny jest film.
Można wyciągnąć z tej sytuacji wiele wniosków, na przykład, że nie ma pojazdów doskonałych i w każdym prędzej, czy później coś nawali, że nie należy wierzyć bezkrytycznie we wszystkie przechwałki, że wreszcie w imię zysku człowiek i jego życie często odsuwane są na drugi plan. Taki świat.
Na koniec plotki z miasta.
Alderman William Carothers został w 1983 r. skazany na trzy lata więzienia za przyjmowanie łapówek. Po wyjściu na wolność podszkolił w zmaganiach politycznych syna, Isaaca, który przez wiele lat rządził również jako alderman w 29 okręgu miejskim.
Alderman Isaac Carothers, mocno związany z chicagowską demokratyczna maszyna wyborczą, polityk, syn Williama, przyznał się w tym tygodniu do przyjmowania łapówek. Dokładnie nie wiadomo ile dostał, FBI mówi o kilkudziesięciu tysiącach. Wtajemniczeni uśmiechają się słysząc te informację. Grożą mu dwa lata. Mniej, niż odsiedział ojciec, gdyż współpracował z FBI sypiąc wspólników. W Chicago tego typu wiadomość rodzinna nie wzbudza większych emocji. Po prostu następny, który dał się złapać. Wesołość wywołuje jedynie informacja, że Isaac Carothers ma dwóch synów – Shermana i Matthew. Mogę się założyć, że co najmniej jeden z nich będzie kiedyś aldermanem Chicago. Takie miasto. Miłego weekendu.
Rafał Jurak
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.