----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

11 lutego 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Przewiezienie ładunku z innego kontynentu do Chicago kosztuje mniej, niż przeniesienie go z platformy rozładunkowej McCormick do wnętrza hali wystawienniczej. Kolejne firmy ze względu na koszty rezygnują z udziału w targach organizowanych w naszym mieście, a przedstawiciele Chicago Convention and Tourism Bureau walczą o utrzymanie pozostałych.

 

W kilka miesięcy Chicago straciło co najmniej kilkaset milionów dolarów, które zostawiliby u nas wystawcy uczestniczący w przeniesionych do innych miast targach i ekspozycjach. Słynne na cały kraj hale McCormick zaczynają świecić pustkami, a plany na rozpoczynający się właśnie sezon nie napawają optymizmem.

Nie ma już żadnych wątpliwości, iż powodem są zbyt wysokie koszty organizowania w Chicago imprez masowych tego typu. Powszechnie winą obarcza się związki zawodowe, które jednak w obronie własnej przekonują, iż to nie stawki godzinowe pracowników, a chciwość zatrudniających ich firm winduje ceny na taki poziom.

Posłużmy się przykładem. Wystawca z Azji lub Europy musi przywieźć do McCormick towar ważący 40 tysięcy funtów. Droga morska np. z Szanghaju do Los Angeles to $4,000. Następnie przewóz ciężarówką z portu w L.A. do Chicago, pod platformę rozładunkową McCormick to ok. $8,000.

Jeśli ktoś sądzi, że największe koszty zostały już poniesione to jest w wielkim błędzie. Wystawca musi teraz zapłacić $17,000 za rozładowanie i przeniesienie swego towaru do wnętrza hali, co w tym przypadku trwa nie dłużej, niż godzinę.  Zajmują się tym trzy osoby, których stawka godzinowa i świadczenia wynoszą $63. W sumie koszt siły roboczej nie przekroczy $200. Reszta z 17 tysięcy dolarów trafia więc do zatrudniającej ich i mającej wyłączność na tę usługę firmy, w tym przypadku właścicieli lub zarządu hali targowej.

Oczywiście stawka zrzeszonych w unii pracowników nie jest niska, ale nie tylko ona jak widać decyduje o niespotykanych nigdzie w kraju kosztach.

Poza tym wystawcy narzekają na mnogość związków, z którymi trzeba rozmawiać, a co za tym idzie biurokrację, niejasne przepisy i bałagan.

Podczas trwającego właśnie Auto Show jest ich aż pięć, między innymi stolarzy, elektryków, czy dekoratorów. Z każdą grupą trzeba rozmawiać oddzielnie, każda ma inne przepisy, każda trzyma się swoich zasad. Dla przyjeżdżającego na kilka dni wystawcy to często zbyt wiele.

Właśnie tymi problemami próbuje zająć się  Chicago Convention and Tourism Bureau, którego przedstawiciele spotkać się mają w przyszłym tygodniu z organizatorami około 40 planowanych w najbliższym czasie wystaw i ekspozycji. W spotkaniu weźmie też udział Metropolitan Pier & Exposition Authority, lepiej znane jako McPier, które jest zarządcą McCormick. Prawdopodobnie dojdzie do zmiany kontraktów ze związkami zawodowymi i obniżenia cen, jednak nie wiadomo, jak szybko decyzje te przyniosą spodziewany skutek.

Wiele osób uważa, że już za późno jest na ściągnięcie z powrotem targów przeniesionych do Orlando, czy Atlanty. Jednak istnieje szansa, że dzięki szybkim decyzjom pozwalającym na obniżenie kosztów nie stracimy kolejnych.

„Powinni byli zrobić coś rok, dwa lata temu, kiedy widać było początek kłopotów – mówią specjaliści – Teraz jest już nieco późno, chociaż lepiej tak, niż gdyby nie robili nic w tej sprawie”.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor