Problemy budżetowe dotykają nie tylko Chicago. Małe miejscowości wchodzące w skład naszej aglomeracji z trudem balansują swe budżety i szukają oszczędności lub dodatkowych źródeł zarobku.
W Naperville podwaja się podatek od benzyny. Rada miasta podjęła niedawno decyzję o podwyższeniu o 2 centy dotychczasowego, 2 centowego podatku od paliw, dzięki czemu do kasy miejskiej trafi dodatkowo ok. 1.4 mln. dolarów rocznie.
Oprócz tego miasteczko wprowadza $2 opłatę za wywóz śmieci, co przynieść ma ok. 960 tysięcy dolarów ekstra.
W ten sposób miasteczko stara się zlikwidować ponad 14 milionowy deficyt. Oczywiście podwyżka podatku od paliw i opłata za wywóz śmieci nie wystarczą. Władze Naperville musiały zmniejszyć dotacje na promocję miasta, cele socjalne, czy jego upiększanie.
W tym samym czasie Rolling Meadows zastanawia się nad prywatyzacją straży pożarnej. Radny Brad Judd twierdzi, że prywatna firma zajmująca się ochroną przeciwpożarową i pierwszą pomocą kosztowałaby znacznie mniej, niż obecnie wydawane na ten cel 7.5 mln. dolarów. Pomysł nie podoba się jednak mieszkańcom Rolling Meadows, a przede wszystkim zatrudnionym przez miasteczko strażakom.
Dystrykt szkolny w Elgin planuje zwolnienie ponad 700 nauczycieli. Zajęcie dla nich jest, chodzi o brak pieniędzy na pensje. W sumie w szkolnictwie w tym rejonie zwolnionych ma być ponad 1,000 osób, zwiększona ma być liczebność klas i zlikwidowana drużyna futbolowa.
Podobna sytuacja ma miejsce w Chicago Heights. Tamtejszy dystrykt szkolny planuje zwolnienie 107 osób.
To tylko kilka przykładów, choć powszechnie wiadomo, że większość miasteczek leżących na przedmieściach ma podobne problemy finansowe. Próbują one radzić sobie z trudnościami podnosząc podatki i opłaty, lub szukając oszczędności np. w departamentach policji i straży pożarnej, szkolnictwie, czy usługach socjalnych.
Problemy budżetowe podobne do spotykanych w wielkim, pobliskim Chicago. Podobne też sposoby ich rozwiązywania, choć na nieco mniejszą skalę.