W związku z ograniczeniem budżetu policji stanowej i planowanym zwolnieniem ponad 460 członków tej formacji, departament chicagowski będzie zmuszony do przejęcia kontroli nad częścią dróg szybkiego ruchu przebiegających przez miasto.
Wyraźny podział obowiązków wprowadzony został w 1985 r. gdy ówczesny burmistrz Harold Washington i gubernator Jim Thompson podpisali porozumienie, na mocy którego stan przejął kontrolę nad autostradami w zamian za możliwość sprzedaży losów na loterię na terenie międzynarodowego lotniska O`Hare należącego do Chicago.
Układ ten funkcjonował przez wiele lat, choć od pewnego czasu miejski departament asystował stanowym formacjom i patrolował niektóre odcinki Eisenhower, Dan Ryan, Stevenson, Kennedy, czy Bishop Ford w celu ograniczenia liczby kierowców przekraczających dozwolone prędkości.
Od 1 lipca chicagowscy policjanci prawdopodobnie zostaną zmuszeni do przejęcia całkowitej kontroli nad 53 milami autostrad przecinających teren miasta. Stan Illinois, ze względu na brak pieniędzy, a tym samym niewystarczającą liczbę patroli, nie jest w stanie wywiązywać się z tego obowiązku.
Znajdujący się w miejscowości Des Plaines departament policji stanowej nadzorujący m. in. chicagowskie autostrady w 1991 r. zatrudniał ponad 300. Obecnie pracuje tam 182 policjantów i przewiduje się, że liczba ta spadnie w najbliższych miesiącach o prawie połowę.
Zmiana jest również niekorzystna dla Chicago. Miasto ma 700 wakatów, których nie może obsadzić ze względów finansowych, a doliczając zwolnienia chorobowe oraz ograniczenia etatów każdego dnia pracuje tu o 2,100 osób mniej, niż powinno.
Jeśli do obowiązków chicagowskiej policji dojdzie patrolowanie autostrad to albo miasto będzie słabiej chronione, albo autostrady nie będą pod niczyim nadzorem.
Możliwość przejęcia kontroli nad drogami szybkiego ruchu superintendent Jody Weis nazwał „scenariuszem najgorszym z możliwych”.
Jego słowa powtórzył szef Fraternal Order of Police, Mark Donahue, który przyznał, iż poszczególne dystrykty miejskie nie są w stanie w obecnej sytuacji zajmować się autostradami.
Według propozycji gubernatora Quinna policja stanowa ma otrzymać o 58 mln. dolarów mniej, niż do tej pory. Wiązałoby się to ze zwolnieniem co najmniej 464 osób spośród 2,021 zatrudnionych w tej chwili. Kolejne 100 to planowane przejścia na emeryturę, a kilkadziesiąt oddelegowanych ma zostać do kontrolowania zatwierdzonych w ubiegłym roku elektronicznych maszyn hazardowych.
Jeszcze dziesięć lat temu State Police miała do dyspozycji o 20% więcej oficerów, co już wtedy wydawało się liczbą zbyt niską.
„Niektórych odcinków autostrad w ogóle nie patrolujemy – mówił w listopadzie ubiegłego roku pułkownik Michael Snyder – Nie mamy zamiaru temu zaprzeczać. Chcielibyśmy machnąć czarodziejską różdżką i wysłać do pracy dodatkowe pięćdziesiąt lub nawet sto osób w okolicach Chicago, ale jest to w obecnej sytuacji niemożliwe”.
Dlatego już dawno przyjęto inną strategię. W kilku rejonach skoncentrowano większość sił policyjnych tak, by wyglądało, iż patroli na drogach jest więcej. Pozostałe miejsca, zwłaszcza o mniejszym nasileniu ruchu nie są kontrolowane wcale. Wszystko wskazuje na to, iż po 1 lipca policja stanowa wycofa się całkowicie z części autostrad pozostawiając opiekę nad nimi w gestii lokalnych departamentów - niedofinansowanych i borykających się z brakiem pracowników.