Po wielu miesiącach dyskusji, stosunkiem głosów 45-10 senat Illinois przyjął poprawkę do ustawy regulującej używanie kamer na skrzyżowaniach. Zaostrzono nieco ich kontrolę i złagodzono przepisy dotyczące kierowców.
Trudno nazywać to wielkim zwycięstwem, jednak każda informacja tego typu powinna cieszyć właścicieli samochodów. Sponsorem ustawy był prezydent senatu, John Cullerton, który uznał, iż konieczna jest liberalizacja prawa dotyczącego zmotoryzowanych i ułatwienie procesu odwołań od wypisanych mandatów.
Dzięki temu kary nie otrzyma kierowca, który zatrzymał się przed skrzyżowaniem, nawet jeśli odbyło się to na lub tuż za białą linią. Wyjątkiem będą sytuacje, gdy na przejściu znajdować się będą piesi.
Miejsca zamontowania kamer będą podane do publicznej wiadomości na jednej ze stron internetowych, zlikwidowane będą opłaty dla osób pragnących złożyć odwołanie w sądzie.
Nowe prawo wymagać też będzie od miast przeprowadzenia dokładnych badań liczby wypadków na skrzyżowaniach i określenia, czy kamery w tych miejscach rzeczywiście wpływają na zmniejszenie ich liczby.
Oprócz tego decyzje w sprawie zasadności wypisania mandatu podejmować będą policjanci, a nie jak do tej pory, pracownicy prywatnych firm. Wyjątkiem będzie Chicago, gdzie obowiązki te wykonywać będą specjalnie przeszkoleni technicy.
Ustawa wymaga również dostosowania długości palenia się żółtego światła do wymogów federalnych i wymaga, by osoba ukarana mandatem miała pełny dostęp do zarejestrowanego na skrzyżowaniu filmu wideo.
Cullerton uznał, że likwidacja kamer nie byłaby wskazana, potrzebna jest jednak kontrola i zapewnienie kierowcom pełni praw.
Niektórzy legislatorzy zapowiadają jednak, że będą kontynuować walkę z kamerami, gdyż przeciwna jest im większość mieszkańców stanu.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy poprawka wejdzie w życie. Musi ją wcześniej przegłosować Izba Reprezentantów, a następnie podpisać gubernator.