W trudnych ekonomicznie czasach każdy próbuje oszczędzać. Wyjątkiem są chicagowscy aldermani, którzy w 2009 r. na drobne wydatki przeznaczyli ponad 3 mln. dolarów.
Każdy z radnych Chicago otrzymuje rocznie $73,280 na tzw. drobne wydatki. Są to pieniądze, z których mogą korzystać według własnego uznania i potrzeb.
Teoretycznie kontrolą wydatków zajmuje się skarbnik miasta, ale w rzeczywistości trudno jest dociec, na jakie konkretne cele pieniądze te zostały przeznaczone.
Okazuje się, że większość na dzierżawę samochodów, wynajem pomieszczeń, zakupy biurowe, wynagrodzenie znajomych i rodziny oraz pomoc firm konsultingowych i doradczych.
Prawo miejskie zakazuje wydawania pieniędzy na cele, które w jakimkolwiek stopniu wspomagają finansowo samych aldermanów lub ich rodziny. Jednak w kilku przypadkach radni wynajmowali pomieszczenia biurowe we własnych budynkach lub należących do najbliższej rodziny. Mówimy o sumach od $15,000 do $40,000 rocznie.
Osobny temat to samochody. Rekordzistą jest ald. Bernard Stone, który rocznie płaci $15,000 za dzierżawę luksusowego Lexusa. Jako jeden z nielicznych posiada własnego kierowcę, opłacanego z innego budżetu przez miasto.
Inny radny, Ed Burke, wydał w 2009 r. ponad $7,200 na ten sam cel. W jego przypadku był to jednak wydatek niepotrzebny, gdyż Burke od lat dostaje za darmo od miasta nieoznakowany, policyjny pojazd z kierowcą i jednocześnie ochroniarzem. Kto jeździ drugim, opłacanym z funduszy na drobne wydatki, nie wiadomo.
Kilkunastu aldermanów wypłaca rocznie dziesiątki tysięcy dolarów firmom konsultingowym i doradczym. Przygotowują one spotkania z wyborcami, piszą przemówienia i organizują wiece oraz podróże. Teoretycznie wszystkie te funkcje wykonywać powinni opłaceni przez miasto współpracownicy. Widocznie nie wywiązują się z zadania.
Aż siedemnastu radnych wypłaciło pieniądze sobie. Chodzi o sumy opiewające często na kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Ald. Eugene Schulter z 47 okręgu twierdzi, że wypłacone samemu sobie $24,000 to zwrot wydatków na materiały biurowe.
Nie wszyscy w pełni wykorzystują przyznawane im fundusze. Kilkunastu nie wydaje więcej, niż 17 – 20 tysięcy dolarów, jednak aż 18-tu wykorzystało w 2009 r. limit w całości.
Teoretycznie pieniądze te radni mogą wydawać tak, jak się im to podoba. Gdy jednak zaczynają wypłacać je sobie, rodzinom, znajomym, dzierżawić niepotrzebne samochody i opłacać firmy konsultingowe to wszyscy płacący coraz wyższe podatki mieszkańcy miasta zaczynają zastanawiać się, czy konta te nie powinny zostać zlikwidowane. W końcu i tak na prowadzenie biur, zatrudnianie pracowników i za swój czas otrzymują setki tysięcy rocznie.