Posiłki serwowane w szkolnych stołówkach mają być zdrowsze, nie wiadomo tylko jeszcze, czy będą smaczniejsze.
Płatki śniadaniowe zawierać mogą nie więcej, niż 5 gr. cukru, chyba, że mają jednocześnie co najmniej 3 gr. błonnika. Zielone i pomarańczowe warzywa pojawiać się będą trzy razy w tygodniu, natomiast soki owocowe zaledwie dwukrotnie. Mniej smażonych frytek, więcej sojowych burgerów. Mniej cukru i tłuszczu. Więcej warzyw i błonnika.
To tylko niektóre zmiany planowane od nowego roku szkolnego.
Twórcy nowego, szkolnego menu mają nadzieję, że w ten sposób zmniejszy się liczba dzieci z nadwagą. Mają też nadzieję, że nowe potrawy będą im smakować.
Pierwsze testy przeprowadzone w McAuliffe Elementary School wypadły pomyślnie. Uczniom smakował np.: makaron z pełnoziarnistej mąki, czy pizza z warzywami.
Jednak smak nie jest najważniejszy.
„Uczniowie będą jedli to, co im podamy, gdyż nie będzie wyboru” – mówią władze CPS.
Chodzi przede wszystkim o zdrowie.
„Żaden z posiłków nie będzie zawierał cukierkopodobnych składników – mówi Louise Esaian, żywieniowiec-dietetyk współpracujący ze szkołami – Większa ilość błonnika wywołuje uczucie sytości na wiele godzin. Młodzież będzie mogła bardziej skupić się na zajęciach i nie podjadać słodyczy”.
Esaian przewiduje, że ewentualne protesty dotyczące nowego menu w szkolnych stołówkach mogą pojawić się ze strony starszych uczniów, którzy już wyrobili u siebie pewne nawyki żywieniowe.
„Jednak z czasem nawet oni się przyzwyczają” – mówi dietetyk.
Zmiany wchodzą w życie w czerwcu. Trzeci co do wielkości dystrykt szkolny w kraju, Chicago Public Schools, przekroczy tym samym standardy wyznaczone przez departament U.S. Agriculture.
Nie wszyscy są zadowoleni. Wiele osób uważa, że zmiany posiłków są teraz najmniej ważne, a władze oświatowe powinny skupić się na poprawie jakości nauczania, przepełnionych klasach, bezpieczeństwie, czy wszechobecnym marnotrawieniu funduszy.