----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

08 kwietnia 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Jeśli uczestniczyliśmy w wypadku drogowym i na miejsce przybyła straż pożarna, to za kilka dni możemy otrzymać rachunek za jej usługi. Nawet jeśli to nie my ją wezwaliśmy. Nawet jeśli jej pomoc okazała się zbędna.

Jadący małym skuterem Cary Feldman uderzony został w tył swego pojazdu w miejscowości Chicago Heights. Stłuczka okazała się drobna, nikt nie odniósł obrażeń, nawet pojazdy nie były zbyt mocno uszkodzone. Ktoś jednak widząc to zdarzenie zadzwonił pod numer 911, skąd po kilku minutach wezwano na miejsce pobliską straż pożarną, co jest standardowym działaniem w przypadku drogowych kolizji.

Ekipa przybyła na miejsce, po czym nie widząc dla siebie zajęcia odjechała kilka minut później. Kierowcy pojazdów wymienili numery ubezpieczeń i rozjechali się w przeciwnych kierunkach.

Kilka dni później Feldman otrzymał rachunek opiewający na $200 za wykorzystanie straży pożarnej, drugi z kierowców jako rezydent miasteczka otrzymał o połowę niższy - $100.

„Nie było ognia, żadnej eksplozji, rannych, a nawet rozrzuconych po ulicy części samochodowych – mówi Feldman – Przyjechali, popatrzyli i odjechali”.

Uważa on, że wysłanie rachunku w tej sytuacji było niepotrzebne, zwłaszcza że przecież płacimy na utrzymanie straży pożarnej w postaci podatków:

„Nie potrzebujemy podwójnego opodatkowania” – mówi mężczyzna.

Okazuje się, że podobne rachunki otrzymują kierowcy prawie w całym kraju. Tylko dziewięć stanów zakazało podobnych praktyk. Nietrudno zgadnąć, że Illinois nie jest jednym z nich.

Mało tego, w naszym stanie przygotowuje się właśnie ustawę, która pozwalałaby miasteczkom na naliczanie opłaty w wysokości $250 za każdą godzinę pracy wezwanych strażaków.

Zasiadająca w stanowej Izbie Reprezentantów Karen Yarbrough uważa ten pomysł za nietrafiony i pracuje nad rozporządzeniem, które nie dopuściłoby do podpisania tej ustawy:

„Zły pomysł, bardzo zły pomysł” – mówi Yarbrough – „ To tylko kolejny sposób na sięgnięcie do kieszeni podatnika”.

Przeciwnicy proponowanej przez Illinois ustawy twierdzą, iż nie chodzi wyłącznie o dodatkowe i nielegalne obciążanie podatnika, ale że z obawy przed dodatkowymi opłatami ludzie nie będą korzystać z pomocy straży pożarnej, co tylko doprowadzić może do wielu tragedii.

Tak było miesiąc temu w Południowej Karolinie, gdzie małżeństwo próbowało nieskutecznie gasić pożar swego domu wężem ogrodowym z obawy przed rachunkiem za pomoc 911.

Feldman próbował się odwoływać, ale tak naprawdę od rachunku ze straży pożarnej odwołań nie ma. Jego zadłużenie zostało zgłoszone firmie windykacyjnej, która z kolei zgłosiła to do historii finansowej. Zapłacił w końcu, by uniknąć większych kłopotów i obniżenia punktacji kredytowej.

Chicago Heights nie jest jedynym miasteczkiem stosującym podobne metody. W obliczu problemów budżetowych spora ich liczba sięga po podobne sposoby ratowania finansów. Władze tych społeczności nazywają to kreatywnym zarabianiem pieniędzy.

Feldman i wiele innych osób nazywa to wymuszeniem.

Jeśli próba podjęta przez Karen Yarbrough w stanowej Izbie nie powiedzie się to już wkrótce pomoc lub sam przyjazd straży pożarnej na miejsce wypadku albo pożaru w Illinois będzie sporo nas kosztowało. Podwójnie.

 

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor