Tradycyjnie, w przedświątecznym okresie wielkiego postu, uwaga prasy amerykańskiej skupia się na skandalach toczących kościół katolicki i nadużyciach popełnianych przez księży a ponoć ukrywanych przed światem przez najwyższych hierarchów Watykanu. Począwszy od Wielkanocy roku 2002, kiedy niemal każdy tydzień przynosił kolejne rewelacje o seksualnych nadużyciach przez duchowieństwo i niewłaściwie potraktowanych przez biskupów kościoła, prasa systematycznie donosi o kolejnych nadużyciach sugerując, że sam papież Benedykt XVI był odpowiedzialny za próby zatuszowania faktów.
Pozew sądowy wniesiony w Kentucky przez trzech mężczyzn utrzymujących, że byli wykorzystywani seksualnie przez duchownych, oskarża papieża jako naczelnego hierarchę kościoła. Domaga się pozwania go do odpowiedzialności prawnej i odpowiedzenia na zarzuty prawników pod przysięgą w sądzie amerykańskim. Ten pierwszy amerykański proces wniesiony przeciw kościołowi, oskarża papieża o tuszowanie nadużyć, a biskupów amerykańskich i Watykan o zatrudnianie i ochronę duchownych dopuszczających się molestowania, a przede wszystkim o zaniedbania dotyczące nieinformowania policji i społeczeństwa o księdzach rzymskokatolickich dokonujących nadużyć. Adwokat trzech mężczyzn z Kentucky, którzy wnieśli pozew, William McMurry, stara się o przyznanie procesowi statusu pozwu grupowego, argumentując, że są tysiące ofiar w całym kraju.
Jest to jedyny proces, który kiedykolwiek został wniesiony przeciwko Watykanowi i który obarcza Watykan wyłączną odpowiedzialnością za wszystkie nadużycia seksualne kiedykolwiek popełnione w kraju. Nie ma żadnego innego oskarżonego, biskupa, ani księdza, dumnie informuje McMurry.
Wstępny plan obrony został złożony w ubiegłym miesiącu w U.S. District Court w Louisville. Powodowie procesu z Kentucky dowodzą, że amerykańscy biskupi diecezjalni byli pracownikami Stolicy Apostolskiej i dlatego Rzym był odpowiedzialny za ich wszystkie wykroczenia dotyczące niedopełnienia obowiązku informowania o nadużyciach. Ich zdaniem dokument watykański z roku 1962 ustanawiał, by biskupi nie informowali policji o nadużyciach seksualnych. Watykan utrzymuje, że nią ma niczego w dokumencie, co uniemożliwiałoby biskupom zawiadamianie policji.
Amerykański skandal ożywił się poprzez doniesienia o nadużyciach w Europie i analizę radzenia sobie przez papieża Benedykta XVI z przypadkami nadużyć z czasów, kiedy sprawował on funkcję arcybiskupa w Monachium. Proces wniesiony w Kentucky nabrał dzięki temu większego znaczenia. Prawnicy z tak odległych terenów jak Australia zapowiedzieli, że zastosują podobne strategie.
McMurry w ubiegłym tygodniu zgłosił nowy wniosek w celu zmuszenia do zeznawania pod przysięgą papieża, kardynała Tarcisio Bertone, obecnie sekretarza Watykanu, ale przez lata zastępcę papieża w Congregation for the Doctrine of the Faith, kardynała Williama Levada, Amerykanina, który obecnie przewodzi Congregation, a także arcybiskupa Pietro Sambi, reprezentanta Watykanu w Stanach Zjednoczonych.
W ubiegłym tygodniu McMurry wniósł memorandum wspierające jego żądanie do pozwania papieża Benedykta XVI w oparciu o dokument ujawniony w ubiegłym tygodniu, który określał rolę Congregation w zamknięciu procesu kanonicznego księdza z Wisconsin, który miał molestować około 200 głuchoniemych chłopców. „Te dokumenty potwierdzają, że Congregation for the Doctrine of the Faith, pod zarządem papieża Benedykta XVI, odwodziła od wnoszenia oskarżeń wobec oskarżonego duchowieństwa i zachęcała do utrzymania tajemnicy w celu ochrony reputacji kościoła”, wyjaśnia McMurry, który reprezentuje 243 ofiar nadużyć, którzy zadowolili się w procesie z Archidiecezją Loisville sumą $25.3 milionów w roku 2003.
Watykan wciągnięty bardziej niż kiedykolwiek w skandal dotyczący seksualnych nadużyć duchowieństwa podejmuje obronę prawną mając nadzieję, że uchroni papieża przed udziałem w procesie z Kentucky wzywającego go do odpowiedzi na pytania pod przysięgą. Watykańscy prawnicy planują dowieść, według dokumentów uzyskanych przez Associated Press, że papież posiada immunitet jako głowa państwa, że amerykańscy biskupi, którzy nadzorowali wykorzystujących swą władzę księży nie byli pracownikami Watykanu, i że dokument z roku 1962 nie stanowi dowodu obciążającego, oraz, wbrew temu co utrzymuje McMurry, nie jest dowodem na zatajenie.
Znaczącym wyzwaniem dla procesu wytoczonego w Stanach Zjednoczonych w imieniu ofiar nadużyć jest zmuszenie obcego rządu do przekazania poufnych dokumentów, a tym bardziej skłonienie głowę państwa do przesłuchania przez amerykańskich prawników, informują eksperci. Stany Zjednoczone uważają Watykan za suwerenne państwo, a oba kraje utrzymują stosunki dyplomatyczne od roku 1984. W roku 2007 sędzia District Court, John Heyburn odrzucił prośbę oskarżycieli o złożenie zeznań przez papieża Benedykta XVI. „Nie będą w stanie skłonić papieża do złożenia zeznań” stwierdził Joseph Dellapenna, profesor z Villanova University Law School, i autor „Suing Foreign Governments and their Corporations”. „Ale urzędnicy niższego szczebla mogą zostać pozwani do złożenia zeznań i wezwani do sądu z prośbą o dokumenty jako część rozeznania”, wyjaśnił.
Jeffrey Lena, autor strategii obronnej Watykanu, uważa, że Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych nie zezwala na wykorzystywanie sądu do pozyskania informacji przekraczającej zakres sprawy w procesach nieuzasadnionych lub spekulatywnych. Lena dowodzi także, że zeznanie papieża pod przysięgą pogwałciłoby prawo Watykanu dotyczące poufności i stworzyłoby niekorzystny precedens dla administracji Stanów Zjednoczonych. „Jeśli papieżowi Benedyktowi XVI nakazano by zeznawać w sądzie Stanów Zjednoczonych, to sądy obcych krajów mogłyby poczuć się w mocy by zwrócić się do prezydenta Stanów Zjednoczonych, na przykład w sprawach interpretacji przez CIA”, wyjaśnił Lena w notatce z roku 2008.
McMurry chciałby się dowiedzieć co Watykan wiedział i co zrobił w szczególności na temat księdza Louis Millera, który został usunięty z kapłaństwa w roku 2004 przez Jana Pawła II. Miller przyznał się w roku 2003 do nadużyć seksualnych wobec jednej z ofiar z Kentucky i innych dzieci w latach 1970. Odbywa 13-letnią karę więzienia. Zgodnie z otrzymanym przez Association Press zapisem zeznania pod przysięgą, Miller stwierdził, że zaoferował swą rezygnację w roku 1962 informując obecnego arcybiskupa Johna Floersha, oraz że dwóch kolejnych arcybiskupów utrzymywało go w roli kapłana, przenosząc z parafii do parafii. W wyjaśnieniu powodu rezygnacji Miller stwierdził: „Po prostu wiedziałem, że moje przestępstwo było tak potworne, w mojej własnej świadomości, że nie czułem się godny do pozostania kapłanem”. Ale Floersh, stwierdził Miller, był pełny współczucia i utrzymał go w kapłaństwie przekonując go, że ” zawsze będzie dobrym księdzem”.
Powodowie w procesie wszczętym w Kentucky utrzymują, że biskupi są pracownikami Watykanu. Ta kwestia ma zasadnicze znaczenie w określeniu czy Stolica Apostolska może być pociągnięta do odpowiedzialności za postępowanie duchowieństwa. Eksperci z dziedziny prawa są zgodni co do tego, że pracownikiem jest ktoś, kto pracuje na rzecz pracodawcy, który kontroluje szczegóły jego pracy. Adwokaci Watykanu będą dowodzili, jak się oczekuje, że biskupi diecezjalni nie pracują dla papieża i że Stolica Apostolska nie sprawuje codziennej kontroli nad pracą, co jest konieczne do wytworzenia stosunku pracy.
Podobnie rozstrzygający dla procesu w Kentucky jest dokument z roku 1962 zatytułowany „Crimen Sollicitationis”, co po łacinie oznacza „zbrodnie nagabywania w celach nierządu”. Opisuje on w jaki sposób władze kościoła powinny postępować w przypadkach wykorzystywania dzieci przez księży, w przypadkach, w których o stosunek płciowy zabiega się w konfesjonale – co jest szczególnie ohydną zbrodnią w prawie kanonicznym, a także w przypadkach homoseksualizmu i sodomii. McMurry dowodzi, że dokument nakłada najwyższy poziom poufności na takie kwestie i odzwierciedla watykańską politykę zabraniającą biskupom informowania policji o nadużyciach. To ten dokument jest, zdaniem McMurry, dowodem obciążającym. Twierdzi on, że ten dokument ujawnienie jakiejkolwiek wiedzy o podejrzeniach, że ksiądz dopuścił się nadużyć seksualnych interpretuje jako przestępstwo objęte ekskomuniką.
Istnienie dokumentu „Crimem Sollicitationis” nie było znane publicznie do roku 2003, kiedy prawnik zauważył odniesienie do dokumentu podczas lektury listu z roku 2001 autorstwa Benedykta, wówczas kardynała Josepha Ratzingera. McMurry próbuje zwrócić się o list Ratzingera, który instruował wszystkich biskupów do przesyłania Watykanowi przypadków nadużyć seksualnych przez duchowieństwo i utrzymywania postępowania sądowego w tajemnicy.
W roku 2008 szósty okręgowy sąd apelacyjny umożliwił kontynuację procesu w Kentucky, orzekając, że powinno się zastosować wyjątek do immunitetu dotyczącego suwerenności obcych rządów, który broni większość rządów obcych krajów przed procesami wszczętymi w Stanach Zjednoczonych. Sąd ten wyeliminował większość oskarżeń w roku 2008 zanim skierował sprawę ponownie do sądu okręgowego.
Watykan stara się o oddalenie procesu zanim papież Benedykt XVI będzie mógł być pozwany lub zanim napłynie z sądu prośba o przekazanie dokumentów.
Tymczasem w kontekście ujawnionych nadużyć wobec około 15 tysięcy dzieci w ostatnich dziesięcioleciach, list papieża Benedykta XVI do kościoła irlandzkiego był ostry, nawoływał do dyscypliny i samo-refleksji, ale nie odzwierciedlał osobistej odpowiedzialności papieża za skandal rozwijający się w Europie i obejmujący jego własne diecezje w Monachium i Friesing. Papież wyraźnie przyznał jednak, że kościół zademonstrował „źle ulokowaną obawę o reputację i unikanie skandalu, a także otwarcie wyraził zawstydzenie i skruchę dzielone z wszystkimi wiernymi. Prasa wypomina mu jednak, że kontynuował obwinianie za skandal innych, a nie Watykanu. Tymczasem cytaty z wypowiedzi papieża wykorzystywane przez media kościelne specyficznie określają winnych. Papież stwierdził bowiem, że wstyd i zdrada odczuwane przez irlandzkich katolików dotyczą nie tylko nadużyć seksualnych dokonanych przez duchowieństwo, ale także sposobu w jaki władze kościelne w Irlandii radziły sobie z nimi. Reakcje biskupów były „czasem nieadekwatne” i obejmowały „poważne błędy”, stwierdził papież. Papież przemawiając do Irlandczyków identyfikował się z ich cierpieniami i poczuciem braku godności, a także frustracją, kiedy władze kościoła nie słuchały ich oskarżeń, a także poczuciem „braku wyjścia”. Przyznał, że rozumie głębokość ich urazy, wyznając: „Wiem, że niektórzy z was z trudnością przekraczają drzwi kościoła po tym jak to wszystko się stało”.
Krytycy podjęli kwestie, których papież nie poruszył w liście, jak to czy biskupi, którzy ochraniali zwyrodniałych księży powinni zrezygnować, jaką rolę odegrał Watykan w kontroli procesów o nadużycia seksualne, a także jaką rolę odgrywa wymów celibatu w rozwoju kryzysu. Inni byli poruszeni fragmentem listu, w którym papież umieścił wykorzystywanie seksualne w szerszym kontekście społecznej transformacji, obejmującej sekularyzację, osłabienie praktyk religijnych, nowe sposoby myślenia wśród duchowieństwa i pracowników świeckich, a także niewłaściwe interpretacje Rady II Soboru Watykańskiego. „Jesteśmy zdumieni twierdzeniem papieża, że korzenie nadużyć seksualnych duchowieństwa leżą w sekularyzacji społeczeństwa irlandzkiego i upadku religijnego poświęcenia i niedostosowaniu się do wymogów prawa kanonicznego”, stwierdził Maeve Lewis, dyrektor wykonawczy One in Four, grupy reprezentującej ofiary nadużyć w Irlandii. Zdaniem Lewisa i jego zwolenników głównym powodem skandalu jest „kultura tajemniczości” wewnątrz kościoła. Papież natomiast zauważa osłabienie kościoła, przynajmniej po części, będące konsekwencją wydarzeń z zewnątrz.
Nie jest to pierwsza wypowiedź papieża na ten temat. W Stanach Zjednoczonych w roku 2008 mówił on o nadużyciach seksualnych w kościele w kontekście „poniżającej manifestacji i prymitywnej manipulacji seksualności, tak wszechobecnej obecnie”, jak również o erozji fundamentalnych wartości moralnych w społeczeństwie.
Wykorzystywanie seksualne dzieci nie jest bowiem uderzająco katolickim problemem. Jest bezsprzecznie plagą globalną. W Stanach Zjednoczonych około 40 – 60% przypadków nadużyć występuje w rodzinach, często z rąk mieszkającego w domu partnera czy kolejnego, trzeciego lub czwartego męża matki dziecka, a przypadki te nie mają nic wspólnego z celibatem. Proces żonatego pediatry z Wilmington, w Delaware, oskarżonego w lutym o 471 przypadków wykorzystywania seksualnego, nie ma nic wspólnego z bezżennością. Podobnie jak 290,000 przypadków wykorzystywania seksualnego w amerykańskich szkołach publicznych w latach 1991 – 2000, według szacunków Carola Shakeshaft z Virginia Commonwealth University. Ponadto, biorąc pod uwagę znacząco wysoką statystykę nadużyć seksualnych w wyznaniach chrześcijańskich z żonatym duchowieństwem, trudno zaakceptować pogląd, że małżeństwo jest w jakiś sposób barierą przeciwko przestępstwom seksualnym duchowieństwa. Przestępcy seksualni nie są w przeważającym stopniu związani wymogami celibatu.
W kontekście rewelacji dotyczących nadużyć seksualnych występujących w kościele wydaje się, że kościół powinien stać się bardziej, a nie mniej katolicki. „Teologia Ciała” autorstwa Jana Pawła II stanowi propozycję interpretacji wiernej i owocnej miłości ludzkiej jako ikonę boskiej. Jest to wizja o wiele bardziej szlachetna niż praktyki rewolucji seksualnej, zrównujące seks niemal ze sportem. A podejmując próby ochrony młodzieży przed zwyrodniałą seksualnością warto się zastanowić czy rzeczywiście katolicyzm powinien stać się lżejszy gatunkowo czy też nasza kultura nie powinna raczej uprzątnąć swych stajni Augiasza.
Na podst. „Newsweek”, USA Today” i „Newsweek” oprac. E.Z.