Chicagowscy radni odłożyli w środę końcowe głosowanie nad powszechnie krytykowanym rozporządzeniem, które spowodowałoby zatrudnienie przez Radę Miejską wewnętrznego obserwatora, który potrzebowałby pozwolenia przed wszczęciem dochodzeń.
Według planowanego rozporządzenia miejscy radni mogliby być podmiotem dochodzenia tylko wtedy, gdyby została skierowana przeciwko nim podpisana petycja, a skarga zostałaby zatwierdzona przez Miejską Radę do Spraw Etyki. Powyższa rada nie uznała winnym jakiegokolwiek z miejskich radnych odkąd została stworzona w roku 1987, jakkolwiek ponad 20 radnych zostało w tym czasie skazanych za przestępstwa przez władze federalne.
Radny Joseph Moore, który głosował przeciwko rozporządzeniu, określa ten plan mianem „papierowego tygrysa”. Twierdzi on, że „Jest to po prostu sposób, by moi koledzy wyglądali jakby próbowali poddać się władzy jakiegoś autorytetu dochodzeniowego, kiedy w rzeczywistości mu nie podlegają”.
Radni miejscy naszkicowali to rozporządzenie w odpowiedzi na wyzwanie ze strony burmistrza Daley’ego, który miał umożliwić prowadzenie dochodzeń przeciwko radnym przez miejskiego inspektora głównego. Radni sprzeciwili się temu pomysłowi, który oferował burmistrzowi więcej kontroli, ale zarazem obawiali się, że bezczynność zaszkodzi ich reputacji w przyszłorocznych wyborach.