Prawdopodobnie tak, ale dopiero w przyszłości. Na razie Rahm Emanuel, obecny szef personelu w Białym Domu, pozostanie w Waszyngtonie.
Emanuel przyznaje, że zastanawia się nad posadą burmistrza Chicago. Od razu jednak zastrzega, że będzie o tę pozycję starał się dopiero w momencie, gdy Richard Daley postanowi przejść na emeryturę, niezależnie od tego, czy decyzję taką podejmie za rok, czy w dalekiej przyszłości.
Oświadczenie na ten temat pojawiło się w kilka godzin po informacji o pogarszającym się stanie zdrowia Maggie Daley, żony burmistrza, wygłoszone podczas rozmowy w telewizji publicznej.
„Mam nadzieję, że Richard Daley będzie starał się o reelekcję. Jeśli podejmie taką decyzję, będę mu w tym pomagał – mówił Emanuel – Jeśli jednak zrezygnuje z tego urzędu to pewnego dnia chciałbym się ubiegać o stanowisko burmistrza Chicago”.
Wielu obserwatorów lokalnej sceny politycznej zgadza się, że stan zdrowia żony Richarda Daley będzie głównym czynnikiem, który zadecyduje o jego udziale w wyborach w 2011 r. Rahm Emanuel od dawna postrzegany jest jako potencjalny kandydat na to stanowisko, choć jeszcze kilka miesięcy temu zaprzeczył podobny pogłoskom. Obecny szef personelu w Białym Domu wciąż ma ponad milion dolarów na swym koncie wyborczym, czyli sumę, która pozwoliłaby mu zostać faworytem już na początku ewentualnej, przyszłej kampanii wyborczej.
Problemem mogą jednak okazać się głosy. Chicago zamieszkane jest w 70 proc. przez Afro-Amerykanów, Azjatów i Latynosów, którzy woleliby raczej kandydata pochodzącego z ich środowisk. Jednak bliska współpraca z prezydentem Obama może okazać się decydująca.
„Jego pierwszym zadaniem byłoby zebranie jeszcze większej sumy i odstraszenie ewentualnych kontrkandydatów – mówi Dick Simpson z departamentu Nauk Politycznych UIC – Następnie musiałby otrzymać poparcie Richarda Daley i innych przedstawicieli partii demokratycznej”.
Przyznaje jednak, podobnie jak inni, że jest to wykonalne.
Plany Rahma Emanuela nie zaskoczyły zbyt wielu osób. Od 15 miesięcy pełni on funkcję szefa personelu prezydenta, a powszechnie wiadomo, że każdy z jego poprzedników służył na tym stanowisku średnio 18 miesięcy.
