Linie lotnicze będą wkrótce musiały podporządkować się nowym zarządzeniom FAA dotyczącym okresu przetrzymywania pasażerów na pokładzie opóźnionych samolotów. Do tej pory nie było żadnych ograniczeń, ani kar za takie postępowanie.
Zdarzyło się kilka razy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, zwłaszcza w okresie zimowym, że pasażerowie przetrzymywani byli na pokładzie uwięzionego na pasie startowym samolotu od 5 do 9 godzin. Linie nie chciały odwołać lotu, ani wypuścić pasażerów obawiając się utraty dochodu. Pasażerowie nie otrzymywali ani wody, ani posiłków i musieli podporządkować się decyzjom kapitana.
Najczęstszą przyczyna takiej sytuacji były złe warunki pogodowe, nie pozwalające na zaplanowany start.
Według nowych przepisów przekroczenie 3 godzinnego limitu grozić będzie bardzo wysokimi karami pieniężnymi, dochodzącymi nawet do $27,500 za jednego pasażera.
W przypadku Boeinga 737 to prawie 5 milionów dolarów kary.
Eksperci lotnictwa zastanawiają się teraz, jakie konsekwencje przyniesie uchwalone niedawno prawo. Według nich wcale nie zachęci ono linii do sprawniejszej obsługi, raczej spowoduje odwołanie wielu lotów.
Linie w obawie przed wysokimi karami będą rezygnowały z planowanego lotu, niż ryzykowały utratę kolejnych milionów.
Dla dużych lotnisk, takich jak chicagowskie O`Hare, które i tak znane jest z problemów z punktualnością, oznaczać to może tysiące oczekujących na loty pasażerów i miliony dolarów strat.
„Żaden pilot, ani jego załoga nie zdecyduje się na ryzyko zapłacenia kary – mówi jeden z ekspertów lotniczych, Joe Schwieterman – Prędzej znajda powód całkowitego odwołania połączenia”.
Continental Airlines już zapowiedziały, że zrezygnują z lotu, jeśli opóźnienie przekroczy 2 godziny.
Nad podobnym posunięciem zastanawiają się Jet Blue i US Airways.
W ten sposób kilka pomyłek związanych z przetrzymywaniem pasażerów na pokładzie może zmienić oblicze podniebnych podróży. Bilet standby oznaczać może kilka dni oczekiwania, a szansa znalezienia miejsca nawet na popularnych trasach zmniejszy się gwałtownie.
Mniejsza liczba lotów oznaczać będzie niższe zarobki linii. W związku z tym wyrównanie przyjdzie w postaci wyższych cen pozostałych biletów.
Tak wyglądają prognozy związane z drobną zmiana przepisów lotniczych. Dla dobra pasażerów, oby się nie sprawdziły.