Nowa, restrykcyjna ustawa skierowana przeciwko nielegalnym imigrantom została w ubiegłym tygodniu podpisana w Arizonie powodując skandal polityczny i falę społecznych protestów. Jej przeciwnicy malują swastyki na budynku stanowej administracji, przywódcy grup obrony praw obywatelskich żądają bojkotu stanu, a administracja prezydenta Obamy rozważa możliwość jej prawnego podważenia.
Ustawa, The Support Our Law Enforcement and Safe Neighborhoods Act, znana pod nazwą SB1070, traktuje nielegalny pobyt na terenie Stanów Zjednoczonych jako przestępstwo stanowe. Uprawnia policję stanową i lokalną do sprawdzania statusu imigracyjnego obywateli, jeśli tylko pojawia się podejrzenie, że przebywają oni w kraju nielegalnie. Nowe prawo, które zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy nazywają najszerszym i najbardziej restrykcyjnym środkiem legislacyjnym w ostatnich dziesięcioleciach, uważa nieposiadanie dokumentów imigracyjnych za przestępstwo i obdarza policję szerokimi uprawnieniami do zatrzymania każdego, kto jest podejrzany o przebywanie nielegalnie na terenie kraju. Przeciwny ustawy nazywają to zaproszeniem do prześladowania Latynosów bez względu na ich status imigracyjny.
W świetle obecnego prawa przestępstwa imigracyjne stanowią naruszenie prawa federalnego, a nie stanowego, a lokalni policjanci mogą jedynie zapytać o status imigracyjny danej osoby, jeśli jest ona podejrzana o inne przestępstwo. Według prawa SB1070 policja Arizony będzie miała prawo do zatrzymania każdego na podstawie „rozsądnego podejrzenia”, że może on być nielegalnym imigrantem i może aresztować każdego, kto nie będzie posiadał ważnego prawa jazdy czy dokumentów identyfikacyjnych.
Według nowego prawa, imigranci nie będący w stanie przedstawić dokumentów dowodzących, że mają prawo przebywać na terenie Stanów Zjednoczonych, mogą być aresztowani, uwięzieni do sześciu miesięcy i ukarani grzywną w wysokości $2,500. To zasadnicza eskalacja typowej kary federalnej za nielegalny pobyt, którą jest deportacja.
„Jeśli wyglądasz lub brzmisz jak obcokrajowiec, to będziesz przedmiotem niekończących się wypytywań przez policję o potwierdzenie swej tożsamości i statusu imigracyjnego”, stwierdza Alessandra Soler Meetze, dyrektor American Civil Liberties Union of Arizona, które rozważa podjęcie czynności prawnych przeciwko ustawie. Aktywiści imigracyjni planują podważenie tego prawa, mając nadzieję na zablokowanie ustawy przed wprowadzeniem jej w życie poprzez dowiedzenie, że narusza ona autorytet administracji federalnej do prawnego uregulowania imigracji i stanowi pogwałcenie konstytucyjnych praw obywatelskich poprzez uposażenie policji w nadmiar władzy.
O ile policyjne żądania dokumentów są powszechne w pociągach podmiejskich, autostradach i miejscach publicznych w niektórych krajach, włączywszy Francję, to Arizona jest pierwszym stanem, który domaga się by imigranci spełnili federalny wymóg noszenia dokumentów tożsamości uprawniających ich do obecności na amerykańskiej ziemi.
Emocje dotyczące nielegalnej imigracji są bardzo silne w Arizonie, w punkcie przejścia dla tysięcy nieudokumentowanych Meksykanów zmierzających do Stanów Zjednoczonych, a napięcie wzrosło jeszcze bardziej z powodu niedawnego morderstwa ranchera.
Ustawa zawiera także gwarancje umożliwiające obywatelom zaskarżenie jakiejkolwiek agencji lub urzędnika, które „ograniczają egzekwowanie federalnych praw imigracyjnych”. Niektórzy obawiają się, że te uprawnienia doprowadzą do wzrostu procesów sądowych przeciwko policjantom i obieralnym urzędnikom administracji. Podobnego zdania jest Phil Gordon, burmistrz Phoenix, który określa SB1070 „prawem nienawiści”, twierdząc, że nawet pozornie niepowiązane zarządzenia miejskie, jak to, które zabrania pościgu w okolicach mieszkalnych, mogą doprowadzić do procesów, jeśli tylko raz uniemożliwią schwytanie osoby podejrzanej o nielegalny pobyt.
Burmistrz Phoenix obawia się, że nowa ustawa będzie miała poważne finansowe reperkusje dla Phoenix. Po pierwsze, pojawia się zagrożenie bojkotem. Burmistrz oznajmia, że kilkanaście grup biznesowych poinformowało go, że rozważa przeniesienie swych przedsiębiorstw do innego stanu. Burmistrz martwi się również, że nowa ustawa może odstraszyć Latynosów, zarówno legalnych jak i nielegalnych. „Jeśli ludzie wyjadą, to każdy sklep, każde przedsiębiorstwo bardzo to odczuje”. Burmistrz Phoenix wierzy, że ogólnikowy język nowego prawa umożliwi miastu stworzenie legalnego wyzwania:” Próbujemy udać się do sądów federalnego i stanowego z prośbą o wprowadzenie zakazu”, mówi Gordon, wyznając, że nowa ustawa jest niekonstytucyjna, z uwagi zarówno na pogwałcenie praw obywatelskich jak i swą ogólnikowość.
Z kolei senator Arizony, Russel Pearce, który sponsorował ustawę, lubi przechwalać się, że wygrał każde legalne wyzwanie swej innej regulacji skierowanej przeciwko nielegalnej imigracji. Ale tym razem może być inaczej. Prozydent Obama, który powziął niezwykły krok skomentowania nowego prawa stanowego, kiedy określił SB1070 „chybionym, błędnym” w ubiegły piątek, nakazał Departamentowi Sprawiedliwości rewizję ustawodawstwa. Niektórzy eksperci twierdzą, że zgodnie z pierwszym artykułem Konstytucji, jedynie Kongres posiada prawo tworzenia prawa imigracyjnego. Jest tego dobry powód, uznają oponenci ustawy. Nawet bowiem jeśli Arizona odniesie sukces w rozprawieniu się z nielegalną imigracją, to nielegalny ruch przeniesie się do innych, sąsiadujących stanów, przenosząc ciężar problemu gdzie indziej, a nie rozwiązując problemu narodowego.
Gdy w grę w chodzą przestępczość i przemoc kartelów, które spotęgowały wiele z obaw Arizony dotyczących imigracji, niewiele w ustawie SB1070 bezpośrednio temu zaradza. „Pakowacze herbaty i przedsiębiorstwa nie są jedynymi sfrustrowanymi. Potrzebujemy więcej patroli granicznych”, mówi prokurator generalny Arizony, Goddard, który startuje w wyborach na gubernatora z nominacji demokratycznej. „Ale poważnym przestępstwem są przemytnicy ludzi, narkotyków, a ustawa w niczym tego nie zwalcza.”
Zwolennicy ustawy SB1070 twierdzą natomiast, że pomaga ona zabezpieczyć granicę, przynajmniej pośrednio, poprzez utrudnienie nielegalnym imigrantom życia w Arizonie. „Kiedy rząd federalny nie spełnił swej roli, zrobili to mieszkańcy Arizony”, wyznał J.D. Hayworth, były kongresman, który jest przeciwnikiem senatora Johna McCaina w republikańskich prawyborach. „Mieszkańcy Arizony od lat prosili o pomoc rządu federalnego w zabezpieczeniu granicy”.
To w dużej części z powodu tej frustracji sondaże wykazują, że zdecydowana większość Arizony poparła SB1070. I jakkolwiek Latynosi, jak się zakłada, stanowią 30% populacji, to reprezentują zaledwie 12% elektoratu, twierdzi Goddard. Dwa największe okręgi latynoskie, włączając jeden reprezentowany przez kongresmana Raula Grijalvę, który w dość niezwykły sposób wezwał do bojkotu swego własnego stanu w proteście przeciwko ustawie, cechuje najniższa frekwencja wyborcza.
Wszystko wskazuje na to, że ustawa powiększy podział pomiędzy Latynosami a nie-Latynosami w Arizonie. Podczas protestu w Phoenix w dniu 23 kwietnia, ponad tysiąc osób, w tym wielu latynoskich studentów, wydawało okrzyki zadowolenia, kiedy mówcy porównywali ustawę do prawa rasistowskiego w Afryce Południowej i aktu internowania Japończyków w okresie drugiej wojny światowej. „My to przeżyjemy”, wyznał były senator stanowy. „:Ludzie, którzy wprowadzili to prawo, nie”.
Zarówno rzecznicy jak i przeciwnicy nowego prawa są hałaśliwi. „To kryminalizuje status osób nieudokumentowanych i przekształca pomywaczy, sprzątaczy, ogrodników i naszych sąsiadów w kryminalistów”, twierdzi Chris Newman, dyrektor National Day Laborer Organizing Network. „Ustawa jest kompletnym lekceważeniem praw osób kolorowych w Arizonie. Skutecznie uprawomocnia identyfikację na podstawie rasy.” Ale senator stanowy, Russell Pearce, republikanin, mówi, że sponsorowana przez niego ustawa „nie zmieni ani jednej rzeczy dla prawowitych obywateli. Po prostu zdejmuje kajdanki organom ochrony porządku publicznego i pozwala im na wykonywanie ich pracy. Nasi legalni obywatele mają konstytucyjne prawo by oczekiwać ochrony prawa federalnego przed nie-obywatelami. Kiedy te prawa nie są przestrzegane, nasi obywatele są pozbawieni równej ochrony”.
Wszyscy 35 republikanie w niższej izbie parlamentu Arizony głosowali za ustawą, podczas gdy 21 demokratów było przeciw. Ustawa przeszła przez senat stanowy wcześniej. Stanowe organa ochrony porządku publicznego są co do tej kwestii podzielone, przy czym szeregowi członkowie popierają środek, a Association of Chiefs of Police pozostaje w opozycji, twierdząc, że może ona utrudniać dochodzenie czyniąc społeczność imigracyjną bardziej niezdecydowaną na rozmowę z policją. Prokurator stanowy Arizony, Terry Goddard, obawia się, że ustawa doprowadzi do etnicznej identyfikacji, która nieodwołalnie zniszczy relacje pomiędzy policją a społecznością latynoską. „Nadzór policyjny polega na przypadkowym kontakcie”, wyjaśnia prokurator. „Ta ustawa zatrzyma to porozumienie, a policja bez obserwatorów społecznych stanowi jedną dziesiątą swej wartości”.
„To najbardziej anty-imigracyjne ustawodawstwo jakie Stany Zjednoczone widziało od czasu ustawy Izby z roku 2005 zaostrzającej kontrolę granic, która spowodowała ogromne protesty w całym kraju”, twierdzi Chris Newman, dyrektor National Day Laborer Organizing Network. „Sam ogromny zakres tej ustawy zmieni kurs narodowej dyskusji”. Jego zdaniem ustawa posiada cztery główne konsekwencje: kryminalizuje status nieudokumentowanych, werbuje lokalną policję do stosowania środków przymusu wobec nielegalnej imigracji, pozwala obywatelom na sądzenie departamentów policji, jeśli obywatele są zdania, że policja nie jest wystarczająco czujna w egzekwowaniu prawa i zakazuje jakiemukolwiek miastu ignorowania prawa stanowego i stawania się tak zwaną strefą azylu. „A to zanim przejdziemy do identyfikacji na podstawie rasy”, informuje Newman, „Każdy kto wygląda na Latynosa albo ma akcent może zostać zgarnięty, aresztowany i zatrzymany podczas gdy jego status imigracyjny jest weryfikowany”.
Czy ustawa wytrzyma krytykę? „Są pewne rzeczy, które stany mogą zrobić i takie, których stany nie mogą, ale to prawo doskonale omija przeszkody”, wyznaje Kris Kobach, profesor Missouri-Kansas City School of Law, który współpracował w stworzeniu ustawodawstwa. Wierzy on, że ustawa może wytrzymać wyzwanie konstytucyjne. „W ustawie Arizona karze to co jest już przestępstwem według prawa federalnego”, informuje Kobach, absolwent Yale Law School i konsultant byłego prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych Johna Ashcrofta. „Stanowi to jednoczesne egzekwowanie prawa w pojęciu prawnym, które sądy uznają za dopuszczalne”. Podobnego zdania jest Mark Krikorian, dyrektor Center for Immigration Studies, konserwatywnego zespołu doradczego w Waszyngtonie. Jego zdaniem „Retoryka, że ta ustawa stworzy stan policyjny jest śmieszna. Oferuje ona policji dodatkowe narzędzie w dostępnym arsenale”.
„Co za dużo, to niezdrowo”, komentuje senator stanowy Pearce, odnosząc się do wzrostu przemocy wzdłuż granicy Arizony w Meksykiem. „Nasza rodzina była obiektem napadu 18 razy, oficerowie policji ponieśli śmierć albo zostali okaleczeni podczas pełnienia obowiązków służbowych borykając się z nielegalnymi imigrantami, którzy są przestępcami. Nasze przesłanie jest bardzo jasne”, informuje Pearce. „Nielegalni obcokrajowcy muszą znaleźć sobie inny stan poza Arizoną”. Republikańska burmistrz Arizony, Jan Brewer, która podpisała ustawę, stwierdziła, że „stanowi ona dodatkowe narzędzie do wykorzystania przez stan w celu rozwiązania kryzysu, którego nie stworzyliśmy, a którego rozwiązania odmówił rząd federalny”.
Latynosi natomiast pomstują na ustawę prowadzącą do identyfikacji na podstawie rasy i pochodzenia. Mexican American Legal Defense i Educational Fund we wspólnym oświadczeniu oznajmiły, że ustawodawstwo to stworzy „spiralę wszechogarniającego strachu, społecznej nieufności, wzrostu przestępczości i kosztownych sporów prawnych, mających ogólnokrajowe reperkusje”.
Arizona jest domem dla około 450 tysięcy nielegalnych imigrantów, którzy, jak się szacuje, stanowią około piątą część mieszkańców. Latynosi mieszkają głównie w enklawach jak Reed Park, rejonie starych domów, pudełkowatych budynków apartamentowych zdobionych napisami „Do wynajęcia”, wypełnionym małymi sklepikami spożywczymi z których rozbrzmiewa muzyka meksykańska. To obszar najczęstszych nielegalnych przekroczeń wzdłuż granicy z Meksykiem.
To anty-imigracyjne sentymenty przepchnęły ustawę przez zgromadzenie ustawodawcze znajdujące się pod kontrolą republikanów. Zwolennicy ustawy SB1070 wyliczali szeroko rozpowszechniane przez media przypadki, w których nielegalni imigranci popełniali gwałty, strzelali i zabijali policjantów. Gubernator Brewer podpisując ustawę w ubiegłym tygodniu stwierdziła, że większość mieszkańców Arizony ją popiera, jakkolwiek nie ma obiektywnej oceny tego założenia. Sondaż opublikowany dwa dni temu ujawniał, że większość potencjalnych wyborców w Arizonie popierało nowe prawo, ale wykorzystywał on automatyczny system telefonicznych pytań, który przez niektóre sondaże opinii publicznej nie jest uważany za miarodajny, a ponadto był on prowadzony w czasie ostrej nagonki prasowej.
Dla wielu mieszkańców Arizony poparcie dla nowego prawa sprowadza się do dania upustu frustracji, że rząd federalny nie uczynił niczego w celu kontroli imigracji, zwłaszcza w stanie granicznym, gdzie fale radiowe przepełnione są doniesieniami o nalotach na handlarzy narkotyków, przepełnieniu domów przez nielegalnych imigrantów i informacjami o Meksykanach umierających na pustyni podczas prób przekroczenia granicy.
Prezydent Obama ostro skrytykował ustawę jeszcze przed jej podpisaniem przez gubernator Jan Brewer. Zdaniem prezydenta podważa ona podstawowe wyobrażenia sprawiedliwości, które cenimy sobie jako Amerykanie, jak również zaufanie pomiędzy policją i społecznością, które jest zasadnicze dla zachowania bezpieczeństwa. Przemawiając podczas ceremonii naturalizacyjnej kilkudziesięciu żołnierzy, prezydent wezwał do reformy prawa imigracyjnego, w celu uniknięcia „nieodpowiedzialności innych”. Ale wygląda na to, że póki co na przemówieniach i zapowiedziach się skończy.
Na podst. „Time”, „New York Times” oprac. E.Z.