Członkowie Rady Powiatu Cook odebrali swemu prezydentowi prawo do zatrudniania nowych pracowników oraz podpisywania kontraktów opiewających na sumę powyżej $750. Tym samym Todd Stroger stał się figurą symboliczną w Cook County, prezydentem, który praktycznie pozbawiony został władzy.
Przegrywając w lutym demokratyczne prawybory na najwyższe stanowisko w powiecie Stroger przestał się praktycznie liczyć na lokalnej scenie politycznej. Wciąż jest wprawdzie prezydentem, jednak tylko do jesieni, gdy miejsce to zajmie zwycięzca ostatecznego starcia wyborczego. Polityk ten określany jest więc mianem „lame duck”, czyli „kulawa kaczka”, oznaczającego osobę który odchodzi z urzędu, ale dalej go piastuje do czasu wyniesienia swego następcy. Możliwości oddziaływania takiej osoby są bardzo ograniczone, bo nikt nie liczy się z jej zdaniem, z drugiej strony może podejmować kontrowersyjne decyzje, gdyż nie ma już nic do stracenia.
Zdają sobie sprawę z tego członkowie rady, którzy stopniowo i celowo ograniczają prawa Strogera do podejmowania najważniejszych decyzji. We wtorek stosunkiem głosów 16 do 1 odebrano mu prawo do zatrudniania nowych osób. Jeśli Stroger będzie chciał kogoś wpisać na listę płac powiatu, będzie musiał uzyskać zgodę własnej rady.
Takim samym stosunkiem głosów zakończyło się głosowanie nad odebraniem mu prawa do podpisywania kontraktów na sumę wyższą, niż $750.
Jedyną osobą przeciwną obydwu propozycjom był komisarz Wiliam Beavers, wieloletni sojusznik Todda Strogera, który tak skomentował wyniki głosowania:
„Myślę, że to absurdalne i dlatego głosuję na nie”.
Tłumacząc swoje postępowanie rada zwraca uwagę na przypadki nadużywania stanowiska przez obecnego prezydenta. Chodzi o przypadki zatrudniania członków rodziny i przyjaciół na wysoko płatnych stanowiskach, a także zatwierdzanie kontraktów z firmami do nich należącymi.
Ostatnim przykładem było podpisanie umowy z biznesem zarządzanym przez Carlę Oglesby, deputowaną Strogera, która otrzymała czek na 25 tysięcy dolarów. Ponieważ do tej pory kontrakty poniżej tego progu nie wymagały zezwolenia rady, pieniądze przeszły z rąk do rąk prawie bez świadków.
Większość członków rady uznała to za kumoterstwo i domagała się zmiany zasad regulujących przyznawanie kontraktów powiatowych nie szczędząc krytyki pod adresem własnego prezydenta.
„Zaczyna to przypominać kolejny odcinek filmu Głupi i Głupszy” – mówiła komisarz Elizabeth Doody Gorman, republikanka reprezentująca 17. okręg wyborczy.
Tony Peraica, częsty krytyk rządów Strogera uznał wówczas, że „nie tylko został naruszony kod etyczny obowiązujący w powiecie, ale doszło do złamania prawa”.
Sam Stroger uznał zarzuty za wymyślone i przekonywał, iż nie doszło do naruszenia zasad i prawa. Uznał, że ponownie stał się celem ataku mediów mówiąc:
„Mam w sobie więcej dziur, niż ser szwajcarski”.
Na razie planuje on weto wobec przegłosowanych zmian traktując je jako niezgodne z uprawnieniami Rady Powiatu.
Chyba jednak dociera do niego, że znajduje sie pod stałą obserwacją. Ostatnio tłumaczył się z zakupu nowych mebli do swego biura pokazując stare, rzeczywiście nieco zużyte. Przekonywał, iż prezydent powiatu musi czasami przyjmować poważnych gości, w związku z czym jego biuro powinno wyglądać nieco lepiej.