Właściwie to nie olimpiada, a starania o jej organizację w 2016 r. przerwane jesienią ubiegłego roku, gdy podczas posiedzenia w Kopenhadze MKOL przyznał to prawo Rio de Janeiro. Kilka dni temu lokalny komitet opublikował pełne sprawozdanie finansowe, według którego w ciągu 42 miesięcy Chicago wydało ponad 59 milionów.
Nie oburzajmy się jednak wysokim kosztem starań o organizację. Zebrane przez komitet Chicago 2016 pieniądze pochodziły prawie w całości od sponsorów, w związku z czym z kasy miasta nie wydano zbyt wiele. Owszem, planowano wesprzeć Igrzyska pieniędzmi podatników, jednak nigdy do tego nie doszło.
Patrick Ryan, nadzorujący prace wspomnianego komitetu podziękował hojnym sponsorom, w większości prywatnym firmom, a także kilku tysiącom ochotników pracujących nad olimpijska promocją. Poinformował, że w sumie – z zaofiarowanych przez sponsorów sum, sprzedaży olimpijskich pamiątek, a także organizacji imprez dochodowych – do kasy komitetu wpłynęło 75,9 mln. dolarów. Oprócz tego Chicago 2016 otrzymało ponad 16 mln. w postaci usług i różnych dóbr materialnych.
Z tej sumy na walkę o prawo do organizacji igrzysk wydano 59,4 mln. Reszta, czyli prawie 17 mln. przekazana została młodzieżowej organizacji sportowej World Sport Chicago.
„Próba organizacji igrzysk, mimo, że nieudana, pokazała wielkość naszego miasta i jego mieszkańców całemu światu – napisał w końcowym oświadczeniu Pat Ryan – Zainspirowała tez tysiące młodych ludzi do aktywnego uczestniczenia w wydarzeniach sportowych”.
Kolejnej takiej próby w najbliższym czasie nie będzie. Pamiętamy słowa burmistrza Chicago, Richarda Daley, który po powrocie z Kopenhagi poinformował, iż miasta nie stać w najbliższych latach na kolejną, podobną rywalizację.