----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

20 maja 2010

Udostępnij znajomym:

Zagotowało się w mediach po niedawnych wyborach Miss USA. Ukoronowanie pochodzącej z Libanu reprezentantki stanu Michigan uznano za zbyt daleko posuniętą poprawność polityczną i niepodważalny dowód kontrolowania naszego życia przez terrorystów. Zadawanie kandydatkom pytań na temat prawa imigracyjnego nazwano poważną przesadą w przypadku konkursu piękności.

Przyzwyczailiśmy się, że w czasie niemal każdych wyborów Miss lub tuż po nich mamy do czynienia z kontrowersją. Najczęściej jednak chodzi o głupią lub śmieszną wypowiedź jednej z uczestniczek, ukryty przez nią związek małżeński lub rozbierane zdjęcia dla jakiegoś czasopisma. Tym razem zwyciężczyni też wyciągnięto film z 2007 r., na którym tańczy przy rurze w nocnym lokalu. Była jednak ubrana, w związku z czym skandalu z tego powodu nie było. Nie było go też dlatego, że inne sprawy przysłoniły wspomniany taniec.

W miniony weekend Ameryka wybrała swoją Miss. Została nią libańska imigrantka, Rima Fakih z Michigan, która będzie reprezentować kraj podczas konkursu światowego. Niemal natychmiast pojawiły się podejrzenia, że zwycięstwo dziewczyny o arabsko-muzułmańskim pochodzeniu nie było przypadkowe.

Jeden z komentatorów, akurat w tym przypadku ma znaczenie, że reprezentuje on prawicowy portal internetowy, uznał, iż podejrzanie często konkursy piękności wygrywają kobiety z tamtych rejonów świata. Jednocześnie napisał, zaprzeczając jakby samemu sobie, że wszystkie są tam wyjątkowo urodziwe.

Fakt jest taki, że w dotychczasowej historii wyborów w USA coś takiego zdarzyło sie po raz pierwszy.

Temat podchwycili szybko inni i już w nieco ostrzejszej formie rozpoczęli dyskusję.

Wkrótce pojawiło się określenie „Miss Hezbollah USA”, które nadało tonu całej sprawie. Ktoś znalazł powiązania mieszkającej w Libanie rodziny Miss USA z organizacją terrorystyczną. Kto inny „odkrył”, iż za jej wyborem stoją pieniądze Imada Hamada, finansującego różne ugrupowania na Bliskim Wschodzie. Podobno od dnia  urodzenia pięknej Rimy jego celem było ukoronowanie jej podczas wyborów Miss USA.

Inna kontrowersja pojawiła się podczas przepytywania późniejszej wicemiss, reprezentującej Oklahomę. Chodziło o komentarz w sprawie niedawno wprowadzonego w Arizonie prawa antyimigracyjnego. Już podczas jego zadawania ze strony widowni słychać było buczenie, ale kandydatka wybrnęła z sytuacji całkiem zręcznie.

Moje pytanie brzmi, co ma wspólnego opinia na temat nielegalnej imigracji z wyborami Miss? W jaki sposób wypowiedź na ten temat może wpłynąć na ostateczną lokatę na podium?

Przypomina mi się sytuacja z czasów ostatniej kampanii prezydenckiej, gdy bardziej liberalni nauczyciele w niektórych szkołach podstawowych w Chicago jako temat wypracowania zadawali: Za co lubię Baracka Obamę.

Biedne dzieci nie wiedziały oczywiście o kim mowa, więc w domu podpytywały rodziców. Ci z kolei podpytywali dyrektora o praktyki jego nauczycieli i związek zadanego tematu z programem nauczania w podstawówkach. Też było wesoło.

Wracając do Miss USA... w zupełności wystarczyły mi zadawane w przeszłości pytania natury ogólnej. Książka, film, geografia, kulinaria, co bym zmieniła na świecie, moje marzenia, wzory do naśladowania. Owszem, czasami pojawiał się niedosyt, czasami niezbyt pochlebna dla kandydatki myśl, gdy odpowiedź była wyjątkowo... nieudana. Nigdy jednak o wyborze nie decydowały jej poglądy polityczne, czy pochodzenie.

Podczas wyborów najpiękniejszej dziewczyny niekoniecznie chcę zastanawiać się nad znajomościami jej dalekiej rodziny, źródłem pieniędzy na makijaż, czy opinią na temat emigracji. Owszem, mogę posłuchać, ale podczas spokojnego wywiadu w studio telewizyjnym tuż po wyborach.

Konkurs Miss USA traci oglądalność, ale przecież nie ze względu na pogarszającą się urodę kandydatek. Wpływ na to mają takie właśnie kontrowersje, które sprawiają, że człowiek zainteresowany polityką włączy wiadomości, a poszukujący piękna ludzkiej formy wybierze się na spacer.

Miało być o wyborach najpiękniejszej, okazało się jednak, że od polityki nie da się czasami uciec. Pozostańmy przy niej więc jeszcze przez chwilę.

W ubiegłym tygodniu, dokładnie w piątek, prezydent wypowiedział się publicznie na temat katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej. Nie szczędził cierpkich słów pod adresem szefów koncernu BP. Po wystąpieniu przed dziennikarzami odmówił odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.

W poniedziałek w Białym Domu, bardzo uroczyście, prezydent podpisał dokument o nazwie Press Freedom Act. Dzięki niemu doroczne sprawozdania Departamentu Stanu będą zawierały obok informacji na temat przestrzegania na świecie praw człowieka również sprawozdanie dotyczące wolności mediów. Dla prasy, radia i telewizji to ważne wydarzenie. Historyczne wręcz. Wiekszość dziennikarzy zaskoczona była więc tym, iż po ceremonii złożenia podpisu prezydent odmówił odpowiedzi na choćby jedno pytanie. Konferencja, która zwykle ma miejsce w takiej sytuacji nie odbyła się.

Chwilę później do kraju przyjechał w odwiedziny prezydent Meksyku. Po krótkich przemówieniach głów obydwu państw powinna się była odbyć konferencja prasowa.

Nie odbyła się, gdyż odpowiedzi na jedno pytanie nie można za taką uznać. Zwłaszcza, że zgodę na pytanie otrzymała nadająca swój program po hiszpańsku Univision, a więc wiadomo było, iż zapyta o prawo w Arizonie. Tak się też stało.

Obydwie strony mediów, czyli zarówno liberalni jak i konserwatywni dziennikarze doszli do wniosku, że prezydent ich unika. Dla ludzi przyzwyczajonych, iż wystarczy wyrazić chęć rozmowy, a już przychodzi z Białego Domu wyznaczona data i miejsce wywiadu  było to niecodzienna refleksja. Co się za tym kryje?

Według większości niezależnych komentatorów politycznych prezydent czuje się bardzo niepewnie w związku z kolejnymi przegranymi demokratycznych, popieranych przez niego kandydatów. Może ziemia jeszcze nie usuwa mu się spod nóg, ale już odczuwa jej drżenie. Nie może zbyt długo uciekać przed mediami, musi dokonać wyboru. Albo udzieli odpowiedzi na trudne pytania, albo media wymyślą je za niego. Niezależnie od politycznej opcji piszących niektóre mogą mu się nie spodobać.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor