----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 maja 2010

Udostępnij znajomym:

W całym kraju nasilają się protesty wzywające do przeprowadzenia reformy systemu imigracyjnego, podobne do zorganizowanego we wtorek w centrum Chicago. Kilkaset osób próbowało zablokować wejście do budynku federalnego, który jest siedzibą U.S. Citizenship and Immigration Services nadzorującego sześć stanów środkowego-zachodu.

Wśród aresztowanych znalazł się chicagowski alderman George Cardenas biorący czynny udział w proteście. Podobnie jak pozostali zatrzymani przez służby ICE został ukarany mandatem w wysokości 175 dolarów za zakłócanie porządku i blokowanie wejścia do budynku federalnego.

Demonstrujący przynieśli ze sobą kilkanaście worków symbolizujących półtora biliona dolarów, jakie według Centrum Rozwoju Ameryki przyniesie budżetowi państwa wprowadzenie kompleksowej reformy imigracyjnej. Przed budynkiem zauważyć i usłyszeć można było hasła „Tak wygląda demokracja”, Naprawcie zepsuty system imigracyjny”, Pracujemy dla Ameryki”, czy „Republikanie nie blokujcie reformy”.

Jednak wielu zgromadzonych przypominało, że imigrant nie jest związany z żadną partią i wspiera tę, która po jego stronie. Dlatego często pojawiały się ostrzeżenia wobec demokratów, by nie siedzieli z założonymi rękoma, bo stracą poparcie milionów osób.

Podobne do chicagowskiego protesty odbyły się w minionym tygodniu w innych częściach kraju. Na przykład w Nowym Jorku podczas podobnej demonstracji aresztowano 37 osób, w tym radną tego miasta, za blokowanie ruchu ulicznego na dolnym Manhattanie.

W czasie gdy przed urzędem imigracyjnym w Chicago i innych miastach Stanów Zjednoczonych trwały protesty i aresztowania, prezydent Barack Obama spotykał się w Waszyngtonie z republikańskimi liderami w Kongresie. W czasie rozmów poruszony był temat imigracji. Oprócz tego wydał rozkaz, by 1,200 członków Gwardii Narodowej zostało oddelegowanych na południe kraju, gdzie będą wspomagać lokalne i federalne służby w nadzorowaniu niektórych odcinków granicy z Meksykiem.

Prezydent zaznaczył jednak, że wojsko nie znajdzie się na pierwszej linii, a raczej służyć będzie informacjami i radą. Zapewnił, iż żaden z członków Gwardii nie będzie brał bezpośredniego udziału w aresztowaniach osób nielegalnie przekraczających granicę.

„Obecność Gwardii odciąży wielu lokalnych agentów, którzy będą mogli zająć się bezpośrednimi działaniami” – powiedział prezydent podczas konferencji prasowej w Białym Domu.

Wysłanie 1,200 żołnierzy w tamten rejon ma związek z wypowiedzią gubernator Arizony, która powiedziała, że wprowadzenie przed kilkoma tygodniami w tym stanie prawo jest wynikiem braku jakiegokolwiek wsparcia ze strony rządu w Waszyngtonie.

Departament Stanu poinformował w środę, że wzmocnienie nadzoru granicy nie jest związane z imigracją, a raczej z niekontrolowanym przepływem narkotyków i broni.

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor