Przestronna, reprezentacyjna siedziba gubernatora Illinois przez większość dni w roku stoi pusta. Pat Quinn spędził tam od początku swego urzędowania, czyli od lutego 2009 r. zaledwie 55 nocy. Utrzymanie pałacu kosztuje nas rocznie ponad 600 tysięcy dolarów.
Gdy Quinn obejmował stanowisko po Blagojevichu zapewniał, iż nazywanie pałacu gubernatorskiego swoim domem będzie przywilejem i przyjemnością. Krytykował też przednika za to, iż w przydzielonym mu domu pojawiał się sporadycznie i marnował w ten sposób pieniądze podatników.
Okazało się jednak, że sam nie zamierza niczego zmieniać. Już we wrześniu ubiegłego roku dziennikarze pytali go, czy pałac jest potrzebny, skoro spędził w nim zaledwie 40 nocy i nigdy nie przebywał w Springfield dłużej, niż 3 dni. Przytaczano wówczas koszt jego utrzymania spoczywający całkowicie na barkach podatników i jednoczesne problemy finansowe stanu poszukującego oszczędności.
Gubernator zasłaniał się obowiązkami w Chicago i innych częściach stanu, z którymi wiążą się liczne podróże, ale obiecał, że z ekskluzywnego, przydzielonego mu przez stan domu będzie korzystał częściej. Obietnicy nie dotrzymał.
Okazało się, że w sumie od lutego 2009 r. spędził tam zaledwie 55 nocy, głównie w czasie posiedzeń legislatury. To i tak więcej, niż w przypadku Roda Blagojevicha, który korzystał z pałacu gubernatorskiego zaledwie kilkanaście razy w roku. W 2007 r. wyszło na jaw, iż przebywa w swoim chicagowskim domu w czasie godzin urzędowania w Springfield, a podczas kryzysu finansowego komunikacji miejskiej, gdy wszyscy legislatorzy debatowali na Capitolu, zauważono go na meczu Chicago Blackhawks.
Quinn nie popełnia aż takich błędów, ale i tak mieszkania w Springfield unika. Ma do tego pełne prawo, jednak kosztuje nas ono sporo.
Utrzymanie pałacu w stolicy stanu kosztuje ponad 600 tysięcy dolarów rocznie. Tyle jako podatnicy wydajemy na ochładzanie, ogrzewanie, sprzątanie, strzyżenie trawy i wszelkie niezbędne podatki i opłaty. Zapewnienie gubernatorowi nawet bardzo luksusowego apartamentu na te kilkadziesiąt dni w roku kosztowałoby znacznie mniej.
Jedynym gubernatorem w ostatnich latach, który na stałe przeprowadził się do stolicy był republikanin Jim Edgar. Pozostali przywódcy naszego stanu wywodzący się z tej partii – Jim Thompson oraz George Ryan - też korzystali z pałacu sporadycznie, choć znacznie częściej, niż Blagojevich i nieco częściej, niż Quinn.