----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

03 czerwca 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Gdyby drużyna Blackhawks wygrała finały – a mamy na to spore szanse – to słynny puchar trafi do Chicago. Warto poznać historię tego najstarszego trofeum sportowego w Północnej Ameryce.

W przeciwieństwie do wielu innych pucharów sportowych wytwarzanych na potrzeby różnych dyscyplin każdego – roku Stanley Cup jest tylko jeden.

Kiedy wręczano go po raz pierwszy nie było nie tylko drużyny Blackhawks, ale całej ligi NHL. Do jego otrzymania kwalifikowało się zaledwie kilka zespołów z Kanady.

Stanley Cup został ufundowany w 1892 r. przez Lorda Stanleya, ówczesnego gubernatora Kanady, który chciał uhonorować nim „dominującą drużynę hokejową w kraju”. Za wyprodukowanie trofeum zapłacił 50 dolarów.

Pierwszym zespołem, który go otrzymał w 1893 r. był Montreal Amateur Athletic.

National Hockey Association przejęło puchar w 1910 r., a następnie podzieliło się nią z Pacific Coast Hockey Association. Stanley Cup stał się nagrodą rozgrywek National Hockey League dopiero w 1926 r. W USA do ligi tej należały wówczas zaledwie 4 zespoły, wśród nich Blackhawks, które od tamtego czasu zdobyły Puchar Stanleya 3 krotnie: w 1934, 1938 oraz 1961 roku.

Rekordzistą pod tym względem są  Montreal Canadiens , 23 krotni zwycięzcy od czasu sformowania NHL.

Nie znaczy to jednak, że w klubie tym przechowywanych jest aż tyle pucharów. Jest on bowiem tylko jeden, oficjalny, który wręczany jest każdego roku nowej drużynie. Nie jest to, niestety puchar ufundowany przez Lorda Stanleya, ten znajduje się w Hockey Hall of Fame w Toronto. W roku 1969 zastąpiony został repliką wykonaną ze srebra i aluminium. Obecnie waży 34 i pół funta i mierzy prawie 3 stopy wysokości.

Nazwiska wszystkich zawodników zwycięskich drużyn są grawerowane na podstawie trofeum, na specjalnych, cienkich, aluminiowych opaskach. Ponieważ nazwisk przez te wszystkie lata trochę się nazbierało, od czasu do czasu wypełniona nimi opaska jest zdejmowana i trafia do wspomnianego wcześniej muzeum w Toronto.

Mimo, że nikt nie może trzymać pucharu dłużej, niż rok, przyjęło się, że każdy z zawodników, trenerów i członków drużyny może go otrzymać indywidualnie na 24 godziny. Każdy stara się o niego dbać, nawet podczas prywatnego pokazu we własnym domu, ale zdarza się, że ktoś lekko zniszczy powierzchnię Stanley Cup, co widać podczas bliższych oględzin:

-w 1905 r. zawodnik Ottawa Senators postanowił przerzucić puchar nad kanałem wodnym w Ottawie. Puchar nie doleciał do drugiego brzegu i spadł na zamarzniętą powierzchnię wody.

- w 1907 r. Montreals Wanderers zapomnieli zabrać go ze studia fotograficznego. Ktoś go ukradł i zażądał okupu. Nikt nie zapłacił, więc złodziej podrzucił puchar do domu fotografa, gdzie jego żona używała go przez kilka miesięcy jako wazonu na kwiaty.

- w 1924 r. Montreal Canadiens musieli zmienić koło w samochodzie. Wyjęli puchar z bagażnika samochodu i postawili na poboczu drogi. Gdy kilka godzin później przypomnieli sobie o nim i wrócili w to miejsce, trofeum już tam nie było. Znalazło się znacznie póxniej w innym miejscu.

- w 1962 r. jeden z zawodników Toronto Maple Leafs wrzucił go podczas bankietu na rzecz zwycięzców do ogniska. Drużyna musiała zapłacić sporą sumę za jego naprawę.

- w 1980 r. Clark Gilles z drużyny New York Islanders napełnił puchar karmną dla psa i pozwolił mu z niego jeść przez 24 godziny, podczas których znajdował się on w jego posiadaniu. Podobnie uczynił w 2007 r. Sean O"Donnell z Anaheim Ducks.

- w 1993 r. Patrick Roy z drużyny Montreal Canadiens chciał zobaczyć, czy Stanley Cup będzie pływał w basenie. Oczywiście poszedł na dno, gdzie przeleżał wiele godzin, bo nikomu nie chciało się po niego nurkować.

Mimo tych przykładów większość zawodników traktuje Puchar Stanleya z szacunkiem.

Być może juz za kilka dni trafi on do Chicago.

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor