Mimo, że w ubiegłym miesiącu ogólny wskaźnik przestępczości w Chicago spadł o prawie 6 proc. To liczba zabójstw wzrosła o 3.8 proc. Jest więc bezpieczniej, czy jeszcze nie?
Od początku roku w Chicago zamordowano 164 osoby, czyli o 6 więcej, niż w porównywalnym okresie ubiegłego roku. W dalszym ciągu do największej liczby zabójstw dochodzi w najuboższych dzielnicach, choć działalność gangów, odpowiedzialnych za większość morderstw, nie ogranicza się już głównie do południa miasta, ale przenosi w jego północno-zachodnie rejony.
Porównanie statystyk z poszczególnych lat jest jednak według policji mniej istotne, niż liczby z ostatnich miesięcy. A te mówią, o stopniowym spadku liczby morderstw na chicagowskich ulicach. Jeśli stan ten się utrzyma, to koniec roku może przynieść wynik niższy, niż w roku ubiegłym.
Władze miasta i niewątpliwie jego mieszkańców cieszy ogólny spadek przestępczości. Mniej w tym roku odnotowano brutalnych pobić, gwałtów, napadów rabunkowych i włamań. Wyjątkiem są kradzieże samochodów, których liczba wzrosła aż o 20 proc. W ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Superintendent policji, Jody Weis, zaapelował do rodziców, by w okresie zbliżających się wakacji zwracali uwagę na porę powrotu do domu swoich dzieci. Poinformował, iż tylko w maju tego roku policja odnotowała ponad 1.5 tysiąca przypadków przebywania osób nieletnich poza domem w godzinach nocnych, co na terenie miasta jest niezgodne z prawem.
Skoro mowa o chicagowskim departamencie, to warto wiedzieć, iż Rada Miasta podpisała z nim nowy kontrakt. Przewiduje on między innymi niższe, niż w latach ubiegłych podwyżki pensji policjantów. W ciągu najbliższych 5 lat będą one podnoszone o średnio 2 proc. rocznie. Przewiduje też niezapowiedziane kontrole na obecność alkoholu i zakazanych substancji wśród osób przebywających na służbie, zwłaszcza wyższych rangą.
Chicagowscy policjanci pracowali bez umowy z miastem, a więc również jakichkolwiek podwyżek, od 2007 r.