----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

08 lipca 2010

Udostępnij znajomym:

„Epigram na Stalina” potwierdził starą, aczkolwiek kontrowersyjną tezę, że pomyłki prowadzą często to bardzo ciekawych sytuacji i mylenie się może być czasami, bo przecież nie zawsze, niespodziewanym początkiem nowego doświadczenia. Rzecz jasna w przypadku „Epigramu...” mówimy o doświadczeniu literackim, w którym popełnienie pomyłki nie musi być „brzemienne w takie skutki”, które swoje konsekwencje mają w realnym życiu, co nie znaczy, że nie mogą takowych mieć.

Ja pomyliłem Roberta Littella ojca z jego synem Jonathanem, tego od „Łaskawych”, Mandelsztam pomylił się w rachubach w stosunku do Stalina, Nadieżda Mandelsztam nie pomyliła się w swych przeczuciach, a Stalin, nawet jeśli by się pomylił, to i tak byśmy o tym nie wiedzieli, bo on musiał być po prostu nieomylny.

Niesamowita powieść o Rosji stalinowskiej, napisana przez Amerykanina ze świetnym wyczuciem systemu totalitarnego, niuansów i specyfiki rosyjskiej literatury oraz profetycznej roli rosyjskiej poezji. Dlaczego niesamowita? Ponieważ traktuje o rzeczach i sytuacjach nienowych w sposób intrygujący, a to jest trudne i wymaga świetnego warsztatu.

W końcu znamy te sprawy z Sołżenicyna, Szołochowa, Bułhakowa, Orwella i wielu innych autorów. Wiemy, że historia ma aspekty paranoiczne, że przez pomyłkę możemy znaleźć się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, że absurdalne wydarzenia przeradzają się często w niewyobrażalne cierpienia ludzi spowodowane decyzjami jednego człowieka, często pomieszanego psychicznie.

Robert Littell kapitalnie potrafi te przeświadczenia wpisać w biografie Osipa i Nadieżdy Mandelsztamów, Anny Achmatowej, Borysa Pasternaka, Fikrita Szotmana, Nikołaja Własika, Zinaidy Zajcewej-Antonowej i wielu innych postaci rzeczywistych czy fikcyjnych, które tworzą okrutnie absurdalny, kompletnie poroniony świat stalinizmu Rosji lat trzydziestych ubiegłego wieku. I wszystko byłoby w tej powieści łatwiejsze do zaakceptowania, gdyby nie fakt, że nie literackie ale rzeczywiste życie Mandelsztamów, Achmatowej czy Nikołaja Bucharina było w antycznym tego słowa znaczeniu – tragiczne. Nie było bowiem żadnego sposobu, żeby uniknąć ponoszenia konsekwencji wynikających z pomyłek historii – po prostu znaleźli się w historycznym zapętleniu bez wyjścia.

W „Epigramie na Stalina” tragedia pomyłek ma często wymiar komediowy i jakkolwiek trudno tu mówić o śmiechu do łez czy też do tak zwanego rozpuku, to Littell doskonale wykorzystał ten element w postaci Fikrita Szotmana, ciężarowca, któremu przeprano mózg,

którego i tak miał chyba niewiele. Tragiczna postać jako żywa wpisująca się w motyw klaczy z „Folwarku zwierzęcego”.

Odniesień, cytatów i zapożyczeń jest tu zresztą znacznie więcej, bo mamy trochę z Gogola i z Dostojewskiego, a nade wszystko cudownie bułhakowskie przechodzenie przez ściany, lewitowanie i letargiczne śnienie Osipa Emiljewicza.

Stalin głęboko wierzył w moc literatury i poezji – chciał być unieśmiertelniony przez nie. Mandelsztam napisał o nim wiersz:

Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.

Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.

Listopad 1933

Zbyszek Kruczalak

Księgarnia D&Z

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor