Jeśli spacerując w śródmieściu Chicago mamy wrażenie, że ktoś, lub coś nas obserwuje, może to oznaczać, iż znajdujemy się niedaleko skrzyżowania ulic State i VanBuren.
W środę oficjalnie odsłonięto tam ponad 30 stopowe „Oko”, którego wcześniej i tak nikt nie próbował ukryć. Byłoby to niemożliwe...
„Oko” jest wielką zagadką. Przybyło z Wisconsin, jest 1000-krotnym, dokładnym powiększeniem prawdziwej gałki ocznej należącej do chicagowskiego artysty Tony Tasset`a. Nikt jednak nie wie dokładnie, co oznacza.
Większość mieszkańców Chicago próbuje jakoś zakwalifikować wielkie „Oko”. Możliwości są dwie. Albo uzna się je za wielkie dzieło sztuki, albo za wyjątkowy kicz. Innych opinii na razie nie ma. Niezależnie od tego, instalacja przyciąga wzrok.
Od środy, czyli dnia oficjalnego udostępnienia wielkiej konstrukcji można zaobserwować przechodniów, którzy zatrzymują się, a następnie długo spoglądają w wielką, niebieską źrenicę. Niektórzy oglądają gałkę pod innym kątem oceniając wszystkie jej anatomiczne szczegóły.
„Oko” wykonane zostało przez firmę F.A.S.T. z niewielkiego miasteczka Sparta w Wisconsin. Jest to metalowa konstrukcja wokół której zbudowano ścianki z tworzywa sztucznego. Źrenica jest osobnym elementem, który mierzy ponad 20 stóp średnicy.
Władze miasta przekonują, że „Oko” może stać się równie popularne jak kolorowe krowy, które pojawiły się na ulicach miasta w 1999r. Na razie jednak niewiele na to wskazuje. Chwilowo nowa konstrukcja wygrywa konkurencję z innym, trudnym do zinterpretowania dziełem sztuki, „Obłokiem”, a właściwie popularną „Fasolą”. Przechodnie twierdzą jednak, że dzieje się tak tylko dlatego, iż na wielki, błyszczący przedmiot juz się napatrzyli.
Wielkie „Oko” nie zabawi w Chicago zbyt długo. W miejscu gdzie zostało zamontowane w niedalekiej przyszłości mają powstać nowe budynki. Dlatego warto udać się do centrum i samemu odpowiedzieć na pytanie:
Sztuka to, czy wielki kicz?