----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

22 lipca 2010

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Teoretycznie nie. Jednak w Chicago właściciele tysięcy pojazdów stojących na prywatnych parkingach znajduje za wycieraczką mandaty wypisywane za wszelkiego rodzaju przewinienia. Kilkuset z nich podało w związku z tym miasto do sądu i wygrało.

Jeśli płacimy za miejsce parkingowe na prywatnym terenie, a za taki uznać należy większość placów zamienionych na parkingi, głównie w śródmieściu Chicago, to spodziewamy się, że chroni nas to przed otrzymaniem mandatu za np. brak znaczka miejskiego. Mamy podstawy, by tak sądzić, gdyż prawo wyraźne określa granicę.

Jednak od 2003 do 2005 r. Chicago wypisało ponad 4,000 mandatów na 259 prywatnych parkingach. Większość z nich za brak miejskiego znaczka na przedniej szybie. Okazuje się bowiem, że miasto ma własny przepis uznający parking za publiczny, jeśli nie jest on ogrodzony, ukryty w piwnicach budynku i zamknięty.

„To żałosne. Za chwilę wejdą mi do garażu jeśli zostawię otwarte drzwi” – mówi jeden z kierowców.

Kilkuset innych, mających podobne zdanie na ten temat, postanowiło wnieść do sądu grupowy pozew w tej sprawie. Uznali oni, że nawet brak znaczka nie upoważnia do przyznania mandatu jeśli pojazd znajduje się na prywatnym terenie.

“Ponieważ jest to teren prywatny miasto nie ma prawa na niego wchodzić i kontrolować pojazdów” – twierdzi inny, chicagowski kierowca.

Chicago zdecydowało się na ugodę w tej sprawie. 490 osób otrzyma zwrot pieniędzy za wypisane i opłacone mandaty. Nie oznacza to jednak, że nie będą wypisywane nowe. Wspomniane wcześniej miejskie prawo wciąż obowiązuje.

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor