W codziennej prasie, ukazującej się w różnych zakątkach kraju – między innymi w Kansas City, Los Angeles, Nowym Jorku, Phoenix, a także Chicago - pojawił się felieton dziennikarza agencji Associated Press zatytułowany „Tajemnica procesu: Jak Blagojevich został gubernatorem”. Podejrzewam, że wiele osób mogło trafić na to opracowanie przeglądając codzienną prasę, być może jej internetowe wydania. Przypuszczam jednocześnie, że tytuł ten mógł zaginąć w powodzi ważniejszych doniesień związanych z Zatoką, ekonomią, zadłużeniem, czy polityką międzynarodową. W końcu Blagojevich swoje pięć minut już miał, w tej chwili interesują się nim już nieliczni i najbardziej wytrwali.
Za kilka tygodni temat przestanie istnieć zarówno w mediach, jak i w naszej świadomości – tak, jak miało to miejsce po procesie George Ryana – chyba, że były gubernator zostanie uniewinniony. Wtedy na pewno nie da o sobie zapomnieć.
Uczynię dziś wyjątek i poświęcę nieco miejsca temu opracowaniu, bo opisuje ono ciekawe zjawisko: Człowiek, który nie powinien piastować żadnej odpowiedzialnej funkcji zostaje wybrany gubernatorem jednego z najbardziej wpływowych i najbogatszych stanów w USA. Dwukrotnie.
Zanim temat w naturalny sposób zniknie warto byśmy tę historię poznali- zwłaszcza, że chyba po raz ostatni poruszam ten temat w tej rubryce. Potraktujmy ją jako ostrzeżenie lub rozrywkę. To nie będzie dokładne tłumaczenie, ale przytoczenie obszernych fragmentów. Zaczynamy:
Nagrania z ukrytych przez FBI mikrofonów pokazują nam mężczyznę niezbyt rozgarniętego i leniwego. Całkowicie oderwanego od rzeczywistości i swojej pracy. Nie znającego podstawowych pojęć i nazw najważniejszych organizacji. Człowieka, dla którego poświęcenie ośmiu godzin na sprawy służbowe było zbyt wielkim wyzwaniem. Ośmiu godzin tygodniowo – co należy podkreślić. Jego doradcy przyznali w procesie, że często sami podejmowali decyzje nie mając z nim kontaktu przez wiele dni. Gdyby czekali – nic nie byłoby zrobione.
Poznaliśmy również obsceniczny język jakim prywatnie i nie tylko posługiwał się nasz gubernator, jego poglądy i niezbyt przychylne opinie wyrażane na temat większości otaczających go osób. Nie zaprezentował się w nagraniach zbyt dobrze, w związku z tym pojawia się pytanie: W jaki sposób dwukrotnie zdobył najwyższe stanowisko?
Gdy startował w 2002 r. był mało znanym congressmanem z Chicago. Wybrał demokratów wiedząc, że to znacznie pewniejsza droga do sukcesu w naszym stanie. Zawiązał przymierze z liderami z południa Illinois i energicznie zaczął wabić wyborców. Swego oponenta w demokratycznych prawyborach, którym był wówczas Paul Vallas, szef chicagowskich szkół znany z innowacyjności i niezłych osiągnięć, przedstawił jako skorumpowanego biurokratę marnującego pieniądze podatników. Zresztą strategia ta, wyjątkowo skuteczna, pojawiła się również później.
W ostatecznych, decydujących o wyborze nowego gubernatora wyborach dopisało mu szczęście. Republikanów reprezentował wówczas Jim Ryan, doskonały polityk, który niestety miał pecha w postaci takiego samego nazwiska jak ustępujący ze stanowiska w atmosferze skandalu George Ryan. Więzów krwi żadnych tu nie było, ale wyborcom nie kojarzył się najlepiej. Poza tym po rządach poprzedniej administracji zapowiadał oczyszczenie, zmiany i czyste ręce. Wygrał bez większego problemu i został pierwszym demokratycznym gubernatorem Illinois od 1972 r.
Zaczęła się nowa era w Springfield. Blagojevich często ścierał się z legislatorami, czasami publicznie ich wyśmiewając, przenosił fundusze z jednego departamentu do drugiego bez nie przejmując się prawami budżetu, zapoczątkował programy na które nie zgadzali się parlamentarzyści i, niezależnie od sytuacji, kategorycznie sprzeciwiał sie podniesieniu podatków. Jednocześnie zwrócił uwagę prokuratury federalnej przyznając stanowe prace i kontrakty w zamian za fundusze na kampanię.
Na kilka miesięcy przed kolejnymi wyborami w 2006 r. poinformowano, że prowadzone jest przeciw niemu śledztwo. Miesiąc przed głosowaniem zarzuty federalne usłyszał jeden z jego najbliższych współpracowników i partnerów biznesowych Antoine Rezko.
Wszyscy wiedzieli o podejrzanych operacjach finansowych, o dochodzeniu, o zarzutach. Wydawało się, że wybory przegra. Nie tylko wygrał, ale uzyskał prawie taką samą liczbę głosów jak cztery lata wcześniej.
Niektórzy twierdzą, że wyborcy nie traktowali poważnie oskarżeń, traktowali korupcję jak nieodłączny element sceny politycznej Illinois. Inni uważają, że był to wybór mniejszego zła, gdyż ekipa Blagojevicha ponownie przedstawiła drugą stronę w jak najgorszym świetle. Drugą stroną była Judy Baar Topinka, wieloletnia skarbnik stanowy, lider partii republikańskiej w naszym stanie. Nietrudno było znaleźć wideo przedstawiające ją z Georgem Ryanem i poszukać w telewizyjnych archiwach kilku gaf. Zespół Blagojevicha miał do dyspozycji nagrania z wielu lat, które wykorzystano w kosztownej, negatywnej kampanii. Pod koniec część wyborców mogła odnieść wrażenie, że Topinka była najbliższą współpracowniczką Ryana i gotowa jest kontynuować jego niezbyt uczciwy styl rządów.
Wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób mogli wpłynąć na wynik wyborów zostali omamieni tysiącem obietnic. czarnoskóry, niezależny kandydat zrezygnował z ubiegania się o fotel gubernatora licząc na większe fundusze na szkolnictwo. Demokraci masowo popierali Blagojevicha mimo plotek na temat jego nieuczciwości i braku kompetencji. Każdy miał jakiś powód, lecz na razie ich nie znamy. Dla przykładu: Michael Madigan, który często ścierał się z gubernatorem i później odmówił przebywania z nim w jednym pomieszczeniu był wiceprzewodniczącym komitetu reelekcyjnego; Pat Quinn, ówczesny wicegubernator i osoba wyczulona na wszelkie nieetyczne działania poręczył za swego współkandydata w wyborach, podobnie jak wschodząca wtedy gwiazda polityki – Barack Obama.
Wyborcy nie chcieli mu zaufać, ale przekonali ich demokratyczni politycy mówiąc, że wszystko jest w porządku. Teraz już wiadomo, że nie było.
Kiedy po procesie impeachmentu zaczął pojawiać się w różnych programach telewizyjnych zaczęliśmy go lepiej poznawać. W jednym okazało się, ze nie umie posługiwać się komputerem i bardziej skomplikowanym telefonem. Jego wiedza na temat zarządzania i otaczającego świata okazała się poważnie ograniczona. Potem poznaliśmy zawartość taśm FBI, na których próbował wywalczyć jakieś wysokie stanowisko w zamian za fotel senatorski po Obamie. Setki przekleństw i niecenzuralnych określeń. W pewnym momencie pojawiła się możliwość otrzymania nominacji na ambasadora USA w Indiach. Czy zastanawiał się nad zakresem obowiązków, odpowiedzialnością? Nie. Jedyne pytanie dotyczyło jakości ścieżek do joggingu w New Delhi.
Rafał Jurak