----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

12 sierpnia 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Ubiegłotygodniowy temat dotyczący 14. poprawki i przyznawania obywatelstwa dzieciom urodzonym na terenie USA wciąż wzbudza spore zainteresowanie. Dziękuję za listy w tej sprawie. Myślę, że temat ten jeszcze nie raz będzie gościł w tej rubryce i znajdziemy okazję, by choć część przesłanych opinii przedstawić publicznie. Zwłaszcza, że sprawy imigracyjne coraz częściej pojawiają się w mediach, ostatnio choćby za sprawą Florydy, która planuje wprowadzenie podobnych rozwiązań jak Arizona. Jeśli chodzi o opinie, to są one różne, w związku z czym w przyszłości postaram się przedstawić różne poglądy na tę sprawę. Proszę o kolejne listy. Adres poniżej.

Dziś jednak kilka słów na temat bezpieczeństwa i naszych wolności obywatelskich. Nie tylko w Chicago. Okazuje się, że problem gangów, odpowiedzialnych za większość informacji umieszczanych w rubrykach kryminalnych, dotyczy w równym stopniu przedmieść.

Lokalne departamenty policji nie prowadzą zbyt skrupulatnie statystyk i nie informują zbyt często o pojawiających się lub narastających problemach. Zdziwienie może budzić fakt, że robią to na wyraźne polecenie władz poszczególnych miasteczek, obawiających się spadku cen nieruchomości, ucieczki biznesów, a za nimi części mieszkańców. Spokojne i bezpieczne dotąd okolice upodabniają się powoli do ulic Chicago, gdzie według ostatnich danych operuje około 150 gangów zrzeszających w sumie już ponad 100 tysięcy członków. Podobno rozprowadzane przez nie narkotyki można z równą łatwością kupić pod szkołą w Schaumburgu lub Palatine, jak na południu Chicago.

Policja w dalszym ciągu nie ma pieniędzy na dodatkowe patrole, uwikłana jest w dziesiątki spraw sądowych i tylko od czasu do czasu zlikwiduje jakąś niewielką grupę przestępczą, której miejsce niemal natychmiast zajmuje inna.

W związku z tym Chicago i okoliczne miasteczka zaczęły zastanawiać się nad zmianą prawa. Trudno będzie, bo chodzi o ograniczenie gwarantowanych nam wolności. W tej chwili nie wolno nas zatrzymać i przeszukać samochodu bez podania konkretnej przyczyny. Nasz podejrzany wygląd nie wystarczy.

Dlatego widzimy często samochody wypełnione głośną muzyką, wewnątrz czterech pasażerów w barwach gangów, na pewno nie jadących na zajęcia do szkoły, którzy bezkarnie przemieszczają się po mieście patrolując swój rewir. Dopóki zatrzymują się na światłach, mają ważne tablice i wykupione znaczki policja nie ma powodu do zatrzymania. Właśnie to niektórzy chcieliby zmienić. Pojawia się pytanie, ile wolności oddaliby mieszkańcy Chicago i przedmieść w zamian za zwiększone bezpieczeństwo? Czy zgodzilibyśmy się na nieoczekiwane kontrole dokumentów i przeszukania pojazdów wiedząc, że dzięki temu poprawiłaby się jakość życia w naszym mieście? Policjanci przekonani są, że taka możliwość poprawiłaby sytuację niemal natychmiast.

Z drugiej strony istnieje uzasadniona obawa, że na tym by się nie skończyło. Możliwe też, ze zaczęto by to wykorzystywać. Kto ma rację? Czy jest to najlepsze i ostateczne rozwiązanie?

Dyskusja dopiero się zaczyna, przygotujmy się, bo i my możemy zostać o to zapytani.

Na koniec o największym problemie tego lata.

Przeczytałem w codziennej prasie o kajakarzu, który w 54 dni przepłynął całą Mississippi - od źródeł do ujścia. W czasie swej podróży doświadczył i przeżył sporo, ale na pierwszym miejscu wspomina do dziś komary.

Podobno zaczęły atakować w Minnesocie, w Wisconsin i Illinois uderzyły ze zdwojoną mocą, by kąsać jeszcze w stanie Iowa. Na drugim miejscu dzielny kajakarz umieścił aligatory, które pływały obok niego podczas spływu w dolnych partiach rzeki.

Tegoroczne opowieści wędkarzy i myśliwych też zaczynają się nietypowo. Najpierw jest długa, opowiedziana ze wzburzeniem historia walki z komarami, a następnie krótka wzmianka o ewentualnej zdobyczy.

Sam doświadczyłem tego, gdy kilka dni temu wybrałem się na północ. Wyposażony we wszelkie środki owadów tych nie bałem się, do czasu zagłębienia się w las. Wycieczka była krótka, zaledwie kilkunastominutowa. Najsilniejsze trucizny nie pomagały, wydawało się wręcz, że zachęcają do ataków. Po krótkim namyśle zrezygnowałem z wędkowania i leśnych wędrówek. Skupiłem się na zwiedzaniu okolicznych miasteczek, zwłaszcza, jeśli oferowały szczelnie zamykane sklepiki i zakryte targi owocowo-warzywne. Podobnych mnie turystów było sporo. Wędkarzy, kajakarzy, miłośników pieszych wędrówek. Wszyscy oblegali małe kafejki i rozmawiali o… komarach.

W przydomowych ogródkach mniej ludzi, weekendowe zgromadzenia rodzinę przy grillu należą do rzadkości, nawet psy wola krótsze spacery. Atak komarów w centrum Chicago nie jest niczym niezwykłym, a używanie środków przeciw tym owadom w czasie pokonywania trasy od drzwi mieszkania do samochodu też się zdarza. No dobrze, może to lekka przesada, ale wiem, że są tacy...

Od 20 lat nie było tylu komarów w tej części kraju i wiemy już, że to zasługa obfitych opadów i pięknego słoneczka. Są jednak miejsca, gdzie one nie występują. Zostały wytrzebione. Co do jednego. To parki stanowe, gdzie hoduje się nietoperze. Od niedawna moje ulubione zwierzątka nocne. Planując wyjazd polecam sprawdzić, czy na terenie tym występują. Spokój od komarów gwarantowany. W jednym z parków przez 5 dni nie widziałem i nie usłyszałem nawet jednego komara. Okazało się, że leśnicy ustawili w okolicy kilkaset drewnianych domków dających schronienie kilku tysiącom nietoperzy. Nie rzucają się w oczy, w niczym nie przeszkadzają, czasami tylko gdzieś nad głową słychać nocą ich cichy pisk wydawany w czasie lotu. Niesamowite, ale temat komarów na chwilę przesłonił w naszym stanie dyskusje polityczne. Nawet statystyki numeru 911 wyglądają inaczej. W ciągu ostatnich kilku tygodni operatorzy tej linii odebrali kilkadziesiąt telefonów z zapytaniem, czy władze, a może policja ma zamiar zrobić coś z tym problemem. Problemem komarów oczywiście. Nawet tygodnik Time poświęcił chicagowskim problemom nieco miejsca. Odradza on mianowicie podróż w nasze rejony ze względu na te owady. I tak mały komar przysłonił na chwilę – tylko na chwilę – sprawy większe. Miłego weekendu.

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor