Statystycznie, co najmniej raz dziennie, wielki autobus należący do Chicago Transit Authority uderza w latarnię, drzewo, inny pojazd, wiadukt, przystanek albo przydrożny budynek. W ostatnich latach Chicago znalazło się pod tym względem na pierwszym miejscu w kraju, wyprzedzając dziewięć wielkich firm komunikacyjnych z największych miast Stanów Zjednoczonych.
Takie są wyniki raportu przygotowanego przez Federal Transit Administration na prośbę dziennika Chicago Tribune. We wnioskach zaznaczono, że od 2002 r. liczba wypadków chicagowskich autobusów rośnie, jednak ich kierowcom udaje się przejechać coraz więcej mil pomiędzy tymi zdarzeniami. W 2009 r. wypadek następował średnio raz na 34 tysiące kursów, co stanowi niemal 9 proc. poprawę w porównaniu do 2008 r.
Zarząd CTA nie jest zadowolony z wyników, cieszy się jednak niewielką poprawą. Podobno jest to zasługa częstszych szkoleń kierowców i kilku symulatorów jazdy autobusem umieszczonych w garażach CTA. Każdy kierowca po otrzymaniu jakiegokolwiek mandatu lub wypadku, nawet jeśli nie jest mu winny, musi obowiązkowo przejść dwudniowe, dokładne szkolenie.
Co z tego, skoro od kilku lat w Chicago znajduje się w czołówce miast z największą liczbą wypadków, a ostatnio zaczęło tej grupie przewodzić. Nie pomagają zbytnio dane federalne, gdyż po 2007 r. zmieniły się kryteria klasyfikacji wypadków autobusów. Przed 2007 r. zgłaszano jedynie zdarzenia, w wyniku których powstały szkody przekraczające $7,500 albo gdy 2 lub więcej osób w ich wyniku trafiło do szpitala. Od 2008 r. podwyższono limit szkód do $25,000 zmniejszając jednak liczbę poszkodowanych osób do jednej lub więcej. Oficjalnie więc w 2008 r. doszło do 303 kolizji CTA, nieoficjalnie mogło ich być nawet 3 razy więcej, gdyż statystyki nie uwzględniają przypadków, gdzie szkody nie przekraczają 25 tysięcy dolarów.
Dla niektórych dobra wiadomość jest taka, że pod względem liczby wypadków przypadających na liczbę pasażerów korzystających z usług komunikacji jesteśmy dopiero na 4 miejscu w kraju. Dla innych oznacza to jedynie, że np. w Atlancie, która w tej kategorii zajmuje pierwsze miejsce, znacznie więcej osób jeździ autobusami.
Najgłośniejszy wypadek CTA w ubiegłym roku miał miejsce na południu Chicago. Kierowca nie opanował autobusu na zakręcie i wjechał w budynek mieszkalny. Zniszczenia były zbyt duże i konstrukcję należało rozebrać. Koszt zamknął się kwotą ponad 200 tysięcy dolarów. Jednak w wypadkach bardzo często cierpią ludzie. W 2009 r. w wyniku wypadków z udziałem autobusów CTA do szpitali trafiło 521 osób, z czego 270 stanowili ich pasażerowie, 122 ich kierowcy, 90 było pasażerami innych pojazdów, 29 przechodniami, 10 rowerzystami. Nieznana jest suma odszkodowań i liczba pozwów sądowych wobec Chicago Transit Authority.
Patrząc na statystyki nie wolno jednak zapominać, że winni wypadkom są nie tylko kierowcy CTA. Samochody osobowe nagminnie wymuszają pierwszeństwo, skręcają w prawo przed poruszającym się autobusem, próbują wyprzedzić je za wszelką cenę i nie przestrzegają innych przepisów.
Warto tez wspomnieć, że rośnie w Chicago liczba potrąceń pieszych przez kolejki CTA. W 2009 roku było ich kilkanaście, jednak dochodzenie wykazało, że większość z nich były to samobójstwa lub jego próby.
RJ