----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

02 września 2010

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Albo skończycie z przemocą, albo użyjemy wszelkich dostępnych środków do walki z wami – zapowiedział szef miejskiej policji, Jody Weis, na tajnym spotkaniu z przywódcami chicagowskich gangów.

W ponad sześćdziesięciu miastach USA metoda ta okazała się skuteczna doprowadzając w bardzo krótkim czasie do gwałtownego spadku ulicznych strzelanin. Chicago może okazać się wyjątkiem. Oburzeni przywódcy gangów uznali groźby policji za prześladowanie i zwołali własną konferencję prasową, na której przekonywali, iż władze miasta nie okazują im szacunku.

Walka z ulicznymi gangami przybiera różne formy. Gdy większość z nich okazuje się nieskuteczna policja zmienia strategię. Od kilkunastu lat w wielu miastach Stanów Zjednoczonych udaje się doprowadzić do spadku liczby śmiertelnych ofiar ulicznych strzelanin w bardzo krótkim czasie, dzięki spotkaniom z przywódcami gangów, stawianiu ultimatum i późniejszej realizacji gróźb.

W Cincinnati w ciągu dwóch lat przestępczość spadła o ponad 40 proc. Podobnie było W Nowym Jorku, Bostonie i kilkudziesięciu mniejszych miastach. Grupa naukowców, która stworzyła tę strategię od 15 lat doradza departamentom policji w tej sprawie. Przekonani są, że już pilotażowy program rozpoczęty na niedawnym, tajnym spotkaniu,  przyniesie wymierne korzyści w bardzo krótkim czasie. Nad programem czuwa i od lat finansuje go wpływowa MacArthur Foundation. Pomysł w skrócie polega na zastraszeniu osób odpowiedzialnych za eskalacje przemocy. Szefów grup przestępczych czyni się odpowiedzialnymi za swych podwładnych. Jeśli tego nie zrobią, muszą być przygotowani na przykre konsekwencje: od ciągłych mandatów,  niekończących się kontroli drogowych, czy częstszych spotkań z kuratorem, po dokładną kontrolę finansów i federalne oskarżenia związane z ich działalnością.

Problem w tym, że zarówno chicagowskie gangi jak i lokalni politycy zachowali się niezgodnie z przewidywaniami. Przestępcy uznali tajne spotkanie, na które zostali ściągnięci pod pozorem rozmowy z kuratorem (większość wyszła niedawno z więzień) za prześladowanie policji i bezprawne groźby pod swoim adresem. Politycy natomiast próbę wprowadzenia nowej strategii za słabość szefa policji i przyznanie się do bezsilności wobec ulicznych grup przestępczych i próbę negocjacji.

Współcześni szefowie gangów różnią się od tych sprzed lat. Spotkania zwołują za pomocą portali społecznościowych, korzystają z pomocy prawników i znają możliwości policji. Mimo, że związani są z groźnymi grupami przestępczymi nie kryją się z tym.

W czwartek o 10 rano zwołali konferencje prasową w centrum miasta. Media otrzymały odpowiednie powiadomienia, wszystko odbyło się podobnie jak podczas przedwyborczych wieców.

Kilkunastu czarnoskórych mężczyzn, otwarcie noszących symbole i kolory swych gangów oskarżyło władze Chicago o złe traktowanie grup ulicznych i nie okazywanie im szacunku:

„Wy mówicie o przemocy, narkotykach i broni, my mówimy, ze potrzebne nam są miejsca pracy, możliwości i kontrakty – przekonywał Reginald Akeem Berry Sr. który nazwał siebie byłym członkiem jednego z dużych gangów – Problem w tym, że spotykacie się i dajecie nam ultimatum zamiast alternatywy”.

Wszyscy uczestnicy tej nietypowej konferencji prasowej próbowali przekonać dziennikarzy, że są przeciwnikami przemocy i, że gangi nie są za nią odpowiedzialne. Władze miasta nazwano siedliskiem korupcji i nepotyzmu, a policję za zbyt często posługującą się przemocą. Tajne spotkanie na którym postawiono im ultimatum uznano za próbę bezprawnego zastraszania.

W odpowiedzi burmistrz Richard Daley powiedział, że każdy może wygłaszać swe opinie i jeszcze raz przypomniał, że w pełni popiera nową strategię podległej mu policji. Jej szef, Jody Weis, nie skomentował konferencji.

Wielu polityków, zwłaszcza aldermanów Chicago, już kilka dni temu, tuz po tajnym spotkaniu skrytykowało szefa CPD. Był to dla nich przejaw słabości i bezsilności. W sprawie zabrał głos gubernator Quinn mówiąc, że rozmowy nie są najlepszą strategią.

Jednak doświadczenia z innych miast przeczą tym opiniom. Jeśli Weis będzie w stanie wprowadzić nowy plan w życie, wbrew opinii publicznej, politykom i szefom gangów, może się okazać, że program jest skuteczny. W Nowym Jorku i Bostonie w ciągu 6 miesięcy od pierwszego spotkania policji z przywódcami grup przestępczych liczba śmiertelnych ofiar strzelanin obniżyła się o ponad 30% i ciągle obniża się. Lepiej wyglądają pozostałe statystyki, wzrosło zaufanie do policji, polepszyły się wskaźniki zadowolenia mieszkańców.

Autorzy strategii przyznają, że po jej wprowadzeniu w każdym mieście jest na ten temat głośno, zwłaszcza na ulicy i wśród członków gangów. Ważne, by nie ustąpić.

Jak będzie w Chicago, gdzie gangi organizują konferencje prasowe, a aldermani z powodów politycznych nie są zainteresowani sukcesami policji lub burmistrza? – Zobaczymy juz wkrótce.

RJ

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor