Wydawało się, że po ostatniej, niezbyt korzystnej dla miasta umowie na dzierżawę parkometrów przynajmniej przez chwilę nie będziemy słyszeli o kolejnych planach tego typu. Stało się inaczej - w czwartek burmistrz Daley powiedział, że Chicago byłoby zainteresowane przekazaniem kontroli nad organizacją imprez masowych w prywatne ręce.
Największą imprezą tego typu jest organizowane od 30 lat Taste of Chicago. To nie tylko tradycja, ale również ok. 12 milionów dochodu rocznie. Dlatego tym razem nie chodzi o typową dzierżawę, a raczej o zlecenie organizacji tej imprezy prywatnemu podwykonawcy. Podobno to spora różnica, gdyż miasto zachowałoby pełną kontrolę, utrzymałoby zyski na podobnym poziomie i pozbyło się ciężaru związanego z przygotowaniami.
Mieszkańcy Chicago, podobnie jak niektórzy lokalni politycy podchodzą do pomysłu sceptycznie. Nie ma się czemu dziwić. Dotychczasowe umowy tego typu okazywały się dla nas na dłuższą metę niezbyt korzystne.
Miliardy dolarów uzyskane z prywatyzacji autostrady Skyway, podziemnych parkingów w śródmieściu, czy parkometrów miały nam służyć przez wiele lat. W tej chwili na specjalnym koncie zostało zaledwie kilkanaście milionów, dzierżawy przynoszą zysk komu innemu, a umowy wygasają dopiero za kilkadziesiąt lat.
Odrzucając więc na razie podniesienie podatków miasto decyduje się na częściową lub pełną prywatyzację kolejnych dóbr w celu zbalansowania budżetu – stąd pomysł przekazania organizacji np. Taste of Chicago prywatnej spółce.
Chętni już są. Choćby rodzima JAM Productions. Nie wiadomo jednak dlaczego z jej usług nie korzystają do tej pory organizatorzy największych chicagowskich imprez masowych tylko zwracają się o pomoc do C-3 Presents z Texasu. Może jej usługi są zbyt kosztowne?
Miasto poszukuje wielu podwykonawców, którzy zachowując dotychczasowe zyski znacznie obniżyliby koszty. Tak ma być z programem pozyskiwania surowców wtórnych, opieką nad Animal Control, naprawą miejskich i policyjnych pojazdów. Lista jest długa.
RJ