„Zebraliśmy 215 tysięcy 571 podpisów! 15 września 2010 r. w samo południe przekazaliśmy podpisy Marszałkowi Sejmu RP. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy wsparli naszą akcję” – Jakub Płażyński
O dalszych losach inicjatywy obywatelskiej będziemy informować na bieżąco...”
Tę informację zamieściły polskie serwisy informacyjne za komunikatem ogłoszonym na stronach internetowych Komitetu Obywatelskiego „Powrót do Ojczyzny” - popierającego projekt ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego, deportowanych i zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Za nami błyskawiczna akcja zbierania podpisów dla poparcia zmian polskiej ustawy repatriacyjnej. (Szczegóły: Monitor, 9 września, str. 8) W Chicago mieliśmy tylko kilka dni na umożliwienie obywatelom polskim złożenia podpisu, który był wyrazem naszej solidarności z Polakami i potomkami Polaków w dalekim Kazachstanie i innych zapomnianych przez ludzi i Boga miejscach. To były bardzo długie dni, kończyły się późną nocą porządkowaniem list i zaczynały o świcie rozsyłaniem e-maili z apelami. Spontanicznie zorganizowane działania wywołały spontaniczną reakcję - w krótkim czasie zebraliśmy ok. dwóch tysięcy podpisów! Nie wszystkie głosy są ważne – gdzieś brakuje cyferki, gdzieś numeru - jak to zwykle bywa, ale to niewątpliwie sukces – wymierna liczba, która potwierdza, że jako społeczność możemy być bardzo skuteczni. Składanie podpisów, zwłaszcza po mszach, stało się okazją do spotkań ludzi starych i młodych, często z zupełnie odległych stron Polski, a także z odległych środowisk chicagowskich. Nieoczekiwanie powstała strefa konfrontacji, gorącej wymiany poglądów. Mnóstwo pytań, zdrowe, żywe dyskusje, choć trudno było powstrzymać emocje… Można było usłyszeć historie dramatyczne, bolesne, opowieści z dzieciństwa podawane często w pierwszej osobie, tragiczne historie rodzin, losy najbliższych. Podpisy składane drżącą ręką, łzy…
Inna była atmosfera w biurze akcji, w siedzibie Paderewski Symphony Orchestra – zwłaszcza późnym wieczorem. Przybywały osoby starsze, schorowane, czasem poruszające się z trudem, niektóre zmuszone jechać daleko. Spokój i poczucie zrozumienia skłaniały do wynurzeń nierzadko głęboko osobistych. Słuchaliśmy ich z zapartym tchem, wdzięczni za to że dzielą się z nami swoimi przeżyciami. Nabraliśmy przekonania, że nie jest to jeszcze odległa historia – to nadal bolesna rana w sercach wielu ludzi - nie zdoła jej uleczyć ani czas, ani żadna ustawa. Winniśmy im wdzięczność, miłość, troskliwość, zrozumienie, współczucie, opiekę na stare lata i pamięć ich świadectwa.
Losy dzieci, rodziców i dziadków rozgrywają się w obrębie pamięci jednego pokolenia. Gehenna w Kazachstanie trwa. Prześladowani za polskość i za religię katolicką przeżyli straszną męczarnię drogi na miejsce zsyłki, masowe wywózki do łagrów, masowe egzekujcje, komunizacje, rusyfikację, Dzisiaj żyją na marginesie obcej kultury, w ubogich wioseczkach, bez żadnych szans na poprawę. Patrzą w kierunku Polski z nadzieją na ocalenie. Oto słowa prof. Jana Zinkiewicza, przewodniczącego Związku Polaków w Kazachstanie wypowiedziane niedawno na konferencji prasowej w Paryżu: „Po rozpadzie ZSRR w 1991 roku, niezależny Kazachstan odziedziczył ruinę przemysłową, zniszczone rolnictwo, zamierające Morze Aralskie oraz poligon atomowy w Semipałatyńsku... Nic dziwnego, że katastrofalna sytuacja ekonomiczna spowodowała nędzę i bezrobocie, które boleśnie dotknęło środowisko polskie. Od uzyskania niepodległości z Kazachstanu wyemigrowało ok. 4 milionów osób: 2 miliony Rosjan; 1,1 milion Niemców; 89 tysięcy Żydów oraz 20 tysięcy Polaków, z tego tylko 4 tysiące powróciło do Ojczyzny. Pozostali w Kazachstanie Polacy, których ilość określa się na około 50 tysięcy, znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, nie tylko ekonomicznej.(…) Jedynym więc sensownym rozwiązaniem dla Polaków jest emigracja, a najlepiej powrót do Ojczyzny. Chodzi tu o 20 tysięcy osób pochodzenia polskiego, które chcą się repatriować. Reszta - ze względów rodzinnych - pozostanie na miejscu. Przyjazd takiej liczby rodaków nie pogorszyłby zasadniczo sytuacji bezrobocia w Polsce, a naprawiłby krzywdy, jakich doznali oni od wielu pokoleń
Fragment wykładu prof. J. Zinkiewicza w Polskiej Akademii Nauk w Paryżu:
„My, kazachstańscy Polacy, zostaliśmy postawieni przed dylematem: albo ponownie zmieniać swoją przynależność cywilizacyjną, albo opuścić ten kraj. W roku 1991 według statystyk w Kazachstanie było 69 tysięcy Polaków. Po trzynastu latach jest już tylko 48 tysięcy. Spośród 20 tysięcy, którzy opuścili Kazachstan, tylko ok. 4 tysięcy repatriowało się do Polski, reszta wyjechała do Rosji i innych krajów z europejską kulturą i systemem kształcenia dzieci i młodzieży. Pozostali Polacy widzą w Polsce swoją Ojczyznę i czekają na repatriację do Kraju. I w tym liczymy na waszą pomoc. Przeżyliśmy w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat przymusową ukrainizację, po zesłaniu do Kazachstanu - rusyfikację, a obecnie stanęliśmy przed alternatywą nowej, tym razem kazachskiej asymilacji.
To, o czym mówię, nie jest żadną teorią i nie jest jakimś urojonym niebezpieczeństwem. To realia, które na co dzień odczuwa każdy człowiek nie należący do rdzennej części mieszkańców Kazachstanu.”
Polecam Państwu stronę repatriacja.com.pl - myślę, że dla wielu z nas są to fakty nieznane. Pozdrawiam gorąco wszystkich, którzy wzięli udział w akcji „Powrót do Ojczyzny”.
Barbara Bilszta