Każdy polityk musi pokonać wiele przeszkód i trudności podczas kampanii wyborczej. Jednak starający się o reelekcję, obecny gubernator Pat Quinn, często sam je sobie stwarza.
Musi z tym skończyć, jeśli chce wygrać w listopadzie – mówią członkowie partii demokratycznej.
Nieudany program przedwczesnego zwalniania więźniów ze stanowych placówek penitencjarnych. Wysokie podwyżki płac dla pracowników swej administracji w czasie, gdy stan zmaga się z rekordowym deficytem budżetowym. Zwolnienie rządowego inspektora etyki w dniu, w którym pojawiły się podejrzenia wobec szefa jego personelu. Nieustanne domaganie się podwyżki podatków dochodowych mimo stanowczego sprzeciwu większości wyborców.
Wszystkie pomyłki Quinna wykorzystuje natychmiast jego przeciwnik, republikanin Bill Brady, który prowadzi już w ostatnich sondażach stosunkiem 37 do 32 procent.
Obecny gubernator nie widzi potrzeby zmiany strategii wyborczej, z czym nie zgadzają się inni politycy jego partii:
„Wygląda na to, że za każdym razem gdy Brady popełni jakiś błąd, my popełniamy dwa razy większy” – mówi Kent Goewey, przewodniczący demokratów w powiecie Pike, leżącym w zachodniej części stanu.
Na przykład Brady naraził się wyborcom sugerując obniżenie minimalnej stawki godzinowej w Illinois. Szybko o tym zapomniano, gdyż chwilę później prasa poinformowała o 20% podwyżkach w biurze Quinna w czasie, gdy nawoływał on do poświęceń i zaciskania pasa w związku z deficytem.
„Powinien wiedzieć, że nie robi się takich rzeczy w okresie przedwyborczym” – dodaje Kent Goewey.
Najnowszy sondaż wyborczy przeprowadzony na zlecenie Chicago Tribune oraz WGN-TV pokazuje, że tylko 28% wyborców popiera jego obecną politykę i sposób sprawowania urzędu. 37% gotowych jest oddać głos na Brady`ego, podczas gdy Quinna popiera tylko 32%, a 19% nie ma jeszcze wyrobionej opinii.
Większość demokratów uważa, że nie oznacza to jeszcze przegranej w listopadzie, ale musi on jak najszybciej zmienić taktykę, unikać pomyłek i zacząć prowadzić kampanię bardziej agresywnie.
Na razie Bill Brady zyskuje poparcie sprzeciwiając się ewentualnym podwyżkom podatków, obiecując ograniczenie stanowych wydatków i pomoc rodzinom w trudnej sytuacji finansowej. Poza tym cały czas, nie podając wprawdzie szczegółów, zapewnia, że zajmie się sprawą wysokiego bezrobocia.
Akurat hasła te nie są niczym nowym w świecie polityki. Swoje prowadzenie w sondażach zawdzięcza w dużym stopniu samemu Quinnowi, który dzięki serii potknięć w czasie sprawowania urzędu poważnie naraził się wyborcom.
Mówi o tym seria radiowych i telewizyjnych reklam republikańskiego kandydata, w których motywem przewodnim jest zdanie „Quinn miał szansę, teraz my mamy dość”.
Obecny gubernator zarzuca Brady`emu składanie pustych obietnic – takich jak uporządkowanie sytuacji finansowej stanu bez informowania w jaki sposób. Jest w tym trochę racji, gdyż Brady przyznał, iż nie poda żadnych szczegółów do czasu zwycięstwa w wyborach.
Niektórzy demokraci uważają dążenie do podniesienia podatków za przejaw politycznej odwagi ze strony Quinna. Wpływowy przewodniczący Izby Reprezentantów stanowych, Michael Madigan twierdzi, że gubernator przejął stanowisko w trudnym dla Illinois okresie i należy docenić jego wysiłki:
„Czy jest idealny? Nie. – pyta Madigan – Czy ja jestem? Też nie”.
Sam Quinn twierdzi, że nie zmieniłby żadnej ze swoich decyzji od czasu objęcia stanowiska gubernatora i przyznaje, że droga do zwycięstwa w listopadzie nie będzie łatwa.
„W życiu nie ma powtórek. Trzeba iść do przodu” – mówi.
Jednak wielu jego doradców przekonanych jest, iż budowany od lat wizerunek uczciwego polityka to za mało, by wygrać wybory, zwłaszcza po aferach korupcyjnych jego poprzednika – Blagojevicha.
Próbują przekonać go, że nieco wyjaśnień dotyczących własnych potknięć nie zaszkodziłoby mu, podobnie jak nieco więcej zdecydowania w kampanii przeciw Brady`emu. Przyznają też, że na ewentualne zwycięstwo będzie musiał bardzo ciężko i mądrze pracować do ostatniej minuty wyborów.
RJ