Wraz z rezygnacją z najwyższego urzędu w mieście, Richard Daley będzie musiał pogodzić się z utratą wielu przysługujących mu przywilejów. Chicagowscy dziennikarze przepytali byłych, zajmujących wysokie stanowiska polityków na jakie zmiany w codziennym życiu powinien być on przygotowany.
Skąd wiesz, że już nie jesteś gubernatorem?
„Stąd, że po zajęciu tylnego siedzenia w samochodzie pojazd nie rusza – wyjaśnia z uśmiechem były gubernator Illinois, Jim Edgar – Albo kiedy uderzasz nosem w drzwi, których nikt przed tobą nie otworzył”.
Gdy w maju przyszłego roku dobiegnie końca ostatnia kadencja obecnego burmistrza, będzie musiał pogodzić się nie tylko z utratą przysługującego mu kierowcy i służbowego samochodu, ale z wieloma drobnymi, na co dzień niedocenianymi, ułatwiającymi życie przywilejami.
Wiele osób zastanawia się, ile lat upłynęło od czasu, gdy sam musiał otworzyć sobie drzwi, albo gdy osobiście prowadził samochód. Sprawdzono – prawo jazdy ma, choć jego ważność upływa w 2011 r. więc chyba będzie musiał pofatygować się do biura sekretarza stanu.
Były burmistrz Nowego Jorku, Edward Koch, uprzedza, że po tak długim okresie na stanowisku trzeba się powoli przyzwyczajać do normalnego życia. Podczas własnych trzech kadencji Koch ani razu sam nie załatwiał żadnej sprawy urzędowej, ani nie zajmował się domem.
„Nie robiłem zakupów spożywczych przez 12 lat. Więc po przejściu na emeryturę pojechałem do wielkiego sklepu – wspomina były burmistrz NY – Wszyscy byli bardzo mili i często słyszałem, ze byłem dobrym burmistrzem, a teraz jestem dobrym sąsiadem. Wyjątek stanowił młody mężczyzna na rowerze, który krzyknął, że byłem „okropnym burmistrzem”. Nie zastanawiając się odkrzyknąłem „F...you!” i od razu poczułem się wolny. Facet odjechał, a pozostałe w sklepie osoby biły brawo”.
Pozytywną stroną odejścia z urzędu jest to, że nikt nie ma okazji by cię do tego zmusić – twierdzi Jim Edgar. Ku wielkiemu zaskoczeniu wyborców sam zrezygnował po dwóch kadencjach. Gdy przechodził na polityczną emeryturę nie musiał się już martwić protestami w więzieniach, skorumpowanymi podwładnymi psującymi jego wizerunek, czy młodymi dziennikarzami przekręcającymi jego słowa. Odszedł ostatniego dnia drugiej kadencji, wsiadł z żona i dwoma psami na pokład samolotu i udał się na długie wakacje do Arizony.
„Nie musiałem się nawet martwić, do kogo ten samolot należał – mówi Edgar – Znów byłem zwykłym obywatelem”.
Były republikański gubernator wspomina, że po jakimś czasie zaczyna jednak brakować pewnych rzeczy.
„Takich jak stanie w kolejkach. Przez 18 lat w nich nie stałem” – mówi Edgar – Jednak w nocy śpisz lepiej”.
Poprzednik Edgara na najwyższym stanowisku w Illinois, gubernator James Thompson, zrezygnował po 14 latach. Razem z żoną natychmiast wyjechał do prywatnej rezydencji ówczesnego prezydenta Meksyku, a następnie odwiedził San Francisco.
„Przez ostatni rok jeździłem po całym stanie, w ramach tzw. podróży pożegnalnej – wspomina Thompson – Pogodziłem się z odejściem. Obyło się bez łez. Jedyna rzeczą jakiej mi długo brakowało był służbowy helikopter. Burmistrz Chicago nie musi się jednak tym martwić”.
Były gubernator przekonany jest, że Richard Daley nie będzie miał problemów z przystosowaniem się do zwykłego życia.
„Zajmie się czymś i zmiana będzie łatwa do zaakceptowania – twierdzi James Thompson – Osiągnął już bardzo dużo, więc musi tylko znaleźć dla siebie zajęcie, które będzie dawało mu poczucie tworzenia czegoś. Będzie miał też więcej czasu dla rodziny, co jest bardzo ważne”.
Ostatnie rady byłych polityków dla Richarda Daley?
„Ciesz się tym, co pozostało. Kosztuj każdy moment, bo to się już nie powtórzy” – mówi Jim Edgar, a były burmistrz Nowego Jorku, Ed Koch dodaje: „Nigdy nie spoglądaj do tyłu”.
na podst. Chicago Sun-Times, RJ