Powstanie Instytutu Gallupa w 1935 r. zmieniło świat, a przede wszystkim sposoby wpływania na ludzi. Teoretycznie bada się w nim i podobnych mu instytucjach opinię publiczną, w rzeczywistości dostarcza się amunicji politykom, grupom wpływów oraz milionom firm promocyjnych. Kiedyś nie wierzyłem zbytnio w statystyki i badania opinii publicznej. Wydawało mi się, że przy kilkudziesięciu milionach mieszkańców jakiegoś kraju bazowanie na opinii kilkuset lub kilku tysięcy wybranych osób nie może przynosić efektów. Potem poznałem skomplikowane wzory jakimi kierują się w wyborze tej „reprezentatywnej” grupy naukowcy i zmieniłem zdanie. Opracowane przez Gallupa i udoskonalone w późniejszych latach metody badań należy podziwiać. Oczywiście nie każda zajmująca się tym instytucja, czy firma zasługuje na takie uznanie, dlatego osobiście wierzę wynikom zaledwie kilku z nich.
W 2009 r. Instytut Gallupa przeprowadził badanie na temat religijności różnych narodów świata. Ponieważ było to pierwsze globalne badanie tego typu wyniki zaskoczyły wiele osób. Okazało się, że pięć najmniej religijnych narodów świata mieszka na Starym Kontynencie. To Estończycy, Szwedzi, Duńczycy, Norwegowie i Czesi. Zaledwie kilkanaście proc. mieszkańców tych krajów przyznało się, że religia odgrywa w ich życiu ważną rolę. Nieco lepszy wynik, ale wciąż poniżej 30 proc. uzyskały Francja i Białoruś.
Także większość pozostałych krajów Europy ulokowała się w tym badaniu daleko poniżej światowej średniej, która wyniosłą 82 proc. Najbardziej religijni okazali się na kontynencie Rumuni, z których 78 proc. przyznało, że religia jest ważna w ich życiu, a następnie Polacy, Włosi i Portugalczycy – wszyscy po 72 proc.
Jesli chodzi o resztę świata, to okazało się, że najmniej religijni są Japończycy i Rosjanie, odpowiednio 25 i 30 proc. wskazań. Po przeciwnej znalazły się bardziej egzotyczne kraje. Wszyscy Egipcjanie, pełne 100 proc. przyznało, że religia jest dla nich ważna, niewiele gorzej było w Bangladeszu, Sri Lance, Indonezji i kilku biednych krajach Afryki.
W badaniu tym, przeprowadzonym przypomnę już ponad rok temu, wyraźnie widać było różnicę pomiędzy krajami biedniejszymi i wysoko rozwiniętymi. Mieszkańcy tych pierwszych generalnie wykazywali większe zainteresowanie religią i częściej przyznawali,że jest ważna w ich życiu.
Pewną zagadką dla ankieterów okazały się Stany Zjednoczone. Wysoko rozwinięty kraj i ponad 70% mieszkańców, dla których religia jest bardzo ważna w życiu. Różnice, i to spore, pojawiły się, gdy dokładnie prześwietlono poszczególne stany. Wówczas okazało się, że jednak metody badawcze wprowadzone przez George`a Gallupa prawie 100 lat temu sprawdzają się. Na przykład w uznawanym za cywilizowany stanie Vermont wynik wyniósł 45 proc. podczas gdy w słabo rozwiniętym stanie Mississippi aż 85 proc.
Autorzy badania napisali wówczas we wnioskach, że obserwacje poczynione w USA były fascynujące: „Niektóre stany można porównać do muzułmańskich krajów Bliskiego Wschodu i plemiennych społeczeństw południa Afryki, a inne do relatywnie świeckich narodów Europy i rozwiniętej wschodniej Azji". Tyle informacji sprzed roku...
Tydzień temu ukazały się kolejne badania. Inna, wzorująca się na modelu Gallupa instytucja amerykańska - Pew Research Center – postanowiła sprawdzić poziom religijnej wiedzy osób zamieszkujących ten kraj. Wyniki były równie zaskakujące, dla niektórych wręcz szokujące. Wyglada na to, że Amerykanie, zaliczani do najbardziej religijnych narodów na świecie, najmniej posiadają wiedzy na temat wyznawanych przez siebie religii.
Okazało się, że najwięcej poprawnych odpowiedzi na pytania związane z religią podali ateiści i agnostycy – średnio 21 na 32 zadane. Tuż za nimi uplasowali się Żydzi (20.5), Mormoni(20.3) i Protestanci(16). Katolicy uzyskali najniższy wynik – 14.3 poprawnych odpowiedzi na 32 zadane pytania dotyczące religii, które dotyczyły na przykład miejsca narodzin Jezusa, wyznania Matki Teresy, religii dominujacej w Indonezji i czy Dalaj Lama jest Buddystą.
Rozumiem, że można nie wiedzieć czegoś na temat nieznanej sobie religii, ale we własnej powninniśmy się orientować. Okazało się jednak, że aż 53% Protestantów nie wiedziało, że Marcin Luter zapoczątkował ruch protestancki, a 45% Katolików nie potrafiło wytłumaczyć znaczenia wina i chleba w sakramencie Eucharystii.
Sam z ciekawości wypełniłem w Internecie skróconą wersję ankiety przygotowanej przez Pew Research Center, by poznać stan swej wiedzy religijnej. Mógłym skłamać, ale tego nie zrobię. Nie udało mi się uzyskać rekordowego wyniku, uplasowałem się nieco powyżej średniej. Na 15 wybranych z testu pytań znałem 12 poprawnych odpowiedzi.
Wracam do samego badania i wspomnianych wcześniej danych. Podobnie jak wielu innych, zaskoczony byłem wynikiem osób niewyznających lub odrzucających jakąkolwiek religię, choć niektórzy twierdzą, że taka postawa też wymaga wiary. Może się to wydawać dziwne i fascynujące, że najmniej na temat własnej religii i wyznań innych wiedzą osoby wierzące. Teoretycznie najniższy wynik powinni byli uzyskać ateiści i agnostycy. Było odwrotnie.
Wygląda na to, że wiekszość z nas kończy edukację religijną na wczesnym etapie swego życia. Nie rozmawiamy na te tematy, chyba, że w odniesieniu do polityki i powiązaniach z nią. Nie uczestniczymy w dyskusjach, nie czytamy na jej temat. W świecie, w którym zaczyna dominować Internet polegamy na niesprawdzonych, często przypadkowo lub świadomie wprowadzających w błąd informacjach. Dlatego później brakuje nam w rozmowach argumentów i odwagi, by bronić swych przekonań i... nie chodzi tu wyłącznie o religię. Miłego weekendu.