----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 października 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Na poprawę sytuacji imigrantów w USA, zwłaszcza nielegalnych, nie ma na razie szans. Na jakąkolwiek reformę imigracyjną, która rozwiązałaby problemy rozdzielanych rodzin też. Legalizacja pobytu setek tysięcy płacących podatki, nie popadających w konflikt z prawem, ale jednocześnie nie mających odpowiednich dokumentów pobytowych – raczej nie wchodzi w grę.

Wypadałoby teraz wytłumaczyć skąd takie przekonanie, choć niewiele rzeczy sprawiłoby mi większą radość, niż fakt wyciągnięcia błędnych wniosków z poczynionych w ostatnich latach obserwacji. Na razie nic na to jednak nie wskazuje...

Zbliżają się wybory. Niezmiernie ważne, bo mogące zadecydować o przyszłej strategii ekonomicznej tego kraju. Tak naprawdę nikt z nas nie wie, która recepta okaże sie lepsza, możemy jedynie kierować się własnymi przekonaniami i wiarą w popieranych przez siebie polityków. Zanim nowo wybrani legislatorzy i ich utrzymujący się od lat na stanowiskach starsi koledzy przystąpią do pracy, sytuacja nie zmieni się zbytnio. Kraj w dalszym ciągu balansował będzie nad przepaścią, bezrobocie utrzymywać się będzie na wysokim poziomie, rynek nieruchomości nie poprawi się, ceny nie spadną, zarobki nie wzrosną. W momencie wykorzystania wszystkich oszczędności, po maksymalnym okrojeniu budżetów domowych i ograniczeniu wydatków rosnącej liczbie osób będzie coraz trudniej prowadzić dotychczasowy, wygodny tryb życia. W takich sytuacjach zwykle poszukuje się winnych.

W czasie trwającej właśnie kampanii wyborczej politycy chętnie wykorzystują nasze lęki, wręcz podsycają je. Nieprzypadkowo obydwie partie coraz częściej umieszczają w swych negatywnych reklamach ostrzeżenia przed rosnącą potęgą Chin, zagranicznym finansowaniem amerykańskich polityków, biznesowymi zależnościami wobec obcych firm, odpływem miejsc pracy. W podobny sposób wykorzystują imigrantów, którzy nie od dziś winni są wszystkim problemom tego kraju.

W początkowym etapie kampanii tylko republikanie przyjmowali postawę antyimigracyjną, natomiast demokraci doszukiwali się powiązań swych przeciwników z kapitałem zagranicznym. W tej chwili jadą niemal równo. Gdybyśmy nie znali przynależności partyjnej poszczególnych kandydatów, w wielu przypadkach trudno  byłoby ją określić na podstawie wypowiadanych słów i prezentowanych reklam wyborczych. Słabnąca pozycja USA na arenie międzynarodowej, recesja, wysokie bezrobocie – w oczach wielu wyborców jest wynikiem wpływu wielkich międzynarodowych korporacji i obcych rządów na establishment polityczny tego kraju. Niewiele w tym prawdy, ale badania opinii publicznej pokazują, że taka negatywna kampania działa. Jest to też wina kilkunastu milionów nielegalnych imigrantów, chociaż podobne antypatie prezentowane są w stosunku do wszystkich posługujących się akcentem mieszkańców.

Na początku, a więc jeszcze w ubiegłym roku, antyimigracyjne nastroje prezentowały niewielkie grupy w niektórych rejonach. Później mieliśmy Arizonę i temat rozwinął się w ogólnonarodową dyskusję. Podchwycili go politycy jednej partii poszukując wsparcia wśród wyborców, a gdy okazało się, że wynikiem tej dyskusji jest rosnąca liczba niezadowolonych do ataku przystąpili pozostali. Wciąż mamy w Kongresie kilku polityków bezskutecznie wnoszących propozycje kolejnych ustaw, ale przeciw sobie mają większość już nie tylko bojących się o swe pozycje legislatorów, ale ponad połowę kraju. Nie wiadomo kiedy zaczęliśmy rozmawiać o odmowie obywatelstwa urodzonym tu dzieciom, dowiedzieliśmy się, że w ostatnim roku dokonano rekordowej liczby deportacji, a przyśpieszone procesy takich osób świadczą o przygotowaniach do jeszcze większej akcji. Na budowę muru na południowej granicy przeznaczane są niespotykane dotąd środki, a kandydaci głoszący antyimigracyjne hasła spokojnie wypatrują dnia wyborów.

Jeszcze 20 lat temu życie nielegalnego imigranta w USA poza niemożnością głosowania i wyjechania na zagraniczne wakacje niewiele różniło się od obywatela. 10 lat temu pojawiły się problemy z przedłużeniem podstawowych dokumentów tożsamości, 8 lat wstecz ze znalezieniem pracy, 5 lat temu nasiliło się ryzyko zatrzymania przez służby imigracyjne, a od dwóch lat nielegalni imigranci boją się każdego munduru, odwiedzin w biurach miejskich, niektórzy wręcz wyjścia z domu i posługiwania się publicznie niedoskonałym angielskim. Nie wszędzie tak jest, Illinois do tej pory trzyma się dzielnie, choć może się to zmienić w każdej chwili.

Atmosfera nie sprzyja imigrantom. Pisząc to zdaję sobie sprawę, że nie odkrywam niczego nowego. Jest jednak gorzej, niż wygląda to na pierwszy rzut oka. Większość polityków, a od nich wszystko zależy, nie podejmie jakichkolwiek działań na rzecz imigrantów. W obecnych czasach mogłoby się to równać śmierci politycznej. Działacze, nawet najbardziej wpływowi, wiele nie zdziałają. Organizacje pro-imigracyjne nie mają swych lobbystów, bo nikomu to się nie opłaca. Wciąż słyszymy z różnych ust hasła popierające nielegalnych mieszkańców i obietnicę rozwiązania ich problemów. Nie liczmy jednak, że cos z tego wyjdzie. Chodzi o głosy środowisk popierających ewentualne zmiany, legalnych rodzin i poparcie organizacji. Po wyborze ich realizacja oznaczałaby podcinanie gałęzi, na której się siedzi. Na szczęście dla imigrantów wyrażenie przez polityka słów sympatii jeszcze nie oznacza utraty pozostałych głosów, ale to też powoli się zmienia.

Dla większości wyborców zagrożeniem znikającego dobrobytu są rosnące w siłę kraje azjatyckie, bliskowschodnie oraz przebywający tu bez pozwolenia obcokrajowcy. Szansę upatruję w poprawie sytuacji ekonomicznej. Gdy obywatelom żyje się dostatnio nie mają powodów, by szukać winnych. Są wręcz dla osób znajdujących się w gorszym położeniu bardzo pomocni. Obym się mylił, ale pomoc dla nieudokumentowanych imigrantów i rozdzielanych rodzin nadejdzie dopiero wraz poprawą gospodarczą. Musi to być jednak wyraźna, znacząca poprawa, a na taką poczekamy jeszcze chwilę. Dłuższą chwilę.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak

rafal@infolinia.com

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor