----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 października 2010

Udostępnij znajomym:

Wola człowieka jest jedynym obszarem danej nam rzeczywistości, w którym przypuszczenie dobra nie jest próżne. Oczywiście możemy także domniemywać zło i nawet to robimy. Jedno przecież jest nieodłączne od możliwości drugiego, dlatego widzimy tragiczność, dlatego słyszymy: „jeśli chcesz, możesz…”

To wtrąca mnie „na drogę” radykalnej przemiany wewnętrznej: metanoi, konwersji, nawrócenia czy jak ją tam trzeba nazwać. Nie wiemy dokładnie, dokąd nas ta droga doprowadzi. Przeczuwamy cel ogólnie. Wiemy, że istnieje przepaść między człowiekiem, który zabija spotkane życie, a człowiekiem, który je pielęgnuje. Pielęgnować znaczy: pozwolić być. W formule tej Gabriel Marcel dojrzał metafizykę bytu ludzkiego. Człowiek jest tym, kto może „pozwolić być”.

Jak to się dzieje, że człowiek „pozwala być”?

Spotkanie jest chwilą, w której osiągamy żywą naoczność tragiczności cudzej, a pośrednio i własnej (tę sprawę obecnie pomijamy).

Z łona fenomenu tragiczności wyłania się wezwanie:

„jeśli chcesz, możesz pozwolić być”. Chodzi o to, by nie dobijać żadnym słowem, żadnym czynem, ani ucieczką, ani zuchwałością, by nagiąć istnienie ku przeczuwanej dobroci, a dobroć ku istnieniu, ku trwaniu.

Uczynki mogą być różne:

Obwiązanie rany, udzielenie dobrej rady, podanie chleba i wody. Każdy z tych uczynków wyłoni się jednak z wnętrza horyzontu poświęcenia, który otwarł się we mnie. Na widok tragedii otwiera się możliwość jakiegoś poświęcenia – czym ono jest?

Jest dopuszczeniem do głosu mojej własnej dobrej woli – mojej woli dobra dla drugiego. Akt poświęcenia jest szczytowym przeżyciem aksjologicznym, do jakiego jest zdolny człowiek.

Ten tylko, kto doświadczył spotkania, może mówić, że doświadczył źródłowo jakiegoś konkretnego dobra i zła, jakiejś tragiczności, jakiejś wolności oraz głosu imperatywu kategorycznego, który od drugiego doszedł ku niemu.

Tylko ten, kto spotkał drugiego może szczerze poświęcić siebie. Poza spotkaniem wszystkie wymienione wyżej pojęcia są wyprane z doświadczenia.

Doświadczenie aksjologiczne ciąży ku jakiemuś poświęceniu. Jakiemu?

Tego także nie wiemy. Kluczem do aksjologii jest spotkanie z drugim. Dopiero dzięki spotkaniu widzimy ludzi na scenie życia zorganizowanej w hierarchię, preferujemy i rozumiemy preferencje innych. Pozwalamy być, a inni pozwalają nam być. Dopiero dzięki spotkaniu możemy mieć otwartą drogę ku Bogu. Pisze Emmanuel Levinas:

„wymiar boskości otwiera się poczynając od ludzkiej twarzy (…) Bóg wznosi się ku swej najwyższej obecności odpowiednio do sprawiedliwości, jaką oddajemy ludziom”.

W tym punkcie konieczne jest pewne wyjaśnienie. 

Klasycznym tekstem aksjologicznym, przekazanym nam przez filozoficzną tradycję (pomijam tutaj teksty typowo religijne), jest opis człowieka w jaskini z Państwa Platona. Ludzie przykuci łańcuchem do skały oglądają na ścianie cienie prawdziwej rzeczywistości, która skrywa się gdzieś poza nimi. Platon nie mówi o wartościach przedmiotowych ani o przedmiotach wartościowych, a jednak jego opis ma głęboko aksjologiczny charakter, a doświadczenie aksjologiczne jest w tym ujęciu czymś nad wyraz prostym i zarazem nad niczym innym nie nadbudowanym. Przeciwnie – wszystkie inne doświadczenia są w jakiś sposób nadbudową tego doświadczenia. Cóż nam odsłania to doświadczenie?

Pokazuje nam ono fakt, że świat w którym żyjemy nie jest takim światem, jakim może i powinien być.

Zbyszek Kruczalak

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor