Cały kraj, włączając w to stan Illinois żyje zbliżającymi się listopadowymi wyborami. Dla mieszkańców Chicago równie ważne, a dla niektórych nawet ważniejsze, są zaplanowane na luty przyszłego roku wybory na stanowisko burmistrza. Ich zwycięzca będzie miał bezpośredni wpływ na jakość życia mieszkańców Chicago oraz pozycję miasta w świecie.
Szeryf powiatu Cook zrezygnował z kandydowania na urząd burmistrza. Swą decyzję ogłosił w środę na specjalnie w tym celu zwołanej konferencji prasowej. Zaskoczyła ona wiele osób, gdyż Dart uznawany był za liczącego się w wyścigu kandydata, jedynego, który w tej chwili mógłby zagrozić pozycji Rahma Emanuela. Od razu pojawiło się pytanie – czy Emanuel wykorzysta tę zmianę i czy w jakikolwiek sposób decyzja Dart`a przybliża go do wygranej?
Poinformowano nas, że oficjalną przyczyną rezygnacji była sytuacja rodzinna. Szeryf obawia się, że ewentualne zwycięstwo ograniczyłoby jego kontakty z żoną i piątką dzieci, które są w jego życiu najważniejsze. Dart przekonywał na konferencji, że nie chce być złym ojcem, który poświęca więcej czasu sprawom zawodowym, niż najbliższej rodzinie. Zapowiedział ubieganie się o wyższe urzędy w przyszłości, gdy jego dzieci (obecnie od 1 do 9 lat) będą nieco starsze.
Nieoficjalnie mówi się, że Tom Dart nie będąc pewnym wygranej – w sondażach wciąż utrzymywał się daleko za Emanuelem – postanowił skupić się na wcześniejszych, listopadowych wyborach, w których stara się o reelekcję na obecnie zajmowane stanowisko szeryfa powiatu Cook. Niektórzy radni Chicago podejrzewają też, że wpływowi demokraci przekonali go do wycofania się z wyścigu w zamian za inne korzyści. Sam Dart wyśmiał tę plotkę mówiąc, że żaden inny kandydat niczego mu nie zaoferował. Nie wszystkich jednak przekonał:
„W Chicago wszystko jest możliwe” – twierdzi alderman Ed Smith reprezentujący 28 okręg miejski. A jego kolega z rady miasta, Alderman Walter Burnett (27 okręg) dodaje:
„Kandydaci od czasu do czasu ze sobą rozmawiają próbując przekonać przeciwnika do rezygnacji z wyścigu. Kto wie? Może Tom ma już inne plany”.
Niezależnie od motywów kierujących szeryfem sytuacja na miejskiej scenie politycznej zmieniła się nieco. Jeśli wierzyć sondażom, to po rezygnacji Dart`a Rahm Emanuel nie jest już przez nikogo zagrożony. Ma największe poparcie wyborców i, co równie ważne, sponsorów. Do tej pory uzbierał już na swym koncie wyborczym prawie 5 mln. dolarów – znacznie więcej, niż jakikolwiek inny kandydat na ten urząd. Panuje również przekonanie, że Tom Dart wycofując się z wyścigu oddał mu większość swych głosów.
Szeryf nie jest przekonany, że pomógł byłemu szefowi personelu w Białym Domu:
„Czy biorę udział w wyborach, czy nie – nikomu nie pomagam w koronacji. Nie wierzę, że komukolwiek przecieram szlak” – mówił Dart w rozmowie z dziennikarzami.
Emanuel ma podobne zdanie mówiąc: „Nikt nie decyduje o wygranej z wyjątkiem wyborców”. Dodaje jednak po chwili: „Kiedy ktoś taki jak Tom Dart rezygnuje ma to wpływ na wybory, zmienia ich dynamikę”.
Rahm Emanuel niewątpliwie skorzysta na decyzji szeryfa Cook County, chyba, że w ostatniej chwili pojawi się inny, wpływowy i mający poparcie kandydat. Taką osobą może być Lisa Madigan, obecnie prokurator stanu Illinois. Wprawdzie nie potwierdziła chęci starania się o urząd burmistrza Chicago, to nigdy też nie zaprzeczyła pogłoskom jakoby miała to uczynić.
Na razie ubiega się o reelekcję 2 listopada, co będzie potem, nie wiadomo. Może się zdecydować w obliczu rezygnacji Dart`a, ale również pod wpływem prominentnych działaczy demokratycznych, którzy założyli ruch społeczny o nazwie „Stop Rahm”. Emanuel jest dla nich uosobieniem burmistrza Daley. Młodszy, o podobnych poglądach, mający więcej energii i również dyktatorskie zapędy. Chcą go powstrzymać przed objęciem najwyższej funkcji w mieście i ograniczeniem ich wpływów.
Lisa Madigan wiecznie nie będzie sprawować funkcji prokuratora stanowego, ma znacznie większy apetyt. Na jej decyzje będzie niewątpliwie miał też wpływ wynik najbliższych wyborów gubernatorskich. Obserwatorzy sceny politycznej przewidują, że w razie zwycięstwa republikanina, Billa Brady, rozpocznie 4 letnia kampanie na to stanowisko. Gdyby wygrał demokrata, Pat Quinn, fotel burmistrza może okazać się dla niej bardzo interesujący.
To wszystko jednak spekulacje i nie potwierdzone na razie niczym hipotezy. Zakładając, że żaden znaczący kandydat już się w Chicago nie pojawi, Emanuel praktycznie ma zwycięstwo w kieszeni. Największym zagrożeniem są na razie niektórzy aldermani, w tym bardzo wpływowy Ed Burke, który podobno próbował wykorzystać nieobecność Emanuela w Chicago i brak adresu zamieszkania w niedopuszczeniu go do wyborów.
Burke, szef miejskiej komisji finansów wciąż namawiany jest przez wielu kolegów do samodzielnego startu i przejęcia władzy w Chicago choćby na jedną kadencję. Biorąc pod uwagę jego kontakty, wpływy i 6 mln. na koncie wyborczym miałby spore szanse.
W środę Ed Burke wyciągnał jednak dłoń do Rahma Emanuela. Dał znak, że gotów jest do rozmów i ewentualnego poparcia jego kandydatury. Nie wiadomo na razie, w zamian za co. W 1989 r. Burke wycofał się z wyborów na stanowisko burmistrza i poparł Richarda Daley. Tym samym utrzymał swą pozycję w komitecie finansowym przez kolejne dwadzieścia lat. Być może tego samego będzie oczekiwał od jego następcy.
Po środowych wydarzeniach – rezygnacji Toma Dart`a i geście Edwarda Burke – jeden z wpływowych działaczy chicagowskich stwierdził, że przewidziana dogrywka w wyborach na stanowisko burmistrza może okazać się niepotrzebna:
„Rahm może wygrać już w lutym, drugiej tury może nie być”.
Według prawa wyborczego zwycięża kandydat, który otrzyma ponad 50% poparcia. Jeśli żadnemu się to nie uda za pierwszym razem to w drugiej turze, zaplanowanej na kwiecień, zmierzy się dwóch kandydatów z najwyższym wynikiem wyborczym.
RJ