Z jednym gubernatorem w więzieniu, drugim oczekującym na wyrok i historią korupcji w najwyższych kręgach stanowej władzy wyborcy w Illinois przyznali sobie w referendum prawo odwoływania wybieranych na najwyższe stanowisko osób.
Wprawdzie jeszcze przez co najmniej miesiąc nie poznamy oficjalnego zwycięzcy niedawnych wyborów gubernatorskich, ale już wiemy, że w razie czego możemy go odwołać.
Nie będzie to jednak zbyt proste.
Przede wszystkim wyborcy muszą uzyskać poparcie co najmniej 30 legislatorów – minimum 20 zasiadających w Izbie Reprezentantów i przynajmniej 10 senatorów stanowych. Nie więcej, niż połowa z nich może reprezentować jedną partię.
Następnie należy zebrać setki tysięcy podpisów zarejestrowanych wyborców na petycji w sprawie zorganizowania dodatkowych wyborów, których celem miałoby być odwołanie urzędującego gubernatora. W praktyce chodziłoby o co najmniej 100 tysięcy podpisów z minimum 25 powiatów Illinois.
Dopiero wtedy organizowane byłoby głosowanie, w którym decydowałaby większość głosów. Gdyby doszło do odwołania gubernatora jego miejsce zajmowałby wicegubernator sprawujący władzę do czasy kolejnych wyborów. Nowe prawo dotyczy wyłącznie stanowiska gubernatora i nie może być zastosowane wobec innych wybieralnych polityków w naszym stanie.
RJ