----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

18 listopada 2010

Udostępnij znajomym:

Policja i straż pożarna utrzymywane są z nakładanych na nas podatków. Nie można więc powiedzieć, że nic nie kosztuje, można jednak wyciągnąć wniosek, iż w razie konieczności pomoc ta jest już opłacona. Okazuje się, że nie zawsze i nie wszędzie.

Coraz więcej miasteczek wymaga dodatkowej opłaty za asystę straży pożarnej podczas wypadku drogowego, ugaszenia pożaru i innych, wykonywanych przez tę formację czynności. Dla mieszkańców jest to forma podwójnego opodatkowania, dla straży pożarnej sposób na przetrwanie.

Jadący niewielkim skuterem Cary Feldman został potrącony przez samochód na skrzyżowaniu w Chicago Heights. Ktoś zadzwonił po pomoc i w ciągu kilku minut na miejscu pojawiła się karetka oraz wóz straży pożarnej. Obrażenia Feldmana były niewielkie, więc mężczyzna nie zdecydował się na podróż do pobliskiego szpitala.

Kilka miesięcy później otrzymał pocztą rachunek od lokalnej straży pożarnej i nakaz zapłacenia $200 za udział ich samochodu w akcji ratowniczej.

“Nic nie zrobili. Przyjechali i nawet nie zatrzymując się ocenili sytuację po czym odjechali do bazy. Nie było najmniejszego powodu, by w ogóle przyjeżdżali” – mówi Feldman.

Straż pożarna nazywa taki rachunek „podatkiem od wypadku” lub „opłatą użytkową”. Ich wysokość zależy od miasteczka, których coraz więcej je wprowadza. W Chicago na razie nie obowiązuje, choć według stowarzyszenia Illinois Fire Service Organizations pobierana jest w co najmniej 109 miejscach na bliskich i dalszych przedmieściach.

 Rezydenci danej okolicy zwykle płacą mniej lub w ogóle. Opłaty dotyczą głównie  kierowców posiadających inny adres zamieszkania. Na przykład w miejscowości Hillside przybycie straży pożarnej w miejsce wypadku kosztuje aż $350, w Westchester $250, we Flossmore $150. Kilka miast zastanawia się nad wprowadzeniem takich opłat, np. Berwyn.

Przeciwnikami “podatku od wypadku” są nie tylko kierowcy, ale również większość firm ubezpieczeniowych.

„To niewłaściwy sposób rozwiązywania problemu narosłego w związku z ograniczeniami funduszy – mówi Bob Passmore reprezentujący Property Casualty Insurers Association of America, organizację skupiającą ponad 1,000 kompanii ubezpieczeniowych walczących z lokalnymi opłatami tego typu – Ludzie traktują to jak podwójne opodatkowanie. Wierzą, że zapłacili już za usługi tego typu w ramach obowiązkowych, lokalnych podatków”.

Prawo stanowe wymaga, by w miejscu wypadku drogowego pojawił sie obok karetki pogotowia wóz strażacki. Jednak stanowe prawo mówi też o obowiązkowej wymianie takich usług - mieszkaniec jednego rejonu, gdzie płaci na utrzymanie straży, może oczekiwać darmowej pomocy straży biorąc udział w wypadku w innym rejonie stanu.

Cary Feldman zapłacił w końcu rachunek na $200, ale nie zgadza się z takim rozwiązaniem, zwłaszcza w swoim przypadku.

„Nie byli potrzebni. Nic nie zrobili. Wyglądało to jak forma wymuszenia pieniędzy” – dodaje mężczyzna.

Podobne opłaty wprowadzane są coraz częściej. Teoretycznie pomoc taka jest już opłacona w formie podatków, ale prawo wyraźnie nie zabrania wprowadzania dodatkowych opłat. Niestety, są one coraz wyższe i coraz częściej dotyczą każdej formy pomocy udzielanej przez lokalną straż pożarną, włączając w to gaszenie pożarów budynków.

RJ

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor