Publikujemy kolejny fragment wykładów ks. prof. Józefa Tischnera z cyklu „Wybrane problemy filozofii człowieka”.
Myślenie na poziomie aksjologicznym, myślenie preferujące prawdę przed ułudą prawdy nazywa się najczęściej po prostu szukaniem. Myślenie jako szukanie jest przeniknięte szczególną odmianą męstwa (myślenie odważne jako przeciwieństwo tchórzliwej bezmyślności), które hamuje odruchy ucieczek od problemów oraz próby zuchwałej agresji na obcą tragiczność.
Wiąże się ono również ściśle z nadzieją. Myśląc, mamy nadzieję, że mimo wszystko coś kiedyś wymyślimy, lub przynajmniej coś przemyślimy. Dlatego myślenie aksjologiczne jest również myśleniem projekcyjnym: zawiera w sobie dążność do wykrycia projektu rozwiązania problemu tragiczności. Ten punkt wydaje się być szczególnie doniosły. Zawsze, gdy spotkanie dobiega kresu, wyłania się pytanie:
Co dalej?
Pytanie to wcale nie pada przypadkiem i nie jest przypadkowe. Myślenie, które zostało pobudzone do życia spotkaniem z tragicznością, nie może zapaść z powrotem w sen, zanim nie rozwiąże problemu tragiczności. Inaczej zdradziłoby własną istotę. Oczywiście, zawsze istnieje możliwość zdrady, zawsze jest wiele spraw niedomyślonych do końca, ale dzieje się to wbrew naturze myślenia.
Naturą myślenia jest projektowanie wydarzenia, które zdolne jest przezwyciężyć tragiczność.
W tym momencie dotykamy jednego z końcowych przejawów myślenia, jako myślenia według wartości. Mamy już poza sobą nasz bunt, naszą dziecinną pokusę ucieczki i młodzieńczą pokusę agresji. Żyjemy nadzieją zrozumienia. Wraz z postępującym zrozumieniem krystalizuje się w naszej twórczej wyobraźni projekt wydarzenia, które hic at nunc chcemy ocalić. Cała nasza uwaga koncentruje się na konkretyzacji projektu. Myślenie według wartości jest, jak stąd widać, przede wszystkim myśleniem wydarzeniowym.
Okazuje się, że pierwotną siedzibą wartości w świecie nie są ani byty, ani tak zwane wartościowe przedmioty, lecz wydarzenia. Martin Heidegger odkrył w pojęciu wydarzenia głęboki metafizyczny sens. Wydarzenie kryje w sobie myśl o jakimś darze.
Jakim darze?
Czyim darze?
Czymkolwiek byłby dar i kimkolwiek byłby darujący, zawsze wiadomo jedno: była to pomoc do wyjścia z tragedii i było to jakieś poświęcenie siebie.
Poświęcenie objawiło się najpierw myślącą preferencją. Ktoś nie uciekł, nie zniszczył, ale pomyślał i począwszy od tego, pozwolił być.
Myślenie to swobodna odpowiedź ducha na to, co daje do myślenia i na to, co umożliwia i kieruje poszukiwaniem. Nic jednak tak nie daje do myślenia, jak spotkanie z drugim. W spotkaniu osiągamy żywą naoczność tragiczności bytu, spotkanie otwiera agatologiczny i aksjologiczny horyzont istnienia. Spotkanie jest wydarzeniem i jako wydarzenie stanowi pewne a posteriori: zaczyna się od doświadczenia.
Zarazem jednak jest ono możliwe dzięki jakiemuś idealnemu a priori, które rządzi z ukrycia jego przebiegiem i które jest wcześniejsze niż ono.
Obecność tego, co priori skłania miedzy innymi do powtarzania spotkań. Żadne konkretne spotkanie nie osiąga pełni swej prawdy, nad każdym bowiem ciąży cień możliwego rozstania. Czyżby w ten sposób tajemniczy los przygotowywał człowieka na jakieś najprawdziwsze ze wszystkich spotkań?
Wiemy, że filozofia dostarcza nam wiele, często przeciwstawnych sobie, koncepcji idealnego a priori, które rządzi z ukrycia naszym życiem i myśleniem. Platom i święty Augustyn pogłębiali symbolikę świata. Kartezjusz i nawiązujący dziś do niego Emmanuel Levinas wskazują na wymiar nieskończoności, który warunkuje wszelkie myślenie skończoności.
Są to jednak sprawy i teorie późniejsze, nadbudowane nad doświadczeniem problematyzacji. Nie wnikajmy w te sprawy. Niechaj spotkanie i problematyzacja pozostaną dla nas wydarzeniem, które budzi ze snu i skłania do szukania.
Zbyszek Kruczalak
Księgarnia D&Z