----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

29 grudnia 2010

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

W ubiegłą niedzielę upływa 7916 dni od początków urzędowania Richarda J. Daley jako burmistrza Chicago. To o jeden dzień więcej niż wynosi rekordowa kadencja jego ojca, Richarda J. Daley’ego, który był burmistrzem Wietrznego Miasta przez 21 lat i niekwestionowanym demokratycznym przywódcą miasta. Richard M. Daley, syn, jest więc obecnie najdłużej sprawującym tę funkcję burmistrzem w historii. To statystyka godna uznania, gdy w grę wchodzą osobiste osiągnięcia polityków. Znacznie gorzej świadczy to jednak o samym mieście, które od 45 lat jest rządzone przez jedną rodzinę. Bez względu na barwy polityczne partii, której ona służy.

Odnotowując długość kadencji Richarda M. Daley’ego, doceniamy fakt, że obecnie nam panujący burmistrz cieszy się przywilejem utrzymywania swej pozycji tak długo jak ma na to ochotę. Jego ojciec, Richard J. Daley nie wiedział bowiem, że 7916 dzień jego urzędowania będzie jego ostatnim.

 

W dniu 20 grudnia 1976 burmistrz Richard J. Daley wziął udział w świątecznym śniadaniu wraz z szefami departamentów w Hotelu Bismarck, gdzie otrzymał prezent w formie dwóch biletów lotniczych do Irlandii, obejrzał kilkanaście rzeźb ze śniegu w Civic Center Plaza, uczestniczył w otwarciu nowej hali sportowej w Far South Side, gdzie strzelał do kosza wraz z kuratorem Edmundem Kelly’m i radnym Edwardem Vrdolyakiem, po czym polecił swemu kierowcy by zawiózł go do biura przyjęć swego lekarza na Michigan Avenue, ponieważ źle się czuł. Rozległy atak serca nagle zakończył życie 74-letniego burmistrza Chicago.

Na wiadomość o śmierci Daley’ego mieszkańcy miasta płakali otwarcie na ulicach. Szacunkowo 25,000 osób przeszło przed trumną wystawioną w Nativity of Our Lord Catholic Church, o półtora bloku od domu Daley’ego w South Side Bridgeport, gdzie mieszkał całe życie. U zbiegu ulic 35. i Halsted w Bridgeport wielki afisz na Ramova Theater głosił szczere zagubienie: „R. J. Daley, Będzie Nam Cię Brakować”. Historycy tego okresu przyznają, że nawet w kilka miesięcy po śmierci burmistrza Richarda J. Daley w mieście panowała atmosfera opłakiwania końca ery, okresu niemal ćwierćwiecza, w którym jeden człowiek, Richard J. Daley, zdominował miasto. Nikt wcześniej tego nie dokonał i wydawało się nieprawdopodobnym, by ktokolwiek mógłby to powtórzyć.

Niewiele osób pamięta obu burmistrzów na tyle, by móc dokonać porównania ich osiągnięć. Daley, ojciec, był trzecim burmistrzem w Chicago, pochodzącym z zamieszkanej przez klasę robotniczą, zdominowanej przez Irlandczyków okolicy Bridgeport na południowej stronie miasta, gdzie mieszkał całe życie. W latach 1948-1950 był stanowym dyrektorem urzędu skarbowego, a potem w latach 1950-1955 pełnił funkcję sekretarza powiatu Cook zanim został wybrany burmistrzem. Piastował to stanowisko w latach 1955 – 1976.

Richard J. Daley miał dwie podstawy władzy, służąc jako przewodniczący lokalnego komitetu partyjnego i prezes centralnego komitetu demokratycznego powiatu Cook od roku 1953, oraz jako burmistrz Chicago od 1955. Wykorzystywał oba stanowiska do swej śmierci w roku 1976 pełniąc czołową rolę w życiu zarówno publicznym jak i partyjnym.

Nie wszyscy jednak wiedzą, że Daley został pierwotnie wybrany do stanowej Izby Reprezentantów jako republikanin w roku 1936. Było to oczywistym aktem politycznego oportunizmu, który umożliwił mu znalezienie się na liście wyborczej w miejsce zmarłego republikańskiego kandydata, Davida Shanahana. Po wyborze Daley szybko powrócił do demokratów w roku 1938, kiedy to został wybrany do senatu Illinois. Ten początkowy incydent w karierze ujawnia podstawową cechę Daley;ego, a mianowicie polityczny oportunizm, który wykorzystywał niejednokrotnie do realizacji swych zamierzeń politycznych.

W roli burmistrza promował rewaloryzację zabudowy miejskiej, budowę dróg szybkiego ruchu, a także gruntowną reformę departamentu policji, ale był krytykowany za nieumiejętność wyeliminowania segregacji rasowej w mieszkalnictwie i szkołach publicznych, za popieranie budowy wysokościowców w śródmieściu Chicago, ale przede wszystkim za brutalne stłumienie przez policję demonstracji podczas konwencji demokratycznej w roku 1968.

„Gestapowskie taktyki na ulicach Chicago”

W kontekście kraju podzielonego przez wojnę w Wietnamie i zamordowania Martina Luthera Kinga, miasto stało się terenem walki dla antywojennych demonstrantów, którzy dążyli do zablokowania konwencji. W niektórych przypadkach konfrontacje protestujących z policją nabrały charakteru gwałtownych starć, a obrazy walki transmitowała krajowa telewizja. Radykalni aktywiści, w tym Abbie Hoffman, Jerry Rubin i trzech innych członków grupy konspiracyjnej „Chicago Seven”, zostało oskarżonych o próbę wzniecenia rozruchów.

Podczas konwencji senator Abraham A. Ribicoff, odszedł od przygotowanego skryptu przemówienia mówiąc: „I z George McGovern jako prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie mielibyśmy gestapowskich taktyk na ulicach Chicago”. Senator próbował również zamknąć konwencję i przenieść ją do innego miasta. Wielu uczestników wyraziło zadowolenie z powodu uwag Ribicoffa, ale burmistrz Daley jest cytowany jak wykrzykuje: „Pieprz się, żydowski sukinsynu!”. Komisja federalna, pod przewodnictwem lokalnego adwokata i aktywisty partyjnego, Daniela Walkera, prowadziła później dochodzenie na temat wydarzeń otaczających konwencję i opisała je jako „rozruchy policyjne”. Zwolennicy Daley’ego zakwestionowali wiarygodność Walkera, z uwagi na jego znaną opozycję wobec Daley’ego i chicagowskiej machiny politycznej.

„Ostatni z wielkich przywódców”

Ścisła kontrola polityki miasta przy pomocy protekcji zyskała mu reputację „ostatniego z wielkich szefów”. Ostatnie lata jego rządów były jednak napiętnowane przez skandale dotyczące członków administracji. Wielu z nich zostało osadzonych w więzieniu, jednak sam burmistrz nigdy nie został posądzony o korupcję.

Richard J. Daley przeszedł do historii jako przywódca miasta, który dążył do uniknięcia upadku będącego udziałem miast tak zwanego „zardzewiałego pasa”, jak Cleveland, Buffalo i Detroit. Dick posiadał silne poparcie irlandzkich katolików w Chicago i był traktowany przez czołowych polityków w kraju, jak Lyndon B. Johnson, jako wybitny Amerykanin irlandzkiego pochodzenia.

U steru chicagowskiej machiny politycznej

Znany ze sprytnej polityki partyjnej, Daley był stereotypowym politykiem chicagowskiej machiny demokratycznej. To dzięki tysiącom stanowisk udzielonych poprzez protekcję był on w stanie zapewnić przewagę nieznaczną ilością głosów, około 8,000, Johnowi F. Kennedy’emu w roku 1960. Film dokumentalny produkcji PBS pod tytułem „Daley” wyjaśnia, jak burmistrz Daley, JFK i Lyndon Johnson ukradli wybory w roku 1960 poprzez wypełnienie urn wyborczych w Teksasie i sfałszowanie głosów w Chicago. W dodatku, film ujawnia, jak Daley wstrzymał wiele głosów z pewnych okręgów, kiedy rywalizacja wydawała się zbyt zaciekła.

Daley ojciec cieszył się ograniczoną opozycją wśród 50 radnych w chicagowskiej radzie miejskiej. W zdecydowanej przewadze radni wspierali Daley’ego i pozycję partii, z wyjątkiem małej liczby republikanów z niemieckich okręgów na północno-zachodniej stronie miasta i nielicznych grup niezależnych. Swe sukcesy wyborcze Daley ojciec zawdzięczał głównie kapitanom obwodów wyborczych, którzy uporządkowali i dostarczali głosy w poszczególnych okręgach wyborczych. Wielu z nich było zatrudnionych w administracji miejskiej, głównie na niskich stanowiskach za małe wynagrodzenie. Każdy okręg posiadał przewodniczącego sprawującego kontrolę nad kapitanami obwodów, a niektórzy z nich byli skorumpowani. Pierwszy okręg był powiązany z lokalną mafią czy syndykatem przestępczości, ale okręg Daley’ego był ponoć czysty, a jego osobista uczciwość nigdy nie była skutecznie zakwestionowana, ponieważ kontrolował wszystkie poziomy administracji.

Na plecach ojca

Richard M. Daley po raz pierwszy startował w wyborach na burmistrza w roku 1983. W opinii nieżyczliwych był tworem kumpli swego ojca, byłego prezydenta rady powiatu Cook, George Dunne, taksatora powiatowego, Toma Hynes, Dana Rostenkowskiego, byłego prokuratora generalnego, Neila Hartigana. Zwykłych podejrzanych. W demokratycznych prawyborach Daley skończył na trzeciej pozycji, za ostatecznym zwyciężcą, Haroldem Washingtonem i wówczas burmistrzem, Jane Byrne.

Po śmierci Washingtona w 1987, Daley rozpoczął zawieranie nowych przymierzy obejmujących takie grupy jak liberałowie i Latynosi, którzy w przeszłości pozostawali w opozycji w stosunku do niego. Daley wygrał wybory w roku 1989 i zapowiada przejście na emeryturę na wiosnę w przyszłym roku. Wiele można mówić o finansowo nadwerężonym mieście, które pozostawia swojemu następcy. Znacznie łatwiej było jego ojcu zbilansować budżet miejski. Ogrom pomocy federalnej przeznaczonej na potrzeby rozwoju terenów miejskich pozwoliły mu na zbudowanie współczesnej infrastruktury miejskiej i utrzymanie kosztownych programów.

Zanim został burmistrzem Richard M. Daley służył w stanowym senacie i potem w roli stanowego prokuratora powiatu Cook. Pełnił również funkcję przewodniczącego w 11. okręgu wyborczym po śmierci swego ojca w roku 1976 do 1980, kiedy rolę tę powierzył swemu bratu, Johnowi P. Daley.

Zaskakujący jest fakt, że w ponad 70% wygrał wybory na burmistrza w latach 1999, 2003 i 2007. Według sondażu Chicago Ttribune przeprowadzonego w roku 2009, poziom jego społecznego poparcia nie przewyższał nigdy 35%.

W imperialnym stylu

Magazyn „Time”, który w roku 2005 ogłosił go najlepszym z pięciu burmistrzów największych miast w Stanach Zjednoczonych, określił styl jego rządzenia mianem imperialnego. Podobieństwo do stylu rządzenia jego ojca jest w tym wypadku nieuniknione. Bezsprzeczne jest również i to, że na swe pierwsze stanowisko partyjne w roli delegata do konstytucyjnej konwencji stanowej w roku 1969 wyniosła go machina polityczna jego ojca. Daley uzyskał miejsce w senacie Illinois służąc od 1972 do 1980. Prokuratorem generalnym został w roku 1981 pełniąc tę funkcję do 1989. W 1983 podjął pierwszą, nieudana próbę wygrania wyborów na burmistrza.

Po śmierci Washingtona na atak serca w roku 1987 na stanowisko wice-burmistrza rada miejska wybrała radnego Davida Orr, który pełnił tę funkcję do roku 1987, kiedy rada miejska wyznaczyła na to stanowisko Eugene Sawyera do czasu przeprowadzenia wyjątkowych wyborów. W roku 1989 wygrał je Richard M. Daley.

Wyprzedaż infrastruktury miasta

Styl imperialny nierzadko przybierał wymiar nadużycia władzy. Doszło do tego podczas zamknięcia lotniska w Meigs Field w roku 2003, wkrótce po reelekcji, w akcie jednostkowej decyzji podjętej przez burmistrza, bez aprobaty rady miejskiej czy Federal Aviation Administration. Jako małe lotnisko przylegające do Soldier Field, Meigs Field było używane przez zwykłe samoloty i helikoptery. Spycharki wyryły duże litery X na pasach lotniczych, uniemożliwiając samolotom odlot. Daley i jego zwolennicy dowodzili, że lotnisko stanowiło zagrożenie dla wysokościowców Chicago. Daley broniąc decyzji zasłużył się powiedzeniem” Myszka Miki ma strefę zakazu lotu”, odnosząc się do restrykcji w Orlando, na Florydzie, które powinny również, jego zdaniem, obowiązywać w Chicago. Jedyną konsekwencją była konieczność zapłacenia grzywny, która w maksymalnej wysokości $30,000 została wymierzona miastu za niezawiadomienie agencji federalnej.

Kolejnym słynnym nadużyciem władzy stał się Hired Truck Program, który polegał na zatrudnianiu prywatnych samochodów ciężarowych do wykonywania prac miejskich. Sześciomiesięczne dochodzenie prowadzone przez Chicago Sun-Times w roku 2004 ujawniło, że biorące w nim udział kompanie były opłacane za niewielką albo żadną pracę, miały powiązania z mafią albo były związane z pracownikami miejskimi. Właściciele samochodów ciężarowych płacili również łapówki za możliwość zakwalifikowania się do programu. Ostatecznie został on zlikwidowany w roku 2004.

Ten skandal spowodował rozpoczęcie dochodzenia dotyczącego praktyk zatrudniania w radzie miejskiej, a były szef patronatu, Robert Sorich, został oskarżony i skazany za manipulowanie zatrudnieniem w sposób faworyzujący osoby posiadające polityczne koneksje.

W obliczu kryzysu budżetowego w roku 2006 administracja miejska wydzierżawiła Chicago Skyway australijsko-hiszpańskiej spółce typu joint venture, która przejęła nadzorowanie operacji autostrady na najbliższe 99 lat. Umowa była warta ponad $1.8 miliardów dla miasta, które spożytkowało pieniądze głównie na spłatę długu.

Podobny cel rozwiązania problemów budżetowych przyświecał nowej inicjatywnie dzierżawy, tym razem systemu parkometrów, który został przekazany funduszowi zarządzanemu przez Morgan Stanley na 75 lat. Umowa o wartości $1.16 miliardów z trudem pokryła luki budżetowe miasta. Przedsięwzięcie znacznie podwyższyło stawki za parking i oczywiście nie rozwiązało problemów finansowych administracji.

Imperialny styl rządzenia Daley’ego najlepiej obrazuje wygłoszony na konferencji prasowej komentarz burmistrza w odpowiedzi na pytanie dziennikarza Chicago Reader, Micka Dumke, który kwestionował skuteczność długoletniego zakazu posiadania broni. Daley podniósł karabin z bagnetem, wypalił bez namysłu: „Jak oprę to o twój tyłek, to zobaczysz jak jest to skuteczne”. I te właśnie niecenzurowalne odzywki najlepiej odzwierciedlają nieobliczalność, butę i autorytarny styl politycznej machiny chicagowskiej, która z demokracją ma jednak niewiele wspólnego.

Na podst. internetu, „Chicago Tribune” oprac. Ela Zaworski

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor