----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 stycznia 2011

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Tak przynajmniej twierdzą wszyscy liczący się w wyścigu o stanowisko burmistrza Chicago kandydaci. Niektórzy gotowi są zwolnić obecnego szefa policji dzień po wygranych wyborach, inni postanowili nie przedłużać mu upływającego w marcu kontraktu. Tak, czy inaczej, dla mianowanego przed 3 laty przez Richarda Daley superintendenta nadszedł kres kariery w Chicago i związane z tym wstępne podsumowania.

 

Szef Chicago Police, Jody Weis, stał się nagle celem ataków wszystkich biorących udział w wyborach polityków. Każdy z nich ma własny pomysł na poprawę bezpieczeństwa w mieście, żaden jednak z planów nie przewiduje dalszej współpracy z obecnym superintendentem. Dwaj kandydaci prowadzący w sondażach – były szef personelu w Białym Domu, Rahm Emanuel oraz sekretarz miasta, Miguel del Valle – zapowiedzieli niedawno, że w przypadku wygranej w wyborach nie przedłużą mu kontraktu. Upływa on w marcu, co oznacza, iż od kwietnia Weiss zostanie bez pracy.

Na razie nie szuka jednak nowego zajęcia. Próbuje jedynie przekonać swych oponentów, iż okres spędzony w Chicago wykorzystał na poprawę sytuacji. Przypomina, że przestępczość w mieście jest na rekordowo niskim poziomie mimo braku około 1,000 oficerów; od prawie 3 lat nie wybuchł w departamencie żaden poważny skandal związany z policjantem zachowującym się niewłaściwie poza służbą; wprowadził nowoczesne metody zapobiegania zbrodni, których pierwsze efekty zaczynają być widoczne.

Oprócz kandydatów na najwyższe stanowisko w mieście Weiss ma wielu wrogów wśród wyższych szarżą policjantów. Od początku przeciwni byli jego nominacji postrzegając go jako człowieka z zewnątrz, związanego z FBI i nie znającego policyjnych realiów.

„Wiele tu zmieniłem. Statystyki pokazują, że były to zmiany na dobre. Ale jeśli porozmawiasz z niektórymi ludźmi to usłyszysz jedynie, że Weiss musi odejść – mówi obecny superintendent, który zdaje sobie sprawę, że jego kariera w Chicago powoli dobiega końca.

Jody Weiss nie komentuje zapowiedzi Emanuela i del Valle, sugeruje jednak, że chciałby utrzymać swą posadę:

“Każdy mnie pyta, czy szukam pracy. Naprawdę tego nie robię. Kocham to miasto i zawsze powtarzałem, że po burmistrzu mam najlepszą tu pracę. Mam nadzieję ja zachować. Będziemy musieli chwile poczekać i zobaczyć, czy tak się stanie”.

Jedyną rzeczą, nad którą ubolewa to śmierć sześciu policjantów w ostatnim roku, z czego pięciu w zginęło w czasie służby – liczba najwyższa wśród wszystkich organów ścigania w kraju.

“To jak kopnięcie w żołądek – mówi Weiss – Takie zdarzenie wywiera negatywny wpływ na każdy departament”.

Przekonany jest, iż krytyka pod jego adresem ma związek głównie z polityką, policyjnymi związkami zawodowymi i niewielką grupą oficerów. Po 23 latach pracy w FBI zatrudniony został w 2008 r. przez odchodzącego za kilka miesięcy Richarda Daley. Jego głównym zadaniem było odzyskanie przez departament zaufania publicznego utraconego w wyniku serii skandali, mnożących sie przypadków nadużywania władzy przez policję i rosnącej w mieście przestępczości.

Według Weiss`a oceną jego pracy są rezultaty:

„Nie można jej oceniać na podstawie głosów małej grupy i niektórych związków zawodowych krzyczących głośno, bo zmieniam granice ich bezpiecznej strefy. Może też chodzić o zdobycie głosów wyborców” – mówi superintendent.

Często przytaczane statystyki zdają się potwierdzać to, o czym mówi. Chicago ma najniższą liczbę morderstw od ponad 40 lat, a przestępczość systematycznie spada każdego miesiąca od prawie 2 lat. Wydaje się też słabnąć siła i pozycja gangów miejskich. Pierwsze efekty przynosić zaczyna bowiem skomputeryzowany system rozpoznawania przyszłych miejsc zapalnych oraz przesunięcia większych sił policyjnych w te miejsca. Jego ubiegłoroczne, powszechnie krytykowane przez polityków chicagowskich i stanowych, spotkanie z liderami gangów też nie pozostało bez wpływu na sytację na ulicach. Przyniosło efekty, podobnie jak wcześniej opłaciła się ta taktyka szefom policji w kilku innych, dużych amerykańskich miastach.

Największymi krytykami jego poczynań są jednak wciąż policjanci, zwłaszcza oficerowie, według których nie dba on o interesy departamentu i często reprezentuje w konfliktach drugą stronę, co obniża morale podległych mu ludzi.

„Powróćmy do roku 2007 – mówi w odpowiedzi Weiss – ostatnie 6 miesięcy wspomnianego roku było pasmem skandali. Ludzie zachowywali się głupio, łamali prawo na służbie i poza nią, co na pewno miało negatywny wpływ na morale w departamencie”.

Jody Weiss jeszcze nie żegna się z miastem, choć przygotowany jest na ewentualne odejście. Nie zrobi tego jednak z własnej woli, czekając na rozwiązanie umowy o pracę przez przyszłego gospodarza Chicago.

 

RJ

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor