Na co dzień policja zajmuje się poważnymi sprawami, choć od czasu do czasu zdarzają się sytuacje, w których mobilizacja sił porządkowych jest niewskazana. Wzywana na miejsce musi zareagować, choć nie ma takiej potrzeby.
Mijający tydzień też przyniósł kilka informacji z pogranicza prawa i komedii. Przykładem może być 40 – letnia Anna Perez, która wzywając policję chciała zmusić swego chłopaka do oświadczyn. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Kobieta zadzwoniła pod numer 911 zgłaszając pobicie. Atakującym miał być jej ukochany. Była to groźba – albo się oświadczasz, albo po przyjeździe policji nie zmienię zeznań. Zmieniła, ale nie z własnej woli. Przybyli na miejsce stróże prawa wydobyli z niej prawdę po krótkiej rozmowie. Taktyka obrana przez Annę Perez nie przypadła im do gustu. Zamiast zaręczynowego pierścionka na palcu opuściła mieszkanie w kajdankach na przegubach dłoni.
„Takie zachowanie zagraża pozostałym. Policjanci się trochę zdenerwowali” – przyznaje kapitan Ronald Pontecore z Grand Central Police District, gdzie doszło do zgłoszenia.
Raport policyjny zawiera również informację, że do zajścia doszło w momencie, gdy mężczyzna próbował zerwać znajomość.
Sporo ćwiczeń w terenie miała w tym tygodniu policja z Winnetki, niewielkiej miejscowości na północnych przedmieściach Chicago. Jej specjalny oddział SWAT w pełnym uzbrojeniu wtargnął do lokalnej szkoły po otrzymaniu telefonu w sprawie porwania. Dzwoniła żona jednego z pracowników, która odebrała telefon od męża i zamiast jego głosu usłyszała zniekształcone groźby, przekleństwa i dziwną muzykę.
Oddział specjalny w liczbie 30 komandosów wkroczył do prawie pustego o tej porze budynku i przerwał naradę zarządu Carleton Washburne School. Porwanego tam jednak nie było. Po kilku godzinach znalazł się we własnym domu, w związku z czym akcję przerwano.
Okazało się, że jego telefon po przypadkowym naciśnięciu w kieszeni zielonego przycisku wybrał ostatni numer z pamięci – żony. Nieświadomy mężczyzna nie przerwał połączenia. Kobieta usłyszała tylko zniekształcone fragmenty utworu raperskiego, gdzie na tle „okropnej” muzyki ktoś krzyczał, groził i przeklinał. Przekonana, że mąż jest porwany i grozi mu niebezpieczeństwo skontaktowała się z policją.
Nikt nie ujawnił, ile kosztowała niepotrzebna akcja super grupy SWAT, stwierdzono jednak, że były to przydatne dla nich ćwiczenia. Nie wiadomo też, gdzie mężczyzna przebywał. Na odpowiednie wyjaśnienia czeka żona.
Jeszcze jedna historia, która nie jest związana bezpośrednio z policją ale z sądem powiatu Kane. Skuty kajdankami mężczyzna spędził prawie dobę zamknięty w pokoju konferencyjnym, gdyż po rozprawie zapomniano o nim.
32 – letni Husan Smith miał spędzić w więzieniu cztery dni za obecność narkotyków we krwi oraz złamanie zasad zwolnienia warunkowego. Tuż po rozprawie zamiast do celi więziennej odprowadzono go na chwile do pobliskiego pokoju konferencyjnego, który zwykle służy rozmowom skazanych ze swymi prawnikami. O mężczyźnie jednak zapomniano. Niewiele mógł zrobić, bo skuto mu kajdankami ręce za plecami. Przez kilka godzin próbował się uwolnić lub uruchomić alarm przeciwpożarowy wykorzystując sztuczki podglądnięte w telewizyjnym popularnym serialu „24”. Bezskutecznie.
Pozbawiony pożywienia, wody i możliwości skorzystania z toalety mężczyzna próbował przespać się na podłodze kładąc głowę na ściągniętych ze stóp więziennych butach. Ze względu na rodzaj pomieszczenia jego wielogodzinne krzyki nie były słyszalne, z tego samego powodu nie zamontowano tam kamer. Odnaleziony następnego popołudnia mężczyzna zapowiedział sprawę sądową. Domagać się będzie odszkodowania za warunki, w jakich przyszło mu spędzić prawie 20 godzin.
RJ