----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 stycznia 2011

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download

Wygląda na to, że dyskutowana od prawie 2 lat podwyżka stanowego podatku dochodowego zostanie zatwierdzona przez legislaturę Illinois jeszcze przed upływem trwającej właśnie, ostatniej sesji starego parlamentu. Warto wiedzieć, co nam przyniesie, jakie będzie miała konsekwencje oraz, czy cokolwiek zmieni.

 

Mimo sprzeciwu republikanów demokratom udało się zgromadzić wystarczająca liczbę głosów wymaganych do wprowadzenia podwyżki – przynajmniej taką mają nadzieję. Ostatnia rozgrywka ma miejsce w Izbie Reprezentantów, gdyż Senat jeszcze latem ubiegłego roku zgodził się na głębsze sięgnięcie do kieszeni podatników.

Teoretycznie dodatkowe pieniądze mają pomóc w zmniejszeniu rekordowego deficytu budżetowego (ok.$15 mld.) w praktyce nie jest to już takie pewne. Zacznijmy od liczb, porównań i podstawowych informacji.

 

- W Illinois obowiązuje podatek liniowy wynoszący 3%. Niezależnie od dochodu każdy z nas płaci taką samą część swoich zarobków.

- Gubernator Quinn oraz inni zwolennicy podwyżki przekonani są, iż podniesienie go do co najmniej 4%, a najlepiej 5% jest konieczne w celu poprawienia sytuacji finansowej stanu.

- Republikanie uważają, że jest on na właściwym poziomie i nie podwyżki, ale cięcia wydatków są lepszym rozwiązaniem. ( Nie mogą być jedynym, bo za pomocą cięć nie zmniejszy się deficytu czterokrotnie wyższego od rocznych wydatków na pensje, świadczenia i zakupy, ale to już osobny temat).

By samemu zadecydować, czy podwyżki są niezbędne lub obecna wysokość podatku stanowego jest wystarczająca przyda nam się kilka informacji z Federation of Tax Administrators. Dane pochodzą z 2009 r. i niewiele zmieniły się w ostatnim czasie.

1. Obydwie strony mają rację. Podatki dochodowe w naszym stanie są jednocześnie wysokie i niskie, ponieważ większość stanów stopniuje je w zależności od dochodów w przeciwieństwie do Illinois, które do każdego przykłada identyczną miarę. Tak więc nasze 3% jest wysokim opodatkowaniem w porównaniu z najniższymi stawkami w innych stanach. Z drugiej strony jest znacznie niższy od najwyższych stawek w tych samych miejscach. Na przykład w stanie Missouri jego rozpiętość wynosi od 1.5% do nawet 6%.

2. Spośród siedmiu stanów USA, które stosują podatek liniowy Illinois utrzymuje go na stosunkowo niskim poziomie. Nawet po wprowadzeniu podwyżki wciąż nie bylibyśmy rekordzistami. Pensylwania pobiera obecnie od swych mieszkańców 3.07%, Indiana 3.4%, Michigan 4.35%, Colorado 4.63%, Utah 5%, a Massachusetts 5.3%.

3. Z drugiej strony indywidualnie odliczyć możemy mniej, niż inni – bo zaledwie $2,000. Pozostałe stany pozwalają na ponad $3,000, a często znacznie więcej. Część planu gubernatora Quinna przewidywała podniesienie indywidualnych wyjątków i odliczeń nawet do $6,000, co byłoby krajowym rekordem, ale ta część ustawy została odrzucona.

4. Siedem stanów obywa się bez jakichkolwiek podatków dochodowych: Alaska, Floryda, Nevada, South Dakota, Texas, Washington i Wyoming. Dwa kolejne - New Hampshire oraz Tennessee – naliczają go jedynie w stosunku do dywidend i dochodu z inwestycji.

5. Przekonanie, że podwyższenie podatków rozwiąże wszystkie problem finansowe stanu nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Kalifornia, mająca podobnie do Illinois największy deficyt w kraju, ma jednocześnie najwyższe podatki dochodowe – 9.95%. Kilka innych borykających się z poważnym zadłużeniem budżetowym – np. New Jersey, New York, czy Hawaje – mają także jedne z najwyższych podatków w USA.

6. Z drugiej strony brak podatków też nie oznacza braku problemów. Przykładami niech będą Floryda, Nevada i Alaska, które nie radzą sobie z budżetem i nie pobierają stanowych podatków dochodowych.

 

Podane liczby I przykłady zmuszają do głębszego zastanowienia się nad celowością podniesienia podatków w Illinois. Wygląda na to, że problemu to nie rozwiąże, a tylko na chwilę zmniejszy deficyt budżetowy kosztem niższych dochodów mieszkańców. Pamiętajmy bowiem, że teoretycznie niewielka podwyżka to od kilkuset dolarów nawet do kilku tysięcy więcej oddawanych na rzecz stanu.

Wygląda jednak na to, że większość legislatorów podjęła juz decyzję i teraz poszukują wyłącznie poparcia wśród swych kolegów. Musza się spieszyć – za kilka dni ostatni dzień sesji w starym składzie. W nowym więcej miejsc zajmą republikanie, więc będzie to trudniejsze.

„Myślę, że w tym okresie pracy legislatury pojawiają się najlepsze okazje do wprowadzenia w życie niepopularnych pomysłów” – mówią przedstawiciele organizacji o nazwie Center for Budget and Tax Accountability – wiąże się to z odchodzącymi politykami, którzy nie martwią się o swą polityczna przyszłość”.

Już w ubiegłym roku Senat zgodził się na podwyżkę, teraz zastanawia się nad nią Izba Reprezentantów. Jeśli dojdzie do porozumienia to nasze stanowe podatki dochodowe mogą wzrosnąć nawet do 5% na okres kilku najbliższych lat.

Republikanie nie maja lepszego pomysłu na walkę z deficytem, ale stanowczo sprzeciwiają się podwyżce. Uważają, że nie rozwiąże to problemu i nie zmusi administracji do zmniejszenia wydatków:

„To jak dostarczanie narkotyków osobie uzależnionej, zawsze będzie chciała więcej” – mówią niektórzy.

Niestety, osoby podzielające takie poglądy stanowią w Springfield mniejszość. Być może do podwyżki nie dojdzie i okaże się, że nasze obawy były bezpodstawne. Trzymamy więc kciuki.

 

RJ

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor