----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

17 lutego 2011

Udostępnij znajomym:

Przekonany jest o tym supt. Jody Weis, który na środowej konferencji prasowej poinformował o wciąż spadającej liczbie przestępstw w Chicago – włączając w to morderstwa z użyciem broni palnej. Powszechnie krytykowany we wrześniu ubiegłego roku po tajnym spotkaniu z przywódcami lokalnych gangów Weis mówi, że nie może się doczekać kolejnego takiego spotkania.

 

„Tym razem, gdy przyjdą w wyznaczone miejsce będą mogli obejrzeć ponad 250 fotografii zatrzymanych w ostatnich miesiącach przez policję członków ich gangów” – mówił Weis. Aresztowania te są wynikiem postawionego przez szefa chicagowskiej policji we wrześniu ultimatum.

„Albo skończycie z przemocą, albo użyjemy wszelkich dostępnych środków do walki z wami – mówił Jody Weis na tajnym spotkaniu – Wystarczy jedno morderstwo, a zajmiemy się całą grupą”.

Wielu polityków, zwłaszcza aldermanów Chicago tuż po opisywanym spotkaniu skrytykowało szefa CPD. Był to dla nich przejaw słabości i bezsilności. W sprawie zabrał wtedy głos gubernator Quinn mówiąc, że rozmowy nie są najlepszą strategią. Jedynie burmistrz Daley poparł wysiłki Weis`a.

Od tamtych wydarzeń upłynęło kilka miesięcy. Przestępczość poszybowała w dół, poprawiły się prawie wszystkie statystyki, z wyjątkiem kradzieży pojazdów. Superintendent Chicago Police Dept. przekonany jest, że to w dużej mierze zasługa nowej strategii, gdyż za słowami poszły czyny. Policja przegrupowała się i w pierwszej kolejności zajęła dzielnicami zdominowanymi przez gangi powiązane z użyciem broni palnej.

Specjaliści przypominają, że wbrew opiniom wyrażanym przez lokalnych polityków i działaczy doświadczenia z innych miast pozwalały spodziewać się właśnie takiego efektu. W Nowym Jorku i Bostonie w ciągu 6 miesięcy od pierwszego spotkania policji z przywódcami grup przestępczych liczba śmiertelnych ofiar strzelanin obniżyła się o ponad 30 proc. Lepiej wyglądają wyniki w innych kategoriach, wzrosło zaufanie do policji, polepszyły się wskaźniki zadowolenia mieszkańców. Podobnie sytuacja wygląda w kilkudziesięciu innych miastach, które podobnie jak Chicago skorzystały z programu opracowanego przez grupę naukowców. Od 15 lat doradzają oni departamentom policji i promują podobne rozwiązania. Nad programem czuwa i od lat finansuje go wpływowa MacArthur Foundation. Pomysł w skrócie polega na zastraszeniu osób odpowiedzialnych za eskalację przemocy. Szefów grup przestępczych czyni się odpowiedzialnymi za swych podwładnych. Jeśli tego nie zrobią, muszą być przygotowani na przykre konsekwencje: od ciągłych mandatów, niekończących się kontroli drogowych, czy częstszych spotkań z kuratorem, po dokładną kontrolę finansów i federalne oskarżenia związane z ich działalnością.

„Uprzedziliśmy ich, że przemoc spotka się z naszą odpowiedzią – mówił Weis – To nie była prośba, tylko ultimatum”.

Szef policji już planuje kolejne spotkanie, na które ponownie zaprosić chce nieoficjalnych przywódców przestępczego światka. Ma zamiar zapowiedzieć dalszą eskalację działań policji, jeśli nie spełnione zostaną postawione przez miasto warunki. Główny brzmi: koniec z przemocą.

 

Czy Jody Weis powinien zostać?

 

Mimo sukcesu programu, spadającej przestępczości i coraz większego zaufania mieszkańców Chicago do pracy policji, dni obecnego superintendenta na stanowisku wydają się policzone. Prawie wszyscy kandydaci na fotel burmistrza, włączając w to osoby zajmujące czołowe miejsca w przedwyborczych sondażach, planują wprowadzenie tam innego człowieka. Od czasu otrzymania nominacji udało mu się zreorganizować departament. Od kilku lat spada liczba skarg na policjantów, mniej jest też pozwów sądowych. Weis przyznaje, że chciałby zostać, jednak zdaje sobie sprawę, że może to być trudne.

„Wszystkie te argumenty pozwalają chyba w wystarczającym stopniu ocenić moją pracę – mówi szef CPD – Ale to jest Chicago.”

Wciąż ma nadzieję na spotkania z kandydatami i przekonanie ich do swojej osoby. Na razie największe szanse na pozostanie na stanowisku daje mu Miguel del Valle, który jednak znajduje się dopiero na 3 miejscu w sondażach. Del Valle przyznał niedawno, że podobają mu się liczby i poprawa bezpieczeństwa w mieście.

Oprócz kandydatów na najwyższe stanowisko w mieście Weiss ma wielu wrogów wśród wyższych szarżą policjantów. Od początku przeciwni byli jego nominacji postrzegając go jako człowieka z zewnątrz, związanego z FBI i nie znającego policyjnych realiów.

 

„Wiele tu zmieniłem. Statystyki pokazują, że były to zmiany na dobre. Ale jeśli porozmawiasz z niektórymi ludźmi to usłyszysz jedynie, że Weiss musi odejść – mówi obecny superintendent.

Przekonany jest, iż krytyka pod jego adresem ma związek głównie z polityką, policyjnymi związkami zawodowymi i niewielką grupą oficerów. Po 23 latach pracy w FBI zatrudniony został w 2008 r. przez odchodzącego za kilka miesięcy Richarda Daley. Jego głównym zadaniem było odzyskanie przez departament zaufania publicznego utraconego w wyniku serii skandali, mnożących się przypadków nadużywania władzy przez policję i rosnącej w mieście przestępczości.

“Każdy mnie pyta, czy szukam pracy. Naprawdę tego nie robię. Kocham to miasto i zawsze powtarzałem, że po burmistrzu mam najlepszą tu pracę. Mam nadzieję ja zachować. Będziemy musieli chwile poczekać i zobaczyć, czy tak się stanie”.

Często przytaczane statystyki zdają się potwierdzać to, że wywiązuje się on ze swoich obowiązków – Chicago ma najniższą liczbę morderstw od ponad 40 lat, a przestępczość systematycznie spada każdego miesiąca od prawie 2 lat. Wydaje się też słabnąć siła i pozycja gangów miejskich, między innymi dzięki wrześniowemu ultimatum.

 

RJ

 

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor