Krokodyl i rekiny – tylko w ZOO.
… po powrocie z Australii uczniów Akademii Muzyki PaSO.
Zaledwie dwa dni temu pożegnaliśmy Australię. Natłok wrażeń przyprawia o zawrót głowy. Oprócz koncertów mieliśmy kilka dni na zwiedzanie. Jeszcze czujemy zapach eukaliptusów, powietrze - czyste i ciepłe. Niebo roziskrzone gwiazdami. Zapierające dech w piersiach zachody słońca, krótkie, gasnące w oczach. Stada papug buszujące po mieście – zlatują z nieba z szumem skrzydeł, siadają na trawnikach i rozpoczynają wesoły jazgot. Kangury – ich liczba w Australii przekracza 50 milionów! Spotykaliśmy je kilka razy. W niektórych miejscach są nawet przyjazne – zdarza się, że na parkingu podchodzą zwabione zapachem jedzenia – wtedy można je nawet nakarmić z otwartej dłoni. Nie są natrętne, czekają aż się je przywoła wyciągniętą ręką. W górach można spotkać duże rodziny. Stale kręciły się na stokach Australijskich Alp, w pobliżu farmy, w której mieszkaliśmy. Rano zazwyczaj skubały trawę – gdy podchodziliśmy, aby przyjrzeć się im lepiej, odwracały głowy, czujne, ale nadal spokojne. Nie podchodźcie zbyt blisko – ostrzegali nasi australijscy gospodarze – To jednak dzikie zwierzęta. W nocy, gdy wracaliśmy po koncertach, siedziały przed domem. Kiedyś naliczyliśmy ich ponad trzydzieści. Szare, małe i duże – największy z pewnością mierzył ponad 6 stóp. Były to kangury z gatunku olbrzymich. Niespiesznie schodziły poza krąg świateł reflektorów. Można było odnieść wrażenie, że to one są tu gospodarzami, a my gośćmi. Mieszkaliśmy w prywatnym domu: osiem sypialni – każda z łazienką i prysznicem, salon z kominkiem, pokój jadalny, duży taras, basen we wnętrzu domu, garaż na trzy samochody. Wokół budynku króciutko wystrzyżona trawa. To dla bezpieczeństwa – tłumaczy John. Dowiadujemy się, że w Australii występuje wiele gatunków jadowitych węży. Unikają niskiej trawy, dlatego trzeba ją systematycznie kosić - to skuteczne zabezpieczenie. Nie pozostawia się otwartych drzwi, okna posiadają siatki. To także ochrona przed jadowitymi pająkami. Zbocza gór i doliny porastają drzewa eukaliptusowe. Przybierają piękne kształty. Regularnie zrzucają korę, wtedy wyglądają jak fantastycznie powyginane rzeźby. W Australii występuje bardzo wiele odmian eucaliptusa – od małych, krzewiastych do rozłożystych i majestatycznych olbrzymów. Stanowią pożywienie koali – torbaczy przypominających misia. Koala są zabawne. Trudno je spotkać w naturze, ale mieliśmy okazję przyjrzeć się im w ogrodzie zoologicznym. Nie sposób nie uśmiechać się, gdy patrzy się na ich niezgrabne ruchy, zdumione spojrzenie. Featherdale Wildlife Park na zachód od Sydney, to niezwykły ogród. Choć ma niewielką powierzchnię ok.3km kwadratowych, należy do najwyżej ocenianych na świecie. Są w nim tylko gatunki roślin i zwierząt występujących na kontynencie australijskim. Do tego ekspozycja jest zaaranżowana w ten sposób, że można mieć kontakt bezpośredni z większością zwierząt. Dotykam delikatnego futerka koali gdy pozuje do wspólnego zdjęcia wygodnie usadowiony w rozgałęzieniu eukaliptusa. Jest delikatny i wygląda jak żywa maskotka. Nic dziwnego, że wzbudza powszechną sympatię. Roślinność Australii zdumiewa bogactwem, barwami, różnorodnością i bujnością. Rain forest, busz, ogromne palmy, gigantyczne paprocie, a nawet drzewa paproci sięgające nieba…A wszystko usiane kwiatami wszelkich kształtów i kolorów. Płaskowyż kontynentu opada stromo do oceanu formując malownicze wąwozy i skarpy, fiordy z koronkami rozbijających się fal, zatoki i ukryte w nich plaże…Góry łagodnie wznoszą się ponad kontynent, jak Alpy Australijskie, albo chowają poniżej powierzchni – podobnie, jak Kanion Kolorado. Erozja lądu utworzyła przepastne doliny, które wypełniły się nieprzebytymi lasami. Miasta i drogi pozostały w górze – w dół mało kto się zapuszcza. W każdym sezonie giną ludzie zagubieni w gęstych i niedostępnych lasach Gór Błękitnych. Nazwano je tak, ponieważ otacza je delikatna niebieska mgła – opary olejków eukaliptusa. Spacer wytyczonymi szlakami jest bezpieczny - pozostawią niezapomniane wrażenia. Tu znaleziono liczącą miliony lat odmianę sosny. Zaledwie kilka drzew. Nie ujawniono w którym miejscu błękitnego lasu się znajdują, aby je uchronić przed zniszczeniem. Rozmnaża się je z nasion - jest ich coraz więcej.
Jeśli nie widzieliście jeszcze Australii – koniecznie zaplanujcie taka wyprawę. Udało nam się zobaczyć zaledwie niewielką część tego niezwykłego, zachwycającego kontynentu, a już wszyscy jesteśmy oczarowani – dzieciaki także. Marzymy o tym, aby powędrować jej tajemniczymi szlakami. O naszych koncertach i o wspaniałych ludziach spotkanych podczas naszej podróży już za tydzień.
Barbara Bilszta