----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

10 marca 2011

Udostępnij znajomym:

Jedna z tych osób przemycała kokainę z Jamajki, druga kradła samochody, trzecia zamieszana była w postrzelenie dwóch policjantów przed 30 laty, w tym jednego w twarz. To tylko trzy przykłady, ale w pozostałych przypadkach przestępstwa też są znaczące. W sumie w ostatnich 2 latach Chicago zatrudniło 139 osób po wyroku oferując im drugą szansę w życiu.

 

Dane te podała codzienna gazeta Chicago Sun-Times na podstawie informacji uzyskanych dzięki Illinois Freedom of Information Act. Początkowo dostęp do tych liczb był utrudniony, jednak w końcu dzięki interwencji prokurator generalnej Illinois dziennikarze uzyskali dostęp do odpowiednich dokumentów.

Burmistrz Richard Daley uważa, że byli skazańcy zasługują na drugą szansę w życiu i sprawił, że dawanie im zatrudnienia stało się częścią polityki miasta. Jednak by otrzymać pracę w ten sposób też potrzebne są kontakty i wpływy.

Wszystko to wyszło na jaw podczas niedawnego procesu Roberta Soricha, który został skazany na karę więzienia w 2006 r. za przyjmowanie do pracy i promocję osób powiązanych politycznie z wysokimi urzędnikami miasta.

„Oczywiście, że trzeba było mieć plecy” – przyznaje anonimowo były skazaniec, od lat 90. zatrudniony w Departamencie Lotnictwa jako kierowca. Jego politycznym sponsorem był alderman Isaac “Ike” Carothers z 29 okręgu, teraz również skazany na 28 miesięcy więzienia za korupcję w departamencie zagospodarowania przestrzennego.

Nie ma prostego sposobu, czy jasnego procesu na otrzymanie pracy w mieście po wyjściu z więzienia. Szukający pracy nie są pytani o kryminalną przeszłość. Przynajmniej nie wprost.  Zamiast tego oddają odciski palców i wyrażają zgodę na sprawdzenie historii kryminalnej, co przeprowadza się dopiero wtedy, gdy zostaną wstępnie zaakceptowani na stanowisko, o które się ubiegają.

Wszystko zależy wtedy od departamentu zatrudnienia miasta, który rekomenduje przyjęcie takiego pracownika lub odrzuca podanie. Pod uwagę brany jest charakter zbrodni, liczba przestępstw, czas jaki upłynął od ostatniego konfliktu z prawem oraz ewentualnych dowodów choćby częściowej rehabilitacji. Na przykład w 2009 r. departament odradził przyjęcie 18 takich osób.

Ostateczna decyzja należy do szefa danego departamentu, gdzie pracować będzie były skazaniec. Przejście tak długiej i skomplikowanej drogi nie jest proste, dlatego w większości przypadków decydują znajomości.

Bywa i tak, że osoba taka nie skorzysta z danej mu drugiej szansy. Tak było w przypadku kobiety, która próbowała przemycić narkotyki z Jamajki. W 2003 r. dostała karę więzienia w zawieszeniu i możliwość pracy dla Chicago.

Zatrudniła ją radna z 34 okręgu, szefowa Miejskiej Komisji Finansów i Budżetu na stanowisku doradcy legislacyjnego z pensją $2,600 miesięcznie. Po dwóch miesiącach zwolniła ją jednak twierdząc, że nie nadaje się na to stanowisko. Przy okazji wyszło na jaw, iż ma ona kolejną rozprawę karną dotyczącą kradzieży.

Radna twierdzi jednak, że większość zatrudnianych przez nią byłych przestępców – a podobno było ich wielu – wychodzi na prostą, zdobywa wykształcenie, ciężko pracuje i nigdy nie powraca na przestępczą ścieżkę.

Zatrudnianie byłych skazańców nie podoba się wielu pracownikom miasta, zwłaszcza tym, którzy utracili już zajęcie w wyniku redukcji etatów i oszczędności budżetowych.

„Zastanawia mnie, w jaki sposób miasto znajduje dla nich pieniądze – mówi były inspektor budowlany Chicago – Ale w ramach oszczędności zwalnia uczciwych pracowników, takich jak ja”.

Były skazaniec, zamieszany w sprawę postrzelenia dwóch policjantów w latach 70. rozumie, że ludzie mogą mieć z tym problem:

„Wiele osób uważa, że z czystą historią kryminalną i wyższym wykształceniem mają większe prawo do tej pracy – mówi mężczyzna, który odpowiadał przed sądem za usiłowanie morderstwa - Ale ja spłaciłem dług wobec społeczeństwa. Daję coś w zamian i cenię swoją pracę dla miasta. Mój kierownik twierdzi, że jestem doskonałym pracownikiem. Miasto zainwestowało setki tysięcy dolarów w moje wykształcenie i jestem za to wdzięczny.”

Na razie nie wiadomo, czy nowy burmistrz utrzyma politykę Richarda Daley dotyczącą zatrudniania byłych skazańców. Na razie nic nie wskazuje jednak, by planował jakiekolwiek zmiany.

RJ

 

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor