W ciągu ostatnich 8 lat ponad 10,000 pracowników stanowych zasiliło szeregi związków zawodowych. To czterokrotnie więcej, niż w ciągu wcześniejszych ośmiu lat. Jeśli wszystkie podania zostaną rozpatrzone pozytywnie, to już niebawem 97 proc. spośród wszystkich 50,000 osób zatrudnionych przez stan będzie w nich zrzeszonych.
W czasie, gdy republikańscy gubernatorowie wielu innych stanów, w tym sąsiadującego z nami Wisconsin, próbują ograniczyć wpływy związków zawodowych, Illinois systematycznie powiększa liczbę ich członków, co zaczyna martwić nie tylko republikańskich polityków, ale również coraz więcej zazwyczaj przyjaznych związkom demokratów obawiających się, że zaszkodzi to skutecznemu zarządzaniu stanem.
Demokraci znaleźli się w związku z tym w trudnej sytuacji próbując nieco ograniczać rolę unii, a jednocześnie krytykując inne posunięcia GOP. Gubernator Pat Quinn naciska, by główne centrale zrezygnowały z nowych przyjęć. Jeśli negocjacje te nie powiodą się, legislatorzy prawdopodobnie zmuszeni zostaną do wskrzeszenia proponowanej w przeszłości ustawy ograniczającej liczbę miejsc pracy dla związkowców i ograniczenia ochrony związkowej dla tysięcy pracowników.
Na początku miesiąca Quinn skrytykował gubernatora Wisconsin, Scotta Walkera, za forsowanie praw odbierających związkom możliwość zbiorowych negocjacji. Jednak jego oświadczenie dotyczące sytuacji u naszego północnego sąsiada stoi w sprzeczności z działaniami na miejscu, gdzie w nieco inny sposób dąży on do podobnych rozwiązań.
Doradcy Quinna twierdzą, że nie ma sprzeczności pomiędzy prezentowanymi przez gubernatora stanowiskami.
„Zdecydowanie popieramy prawo związków do zbiorowych negocjacji, ale system ten działa tylko wtedy, gdy mamy pracowników i menadżerów – mówi Annie Thompson, rzeczniczka prasowa Quinna – Bez regulującej to ustawy mamy sytuację, w której praktycznie nie ma pionu zarządzającego w naszych agencjach i departamentach”.
W tej chwili zaledwie niecałe 2,000 osób spośród 50,000 pracowników stanowych to nie związani ze związkami menadżerowie i dyrektorzy. Bez nich realizacja projektów i planów będzie niemożliwa.
„Czy szef podejmie odpowiednie działania dyscyplinarne przeciw pracownikowi jeśli obydwaj będą należeć do tej samej centrali związkowej” – pytają zwolennicy ograniczenia roli związków – Jeśli członek unii znajdzie się w posiadaniu poufnych informacji, to będzie lojalny wobec związku, czy gubernatora?”
Większość petycji dotyczących stworzenia nowych oddziałów związkowych lub przyjęcia w szeregi już istniejących pochodzi od osób wykonujących dotąd tradycyjną rolę „szefa”, takich jak nadzorcy więzienni i ich asystenci, szefowie stanowych agencji finansowych oraz personelu, dyrektorzy departamentów, czy pracownicy wyższego szczebla w legislaturze.
Od 2003 r. czyli momentu objęcia stanowiska gubernatora przez Roda Blagojevicha i pod nadzorem jego ówczesnego zastępcy, Pata Quinna, aż 10,100 pracowników stanowych przystąpiło do związków zawodowych. To ponad cztery razy więcej, niż w latach 1995 – 2003, gdy zrobiło to 2,300 osób.
Głównym powodem gwałtownego wzrostu liczby członków unii w ostatnich latach była polityka Blagojevicha, który w ramach ograniczania kosztów przez lata nie pozwalał na podniesienie zarobków i świadczeń pracowników niezrzeszonych. Demokraci wprowadzali prawa ułatwające tworzenie związków i przystępowanie do nich, podczas gdy Blagojevich publicznie krytykował pracowników stanowych i wszechobecną biurokrację.
W tym samym czasie, czyli ostatnich ośmiu lat, cięcia budżetowe poważnie ograniczyły liczbę osób zatrudnionych przez stan. Dane pochodzące z Department of Central Management Services wskazują, iż w momencie obejmowania urzędu przez Blagojevicha dla Illinois pracowało ponad 67,000 osób. W lutym tego roku liczba ta wyniosła 49,967.
„Ludzie byli źle traktowani przez administrację Blagojevicha – mówi Anders Lindall, rzecznik prasowy Federacji Pracowników Stanowych, Powiatowych i Miejskich – Chcieli przyłączyć się do związków, które chroniłyby i reprezentowały ich w pracy”.
Im większe związki, tym więcej należy do nich osób na wysokich stanowiskach. W tej chwili rozpatrywane jest 31 podań, które obejmują 1,100 kolejnych pracowników. Jeśli zostaną rozpatrzone pozytywnie, wówczas pracownicy zrzeszeni stanowić będą aż 96.5% wszystkich zatrudnionych przez stan.
Dla porównania, w starającym się ograniczyć rolę związków Wisconsin, zrzeszeni stanowią ok. 60% stanowych pracowników.
Nowa, choć dyskutowana już w przeszłości propozycja, ograniczałaby możliwość przystępowania do związków pracownikom wysokiego szczebla w Illinois. Chodzi głównie o osoby mające wpływ na stanowione w stanie prawo lub mogące na nie wpływać.
RJ